TYLKO U NAS
Żadnej wojny nie będzie: W co naprawdę gra Rosja?
Żadnej wojny nie będzie. Uspokajam. Można się rozejść.
Ale tak całkiem serio - działania Rosji na granicy z Ukrainą mnie nie niepokoją, albo inaczej - niepokoją ale inaczej niż większość komentatorów.
Władimir Putin, prezydent Federacji Rosyjskiej, przyzwyczaił nas bowiem do innego, że tak powiem, modus operandi. Sytuacja na Ukrainie jątrzy się bowiem przecież od 2014 roku. Wojny nie będzie… bo ona już tam trwa, kosztowała życie tysięcy ludzi i nadal sprawia, że wschód tego kraju krwawi. Jednak warto sięgnąć pamięcią do okresu gdy się ona zaczynała - wtedy to bowiem Rosja nie gromadziła gigantycznych sił na oczach całego świata, nie napinała militarnych muskułów miesiącami. Nie była to medialna zabawa, w której Putin jakby zdawał się światu mówić: „Oj, bo wejdziemy! Oj zaraz wejdziemy!”, na co świat odpowiadał: „Oj lepiej nie wchodźcie! Oj zobaczycie co będzie jak wejdziecie, to lepiej nie wchodźcie!”, i znowu Putin: „Oj, bo wejdę…”.
Jasne, można się oburzyć, że sobie żartuję z bardzo, bardzo poważnej sytuacji - ale co innego mam robić?
Zwłaszcza, że moja teoria bynajmniej nie jest wesoła.
Moskwa zaanektowała Krym i poczęła wykrwawiać wschód Ukrainy w 2014 roku w zaledwie kilka tygodni. Wtedy to, gdy Rosja chciała osiągnąć swoje cele, działania wstępne trwały dosłownie kilka dni, potem sytuacja tylko krzepła. Teraz jednak lekko licząc od listopada, Rosjanie stoją na granicy, a analitycy prześcigają się w prezentowaniu przerażających (i przez to - lepiej się klikających) scenariuszy.
Znają Państwo eksperyment z gorylem? Nie? Jest prosty.
Mogą sobie go Państwo zrobić choćby teraz, zapraszam:
I co - dostrzegli Państwo goryla?
Dla tych, którzy nie chcą oglądać filmików, wyjaśniam - Selective Attention Test, to test psychologiczny, polegający na tym, że poddane mu osoby mają liczyć jak często podana zostaje piłka. Na koniec pada pytanie: „A widzieliście goryla?”
Wtedy 99 proc. poddanych badaniu robi wielkie oczy i pyta: „Jakiego goryla?!”
Okazuje się bowiem, że gdy nam nakazano skupić się na piłce, w tle przechodził człowiek przebrany za wielką małpę. My jednak, kierując się poleceniem, byliśmy tak bardzo skupieni na piłce, że goryl swobodnie przeszedł przez kadr a nasz mózg go nawet nie zarejestrował.
Podobnie jest z działaniami Rosji.
Gdy nakazuje nam się spoglądać na wojska gromadzące się na granicy Ukrainy, Rosja zapewne, w międzyczasie, realizuje jakiś inny cel, w tym albo innym miejscu świata. Gdy go osiągnie będzie za późno, ujrzymy efekty. Cel ten może być nawet dla zachodu gorszy, bardziej bolesny niż byłby pełnoskalowy atak na Ukrainę, ale będzie za późno by cokolwiek poradzić. Jaki to cel? Trudno orzec, ale warto zauważyć, iż zniknął na przykład temat Kazachstanu, mało mówi się też o przerzucie wojsk rosyjskich na Białoruś. Naprawdę nie chciałbym za kilka miesięcy mówić „a nie mówiłem” gdyby miało okazać się, że celem agresji nie okazała się Ukraina, tylko, powiedzmy eufemistycznie, by nie wypowiadać najgorszego - inne państwo.
Jest też drugi argument na rzecz mojej tezy.
Władza prezydenta Federacji Rosyjskiej, wbrew temu co kreują media, nie jest totalna. Prezydent Rosji ma silną, wewnętrzną opozycję, tzw. siłowników. Wątpię więc by przywódca ten poszedł na wojnę na pełną skalę, wywołując, de facto, jakąś III Wojnę Światową w sytuacji, gdy taki ruch oznaczałby koniec jego władzy.
Można o prezydencie Rosji powiedzieć wiele, ale raczej nie to, że jest szaleńcem, albo to by chciał w dość widowiskowy sposób pożegnać się z władzą.
Dlatego obserwujmy rozwój wydarzeń bez paniki.
I co - widzą Państwo goryla?