Opinie

Wojna na Ukrainie / autor: fot. Fratria
Wojna na Ukrainie / autor: fot. Fratria

TYLKO U NAS

Putin zyskuje na wieściach o "przegrywającej Ukrainie"

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 2 czerwca 2022, 07:33

  • 3
  • Powiększ tekst

W ostatnim czasie media zalewają nas informacjami o tym jakoby Ukraina zaczęła przegrywać walkę na wschodzie. To bardzo niebezpieczny przekaz, godzący też i w nasze, polskie bezpieczeństwo.

Z pewnością natrafili Państwo na materiały dotyczące rzekomych klęsk Ukrainy na wschodzie. Zarówno publicyści i komentatorzy ale też niektórzy obecni na miejscu korespondenci wojenni zaczęli szerzyć przekaz o tym, iż po kilku miesiącach sukcesów Ukraina zaczęła z Rosją na wschodzie przegrywać. Jako dowody przedstawiają nie tyle bezwzględne dane wojskowe ale wybrane „przykłady anegdotyczne” dotyczące losów jednostek, cywili.

A te w oczywisty sposób przerażają. Każda wojna jest koszmarem cywili zaś ta - szczególnie. Okrucieństwo atakujących przywołuje proste skojarzenia z zamierzchłymi czasami II Wojny Światowej, nic więc dziwnego, że obrazki ruin i łez cierpiących cywili wywołują naturalny odruch strachu i żalu. Tym prościej potem zbudować na takim obrazie przekaz: „Ukraina przegrywa” albo wprost - „Ukraina już przegrała”.

Mapy ze stratami terytorialnymi czynią podobny efekt, choć - mam wrażenie - są rzadziej przedstawiane, bo wywołują u nas, Polaków, odruch odwrotny, odruch motywacji do wsparcia ukraińskich sojuszników w dziele odzyskania tych terenów. „Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”, znają Państwo te słowa, mam nadzieję?

Dlatego kreowany jest przekaz inny - ruiny, łzy cywili, kolejne dane o zrujnowanej infrastrukturze i, oczywiście, stratach w ludziach po stronie ukraińskiej.

Czemu to służy?

Oczywiście daleki jestem od podejrzewania publicystów i komentatorów o złą wolę, jednak nawet najszlachetniejsze intencje mogą mieć opłakane skutki. „Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane” i doprawdy trudno znaleźć lepsze powiedzenie określające to co obserwujemy.

Świat jest zmęczony wojną. Globalna inflacja, coraz droższa żywność, widmo klęski głodu i nowego kryzysu migracyjnego sprawiają, że zachodnie społeczeństwa są tą wojną zmęczone. Widzą to ich przywódcy i naciskają coraz wyraźniej na szybkie zakończenie konfliktu. Oczywiście - dla strony ukraińskiej zakończenie go teraz oznacza straty terytorialne i częściową klęskę, dla Rosji zaś - możliwość wylizania się z ran i opcję na kolejne uderzenie za rok lub dwa. Tymczasem takiego podejścia nie podzielają Polacy ani polski rząd, dzielnie wspierając stronę ukraińską.

Jednak przekaz o cierpieniu cywili i rzekomej przegranej strony ukraińskiej może przyczynić się do zmiany tej opinii. Widząc łzy kobiet i dzieci, ruiny, dane o stratach ktoś może istotnie pomyśleć: „Na Boga, kończcie tę wojnę!”

Podejście bardzo niebezpieczne dla Ukrainy. I niebezpieczne dla Polski.

Tymczasem Ukraina, mimo strat i cierpienia milionów cywili tę wojnę wygrywa, i przykłady jednostkowe - choć straszne - tego nie zmienią. „Ukraina przecież i tak będzie, mimo ewentualnego zwycięstwa, zrujnowana” - owszem, ale kraj ten już teraz ma zapewnione miliardy dolarów i euro na program odbudowy. Europa zachodnia dzięki wsparciu USA po II Wojnie Światowej stanęła błyskawicznie na nogi i nadal była wiodącą siłą świata. Ukraina po wojnie może być polityczną potęgą, aniżeli pariasem. Rosjanie to rozumieją i tym zajadlej atakują.

Dlatego nim udostępnimy „na fejsie” kolejny materiał o przegrywającej Ukrainie, kolejny alarmistyczny reportaż z frontu, kolejny defetystyczny przekaz, zastanówmy się czy przypadkiem takie działanie nie odbywa się z korzyścią dla wrogów Ukrainy. I naszych.

Powiązane tematy

Komentarze