Pytanie o skuteczność sankcji wraca
Koncern Rosnieft, kierowany przez Igora Sieczyna - przyjaciela prezydenta Rosji, pochwalił się wczoraj doskonałymi wynikami finansowymi
Zarobił w zeszłym kwartale 4 miliardy dolarów czyli o 45 proc. więcej niż w okresie październik – grudzień 2022. Gdy inne – zachodnie koncerny paliwowe raportowały w zeszłym miesiącu bardzo dobre kwartalne wyniki, wydawało się to czymś naturalnym, bo miały sprzyjające warunki rynkowe.
Tymczasem Rosnieft tak i innymi rosyjscy potentaci z branży naftowej działają w warunkach „ostrych sankcji” Zachodu, nałożonych na Rosję po jej agresji na Ukrainę. Zatem powinny odczuć ich skutki, ale tak się nie dzieje. Nadal osiągają zyski i dzielą się nimi ze skarbem państwa czyli de facto z Kremlem. A ten ma dość pieniędzy do dalszego finansowania wojny. Nawet jeśli Gazprom informował o 40-procentowym spadku zysków za zeszły rok, to i tak miał ponad 15 mld dolarów na plusie. Z kolei Łukoil zarobił rekordowe blisko 7 mld dolarów, a Tatnieft – ponad 3,7 mld dolarów w 2022r. Tegoroczne kwartalne wyniki są słabsze, lecz nie oznaczają strat.
Powstaje zatem pytanie o skuteczność sankcji Zachodu, który nałożył nie tylko embargo na ropę naftową i paliwo, ale także ustalił limit ceny. Okazuje się, że rosyjskie firmy eksportują skutecznie ropę i paliwo, bo mogą liczyć na stałych partnerów Chiny i Indie, choć nie tylko. Pojawiają się informacje, że jest lista państw, które także sprowadzają na przykład rosyjski diesel tylko po to, by szybko go wyeksportować do Europy. Skoro limit cenowy na rosyjską ropę Zachód czyli Stany Zjednoczone i Unia Europejska wsparte przez Kanadę i Australię ustaliły na poziomie 60 dolarów za baryłkę, a obecnie na londyńskiej giełdzie jest wyceniana na ok. 72-73 dolary, to oczywiste że dla Rosji jest korzystny. Tym bardziej iż sprzedaje surowiec po cenie limitu, a jeszcze kilka tygodni temu można było przeczytać w światowych mediach informacje o tym, że limit nawet bywa przekraczany.
Polska i kraje nadbałtyckie Unii Europejskiej już kilkakrotnie apelowały o obniżenie pułapu cenowego dla rosyjskiej ropy i paliwa, argumentując, że spadek dochodów z eksportu rosyjskich firm i państwa jest zbyt słaby. Za każdym jednak razem napotykały na opór innych krajów unijnych i USA. Teraz muszą poczekać jeszcze kilka tygodni, bo kolejny przegląd czyli ocenę skuteczności limitów cenowych zaplanowano pod koniec czerwca. Może tym razem argumenty Warszawy, Wilna i Talina zostaną wzięte pod uwagę.
Agnieszka Łakoma
Czytaj też „Gazeta Bankowa”: Handel w czasie wojny
Czytaj też: OPEC zmartwiony, bo ropa tanieje