TYLKO U NAS
PMC Wagner kontra NATO: Kto wygrałby starcie?
Wizja oddziałów z tzw. Grupy Wagnera szkolącej armię Białorusi może budzić niepokój i, oczywiście, polskie służby trzymają rękę na pulsie. Niedawne deklaracje rosyjskiego deputowanego dotyczące ataku na tzw. Przesmyk Suwalski także mogą wydawać się groźne, a jednak mamy w historii przykład konfrontacji sił PMC Wagner z wojskami Zachodu - jak poradzili sobie w tym starciu najemnicy Prigożyna?
PMC Wagner, potocznie zwana Grupą Wagnera, ma za sobą dość długi szlak bojowy. Najemnicy Jewgienija Prigożyna działać mieli w Afryce, Syrii, z pewnością operowali na Ukrainie, a obecnie ich siły (według różnych szacunków liczące ok. 3 tys. ludzi) znajdować się mają na Białorusi. PMC Wagner nie jest siłą złożoną z amatorów, ale też nie jest rosyjską elitą, na jaką bywają kreowani w niektórych mediach czy przez rosyjskich, prokremlowskich mil-blogerów. Bez wątpienia nie należy lekceważyć doświadczenia i bitności najemników - jak jednak wypadliby w starciu z siłami Zachodu lub armią na wzór NATOwski?
Otóż taki sprawdzian już Grupa Wagnera przeszła i oblała go.
CZYTAJ TEŻ:
Wagner uderzy na Polskę? Znamy plan Rosji!
W 2018 roku miała miejsce tzw. Bitwa i pola Conoco w Syrii. Pola naftowe Conoco leżą w pobliżu miasta Dajr az-Zaur i w czasie syryjskiej wojny domowej były one opanowane przez opozycyjne, syryjskie siły demokratyczne wspierane przez 30 żołnierzy amerykańskiej Delty oraz Rangersów podległych Joint Special Operations Command (JSOC). 30 km dalej znajdowało się centrum wsparcia obsadzone przez Marines i zespół operatorów wojsk specjalnych.
Przed bitwą, która rozegrała się w lutym 2018 roku armia USA z niepokojem obserwowała gromadzenie się w okolicy sił Assada oraz Rosjan, najpewniej z Grypu Wagnera. Korzystając z bezpośrednich możliwości kontaktu z dowództwem rosyjskim Amerykanie prosili o wycofanie tych sił, informując o swej obecności w regionie. Strona rosyjska odpowiadała, że nie może podejmować decyzji w imieniu wojsk Assada, zaś jej własne siły się tam nie znajdują.
Ostatecznie siły syryjsko-rosyjskie przypuściły szturm na pola. Brać w nim miało udział ok. 500 żołnierzy, mając za wsparcie 27 pojazdów w tym czołgi T-72. O 22:30 rozpoczęto ostrzał pól naftowych.
CZYTAJ KONIECZNIE:
Naukowcy przerażeni: Lodowce stopnieją szybciej!
Amerykanie nie od razu odpowiedzieli własnym ogniem, oddając zaledwie strzały ostrzegawcze i starając się o kontakt z Rosjanami. Gdy to nie zadziałało armia USA odpowiedziała ogniem.
W rejon skierowano śmigłowce bojowe AH-64 Apache, myśliwce F-22, F-15E i bezzałogowce bsp Reaper. Dodatkowo nad polem walki krążyć miała maszyna wsparcia w postaci samolotu AC-130 oraz bombowce B-52. Dodatkowym wsparciem miała być precyzyjna artyleria rakietowa HIMARS, należąca do Marines.
Całe starcie zakończyło się rzezią sił Assada i Rosjan z PMC Wagner.
Według The New York Times uderzenia z powietrza były miażdżące - udało się sparaliżować siły atakujących (dużą rolę odegrać miał bezzałogowiec, który wyeliminował jeden z czołgów). W pierwszych minutach ostrzału zginąć miało ok. 20 ludzi, zaś kolejne straty były jeszcze straszniejsze - szacuje się, że zginęło wtedy od 200 do 300 ludzi, choć Rosjanie utrzymywali, że poległo jedynie czterech obywateli Federacji Rosyjskiej.
Atak jednak się załamał, zaś nieliczni żołnierze, którzy go przeżyli ze strony syryjsko-rosyjskiej otrzymać mieli unikatowe odznaczenia za udział w tej bitwie. Medale noszą wizerunek samotnego żołnierza otoczonego płomieniami i strzelającego z automatu Kałasznikowa do nacierających śmigłowców Apache.
CZYTAJ TEŻ:
Trump próbuje blokować pomoc dla Ukrainy?
Czy więc należy lekceważyć siły PMC Wagner na Białorusi? Absolutnie nie, lecz pamiętać należy, że siły amerykańskie na polach Conoco działały w ramach tzw. forward operations, czyli na wysuniętym przyczółku, tymczasem polski Przesmyk Suwalski znajduje się w obrębie państwa należącego do NATO, z silną armią, wspieraną dodatkowo przez stacjonujące na terenie naszego kraju siły sojuszników - z USA i innych krajów NATO. Wizja najemników Wagnera i sił białoruskich bezproblemowo „anektujących” część naszego kraju w kilka godzin jest kompletną fantazją.
Jednak, jak już wiemy, Rosja atakiem na Ukrainę pokazała, że nie zachowuje się racjonalnie i choć wspomniana wizja jest absurdalna, dobrze, że nasze Ministerstwo Obrony nie lekceważy żadnego z zagrożeń i przygotowuje nasz kraj na rozmaite scenariusze.