Czy Donald Tusk zabroni ludziom ogrzewania domu węglem?
To jedno z kluczowych pytań, które nasuwa się, gdy czytamy opinie głównych doradców Platformy Obywatelskiej w sprawach energetyki. Niedawno w wywiadzie dla „Dziennika Gazety Prawnej” o „pożegnaniu z węglem” w gospodarstwach domowych w 2030 roku mówił Grzegorz Onichimowski, były prezes Towarowej Giełdy Energii. Jeśli to nie tylko „czcze zapowiedzi” a realny plan, to dla ponad 3 milionów rodzin, które obecnie wykorzystują węgiel do ogrzewania, jest sygnałem, że będą musiały w ciągu zaledwie 6 lat wyrzucić piec węglowy.
Słowo „wyrzucić” jest jak najbardziej na miejscu, bo wobec zapowiedzi eksperta PO, oczywistym jest, iż nikt nie będzie chciał kupować zdemontowanego pieca. „Pożegnanie z węglem” oznacza, że będą musiały pozbyć się pieców także te osoby i rodziny, które niedawno – często przy dużym wysiłku finansowym – zrezygnowały z „kopciuchów” i wymieniły je na kotły na (czystszy i mniej emisyjny) ekogroszek.
W tym kontekście pojawia się także inne pytanie: jeśli nie węgiel, to co? Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest zupełnie prosta - pompy ciepła i panele słoneczne. Ale tu rodzi się kolejne pytanie: skąd na to wziąć pieniądze? Dopłaty i ulgi w ramach programu „Czyste powietrze” czy „Mój Prąd” to za mało, zwłaszcza wobec rosnących cen i faktu, że z ogrzewania węglem korzystają często osoby mniej zamożne. (A koszt takiej inwestycji to przynajmniej 70 tys. zł.).
Jeśli komuś wydaje się, że piec węglowy zastąpi gazowym i „będzie po kłopocie”, to niezupełnie ma rację. Komisja Europejska w ramach swojej strategii klimatycznej przewiduje bowiem specjalny podatek (czyli formę kary) dla tych, którzy ogrzewają domy paliwami kopalnymi - węglem, olejem opałowym i … gazem. Należy się spodziewać, że ta „ekozachęta” (bo podatek ma zachęcić do wymiany ogrzewania), będzie w różnej wysokości, zależnie od wielkości emisji, ale wiadomo, że będzie na pewno i na pewno w kolejnych latach ma wzrastać.
Pożegnanie z węglem do ogrzewania domów to oczywiście tylko jeden z pomysłów na rewolucyjne zmiany w polskiej energetyce, jak szykuje Platforma Obywatelska. Ale o ile wydaje się, że duże firmy lepiej lub gorzej poradzą sobie z nimi, to nie sposób oprzeć się wrażeniu, że dla wielu polskich rodzin ta „ekorewolucja” będzie niezwykle kosztownym wyzwaniem.
Agnieszka Łakoma