TYLKO U NAS
Zaczęło się! Zapnijcie pasy w drodze do euro w Polsce
Z Nowym Rokiem nowym krokiem, chciałoby się powiedzieć przeglądając noworoczne wydanie „Rzeczpospolitej”. Oto z pierwszej strony dowiadujemy się bowiem, jak wiele tracimy pozostając poza strefą euro. Paradoksalnie publikacja zbiegła się w czasie z nocnym, tajemniczym załamaniem „googlowego” kursu złotego. Faktycznie – doskonały moment na powrót do debaty o zlikwidowaniu polskiej, narodowej waluty…
Artykuł pod znamiennym tytułem „Utracone zyski z euro” stawia sprawę jasno – każdy rok bez wspólnej europejskiej waluty w Polsce przynosi straty, „których od ośmiu lat rząd nawet nie liczy”. Dalej są już tylko korzyści z wejścia do strefy – wzrost gospodarczy nawet o 7,5 proc. PKB, wzrost wiarygodności polityki gospodarczej, eliminacja ryzyka kursowego, niższe stopy procentowe, tańsze kredyty i wzrost konsumpcji, inwestycji, obrotów w handlu zagranicznym. Nic tylko brać… Aż dziw, że Polska wciąż płaci złotówkami, bo przecież do przyjęcia wspólnej waluty zobowiązaliśmy się wstępując do UE dwadzieścia lat temu.
Zbieg okoliczności
Jeśli jednak macie jeszcze jakieś wątpliwości red. Piotr Skwirowski przybywa z odpowiedziami. Koszty? Utrata suwerenności? Co tam… Zyskamy przecież „wpływ na decyzje Europejskiego Banku Centralnego”. Zyskamy na znaczeniu w UE – wyjaśnia prof. Witold Orłowski na łamach dziennika.
Artykuł natychmiast trafił też na portale – businessinsider.pl alarmuje zatem: „Polska traci miliardy na pozostawaniu poza strefą euro”. Naiwnością byłoby przyjęcie, że jest to po prostu jeden z dobrych, ciekawych tematów na początek roku. To jasny sygnał, że media prorządowe zaczynają właśnie kampanię przekonywania nieprzekonanych jeszcze Polaków do wejścia na ścieżkę przyjęcia europejskiej waluty.
Portal wyborcza.biz nie pozostał w tyle – „Czechy chcą do strefy euro. Tusk zrobi drugie podejście do wspólnej waluty?” – pytają dziennikarze z Czerskiej. „Rząd mógłby zacząć prace i konsultacje w sprawie przyjęcia waluty” – sugerują, bo przecież „gdybyśmy mieli euro, nikt nawet nie zwróciłby uwagi na wykolejenie przez Google’a kursów walut”. Cóż, to jest rzeczywiście „mocny” argument za pozbyciem się narodowej waluty, suwerenności walutowej i wpływu na kurs złotego…
Polacy nie chcą euro
Po co ta akcja z euro na początku roku? Dość bowiem przypomnieć, że na pytanie: „Czy Pana/Pani zdaniem nowy rząd KO, Trzeciej Drogi i Lewicy powinien dążyć do wprowadzenia w Polsce waluty euro?„, jedynie 7,9 proc. badanych odpowiedziało „zdecydowanie tak”, a 13,3 proc. „raczej tak”, 19,5 proc. „raczej nie”, a aż 43,4 proc. „zdecydowanie nie”. 15,9 proc. respondentów odpowiedziało „trudno powiedzieć”. Ponad połowa ankietowanych uznała zatem, że próba szybkiego pozbycia się narodowej waluty będzie błędem.
Ten błąd może nas wszystkich sporo kosztować, o czym pisaliśmy w grudniowym wydaniu „Gazety Bankowej”
Więcej, na drodze do wejścia do strefy euro stoi prezes Narodowego Banku Polskiego, który komunikuje od lat, że przyjęcie wspólnej waluty będzie nam się opłacało dopiero wtedy, jeżeli utrzymamy obecny poziom wzrostu przez najbliższe 8-10 lat i osiągniemy poziom zarobków i zamożności Polaków porównywalny z naszymi zachodnimi sąsiadami.
Prezes NBP wyjaśnia: : „Aby wprowadzić w Polsce euro w sposób wymuszony, przedwczesny, z ogromną szkodą dla polskiej gospodarki i Polaków, niezbędne jest wspólne pismo prezesa NBP i premiera. Ja, będąc prezesem NBP, takiego pisma nie podpiszę, zanim Polska nie osiągnie poziomu rozwoju Europy Zachodniej”.
Kadencja prof. Glapińskiego w fotelu prezesa NBP określona jest konstytucyjnie do 2028 r., a zatem dłużej niż możliwa kadencja obecnego rządu Donalda Tuska.
To poniekąd tłumaczy nasilenie ataków na prof. Adama Glapińskiego, o czym piszemy też .na łamach tygodnika „Sieci”.
Jeśli zatem macie wątpliwości, czy warto przyjmować europejską walutę, jeśli nie rozumiecie jeszcze, że euro w Polsce to zysk i dobrobyt – warto obserwować łamy prasy i portali tak chętnie atakujących w ostatnich miesiącach prezesa NBP, a na wszystkie wasze pytania uzyskacie odpowiedzi. Dość powtórzyć jeszcze z cytowanym przez „Rzepę” prof. Orłowskim: „Kraj bez wspólnej waluty będzie tracił część swego znaczenia w UE, co przy okazji konstruowania budżetu może się przełożyć na miliardy, które można by dostać, a których się nie dostanie…”.
Cóż… przecież premier Tusk zapowiedział w expose, że przywiezie z Brukseli te „upragnione miliardy euro”. Coraz wyraźniej widać jednak, jaki będzie koszt tej operacji. Medialna akcja informacyjna już się zaczęła. Zapnijcie pasy w drodze do euro w Polsce.
Maciej Wośko
»» O nieformalnej kampanii promującej wprowadzenie euro w Polsce czytaj też tutaj: