Narodowcy w całej Polsce mówią rządowej sitwie "Nie"
We wtorek 17 czerwca w większości miast wojewódzkich odbyły się protesty zorganizowane przez Ruch Narodowy. Manifestanci domagali się dymisji rządu Donalda Tuska w związku z ujawnieniem afery taśmowej.
W Gdańsku ok. godz. 20 pod Urzędem Wojewódzkim zaczęły zbierać się grupki narodowców. Manifestacja liczyła ok. 300 osób, demonstranci ustawili się wzdłuż ulicy Okopowej. W manifestacji brali udział przedstawiciele Obozu Narodowo-Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej, narodowcy z Rumi oraz Starogardu Gdańskiego i inni, niezadowoleni z obecnego rządu Wznoszono liczne okrzyki m. in. „Polska to my, a nie Donald i jego psy!”, „Byłeś w ZOMO, byłeś w ORMO teraz jesteś za platformą!”, „Przyjdziemy po was, ej Donald przyjdziemy po was”.
„Przyszedłem, aby zamanifestować swój opór przeciwko władzy. Zauważyliśmy, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach, że nasza władza nie dba o nasz naród, tylko o własne interesy. Jest to tylko mafia.”-mówi nam Bartosz, jeden z uczestników manifestacji.
„Przyszliśmy jako organizatorzy Ruchu Narodowego, aby zaprotestować przeciwko całokształtowi polityki obecnego rządu. Jest kolejna głośna okazja, żeby zmobilizować ludzi. Dzisiaj przyszło kilkaset osób. Wyszło bardzo dobrze, na szczęście policja nikogo nie prowokowała. Jesteśmy zadowoleni”- dodaje Jakub z Obozu Narodowo-Radykalnego.
Po godzinie manifestanci spokojnie rozeszli się do domów. Cała manifestacja przebiegła spokojnie, nie odnotowano żadnych incydentów. Demonstrację można uznać za sukces pomorskich narodowców. Pomimo, że nie została ona zgłoszona w urzędzie i była zwołana spontanicznie przyszło na nią kilkaset osób. Warto też zwrócić uwagę na zachowanie policji. Zazwyczaj sympatykom Ruchu Narodowego na podobnych akcjach towarzyszą oddziały prewencji, a działacze RN są nagrywani przez służby państwowe, co często prowadzi do przepychanek i konfrontacji, czego świadkiem byliśmy podczas ostatnich protestów narodowców w Warszawie. W Gdańsku natomiast policja nie dążyła do zaognienia sytuacji. Mimo, że zgromadzenie w świetle prawa było nielegalne na miejscu pojawiło się tylko kilkunastu policjantów. Nikt nie został spisany, ani zatrzymany. Nie doszło do żadnych burd. Sytuacja była spokojna, nie pojawiły się także oddziały prewencji. Na koniec narodowcy zaznaczyli, że to nie jest ich ostatnia akcja.