Opinie

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Czy warto być pupilkiem światowych mediów?

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 20 sierpnia 2014, 14:16

    Aktualizacja: 20 sierpnia 2014, 15:46

  • Powiększ tekst

Prasa światowa rozpisuje się o zwycięstwie wyborczym Recep’a Erdogan’a który wygrał kolejne wybory w Turcji – od 2002 dziesiąte z rzędu - ku wielkiemu niezadowoleniu Zachodu. Okazuje się że można demokratycznie w ciężkich czasach wygrywać mając przeciw sobie nie tylko dawne struktury władzy, ale i konfliktując się z USA i Izraelem, i jednocześnie zwiększając dochód narodowy przypadający na obywatela trzykrotnie (przeciętny wzrost to 5% rocznie).

W taki oto sposób obecnie 77 milionowa Turcja wkroczyła w nową erę jako lokalne mocarstwo, które aczkolwiek uzależnione od kapitału światowego stało się po pod rządami Erdogan’a $820 mld państwem. Obecnie PKB na osobę w Turcji wynosi $10 tyś. rocznie, ale o ile obietnica prezydenta-elekta się spełnią to Turcy staną się już w 2023 roku bogatym krajem z $2 bilionową gospodarką. O dziwo ambicje Erdogan’a zamiany systemu politycznego Turcji w kierunku prezydenckiego typu amerykańskiego i francuskiego nie cieszą się międzynarodowym poparciem, na równi z postawionymi przez niego trzema celami. Pierwszym zgodnie z artykułem Financial Timesa „Turkey’s Recep Tayyip Erdogan: Supreme ambition” jest uczynienie Turcji jednym z największych gospodarek światowych. Drugim wychowanie „bardziej religijnej generacji”. Trzecim sprawienie aby Turcja stała się regionalnym i światowym liderem.

(„He has set out overarching goals: to make Turkey into one of the world’s biggest economies; to raise “a more religious generation”; and to become a regional and world leader.”)

Podczas gdy mnie się wszystkie te trzy cele bardzo podobają i gotów byłbym je poprzeć w Polsce nawet jeśli miałoby to oznaczać zamianę system politycznego na bardziej scentralizowany, wystąpienia niezadowolenia zarówno przeciwników jak i sojuszników Polski, jak i krytyki ze strony znacznej części bardziej liberalnie nastawionego społeczeństwa.

W Polsce debata w „sezonie ogórkowym” toczy się wokół „skoku 25-lecia” jakiego dokonało państwo na majątek obywateli w OFE. Okazuje się że dopiero po upłynięciu terminu w którym Polacy mogli złożyć deklarację, czy chcą zostać w OFE czy też przenieść całą swoją składkę do ZUS, organa państwa nagle się ożywiły. I tak zastępca prokuratora generalnego Robert Hernand napisał w opinii dla Trybunału Konstytucyjnego badającego skargę prezydenta w sprawie OFE, że dwa zapisy zmian w OFE są niezgodne z konstytucją, a prezes NIKu opublikował raport w którym znalazło się stwierdzenie że:

„ZUS przewiduje dalszy wzrost deficytu FUS. Pogłębiający się deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wskazuje, że w dłuższej perspektywie może nie wystarczyć środków na wypłatę świadczeń emerytalnych”.

Wszystkie te rewelacje zostały jednak ogłoszone dopiero po tym jak minął termin podjęcia decyzji pozostania w OFE, na co zdecydowało się zaledwie 2,5 mln przyszłych emerytów, czyli 15 proc. dotychczasowych członków. Jak wynika z upublicznianych informacji deklaracje złożyli głównie ludzie zamożni, którzy płacą składkę średnio o połowę wyższą od przeciętnej, oraz osoby w wieku 30-40 lat. W efekcie należy się liczyć z tym że do OFE będzie wpływało rocznie około 3 mld zł, a więc ¼ dotychczasowego dopływu. Po uchwalonej zmianie fundusze nie mogą już inwestować w obligacje i inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa, a środki dotychczas zgromadzone w tych instrumentach przeniesiono do ZUS gdzie zostały umorzone. Proces przejmowania aktywów OFE został dodatkowo przyspieszony poprzez stopniowe przejmowanie aktywów już 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego przez ubezpieczonego.

Wprawdzie prezydent zaskarżył część przepisów jako niekonstytucyjne, niemniej należy oczekiwać że decyzja Trybunału na równi z enigmatyczną analizą NIK, wbrew materii sprawy nie będzie dotyczyła kwestii prawnych, ale raczej będzie skierowana na uwzględnienie politycznych realiów. Już obecnie należy traktować przejęcie przez ZUS 153,151 mld zł z aktywów OFE, powodujące wywłaszczenia 16,7 mln obywateli i zamianę oprocentowania obligacji z rynkowych na księgowe, jako „skoku 25-lecia”, a wszelkie działania administracji państwowej jako działanie na czas w celu odłożenia kryzysu politycznego. Budżet państwa znajduje się już obecnie w sytuacji permanentnego kryzysu z powodu tsunami demograficznego, objawiającego się brakiem 4 mln dzieci do prostej zastępowalności pokoleń, milionową i postępującą emigracją młodzieży i przybywaniem licznych roczników emerytów przy jednoczesnym ubytku osób w wieku produkcyjnym. Działając w analogiczny sposób równie dobrze można byłoby umorzyć 157,5 mld zł obligacji skarbowych znajdujących się w aktywach banków, a zobowiązania finansowe przerzucić do ZUS-u. Z tym że nie oznaczałoby to żadnych oszczędności tylko ukrywanie zobowiązań, które i tak należy zwrócić. Nawet NIK w swoim raporcie przyznaje że wprawdzie powyższe sztuczki księgowe spowodowały spadek deficytu Funduszu Ubezpieczeń Społecznych z poziomu 61,2 mld zł w roku 2014 i 64,5 mld w roku 2015 do 50,2 mld w roku obecnym i 49,8 mld w roku przyszłym, to jednak kosztem narastania przyszłych deficytów. Deficyt ten w roku 2060 będzie wynosił aż 206 mld zł przy założeniu 20% członków OFE opłacających składkę, o 17,2 mld więcej niż w przypadku nie wprowadzania omawianych zmian.

W taki oto sposób w tych dniach jesteśmy świadkami kolejnych etapów, w których niektóre kraje takie jak Turcja odzyskują dawną pozycję światową, podczas gdy nasz kraj na naszych oczach popada w coraz to większe tarapaty.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych