Czy Kukiz i Korwin zgarnęli głosy emigracji?
Pierwszą turę wyborów można rozpatrywać pod kilkoma względami. Nieznaczne zwycięstwo Dudy nad Komorowskim, które przy fenomenalnym wyniku Kukiza, daje temu pierwszemu dość spore szanse na ostateczny sukces. Kukiz nie powie wprost, kto mu bardziej pasuje, ale śledząc jego najnowsze produkcje muzyczne i generalną aurę jaką wokół siebie roztacza, jest to kandydat o silnym pierwiastku narodowym i patriotycznym.
Jest szczery do bólu, wzbudza najczystszej postaci zaufanie, a więc wszystko to, co przez ostatnie 8 lat spuścili do rynsztoka koalicjanci z PO i PSL. O ile kukizowcy pójdą głosować, to większa część z nich poprze Dudę. Korwinowcy, po kolejnej spektakularnej porażce lidera, też pewnie w większości wybiorą Dudę, choć pewnie muszą najpierw ochłonąć i strawić te marne kilka procent, które uzyskał kandydat po jednej z najlepszych kampanii w swoim życiorysie. Wyborcy Palikota i Ogórek nieco zrównoważą niekorzystny dla Komorowskiego układ sił, co przy prawdopodobnie czekającej nas dwutygodniowej nagonce mainstreamu na Dudę, straszeniu Kaczyńskim i Maciarewiczem, paleniem na stosie przez rydzykową inkwizycję, może mimo wszystko uratować urzędującego prezydenta. Komorowski jakby urwał się z drzewa i tuż po pierwszej turze przypomniał sobie, że jest za JOWami, że kocha podatników, oraz że zawsze uważał że PiS, PO i reszta sejmowej bandy nie powinny dostawać milionów z budżetu. Oczywiście prezydent cynicznie łże w żywe oczy, co osobiście jeszcze bardziej pogrąża go w moich oczach. Ale skoro polskie wybory to licytacja na kłamstwa, prezydent grzecznie podporządkowuje się tym regułom gry.
Spór PO z PiSem odłóżmy na bok. Najważniejszą postacią pierwszej tury wyborów jest Kukiz. Jeśli chce pociągnąć wszystko dalej (jak w słynnej piosence o rajdowcu), musi myśleć o parti politycznej, lub budowaniu antysystemowej opozycji skupionej wokół siebie. Wynik wyborczy daje mu doskonałą pozycję przetargową. Wszyscy mówią o naturalnej koalicji z Korwinem, Wilkiem, może nawet z Braunem i Kowalskim. Kukiz nie ma struktur partyjnych, co zapewne da się od biedy przygotować w 2-3 miesiące, aby zdążyć na jesienne wybory. To nie Korwin, a Kukiz będzie stawiał warunki. Korwin, jeśli idzie o przydenturę, wydaje się być już kartą zgraną. Większe szanse daje jego ewentualna kariera parlamentarna. Niestety wizerunkowo jest to dla Kukiza partner niepewny, łatwy do manipulowania w wyrwanych z kontekstu wypowiedziach, ekscentryczny i czasem szalony. Co z tego, że program świetny, ale osoba powszechnie uważana za wariata? Trzeba w gronie Korwina i KNP przemyśleć co z tym fantem zrobić, bo ostatnie podziały i figurowanie dwóch kadydatów z KNP na ogłoszeniu PKW, to kompromitacja. Porozumieniu sprzyja fakt, że Kukiz musi mocno uważać na wysyp kandydatów na listy wyborcze. Bez rzetelnej ich weryfikacji, można podejrzewać, że jego ruch wessie wiele osób kalkulujących łatwy sukces wyborczy, agenturę i elementy odśrodkowe. Korwin ma solidne kadry, które z powodzeniem mogłyby zasilić listy wyborcze kukizowców. Czy będą wykorzystane?
Jako liberała mniej obchodzi mniej wynik rywalizacji Komorowski-Duda, bo to generalnie dwie strony jednego medalu, pachnące etatyzmem i socjalnymi frazesami, niestety często wdrażanymi w życie. Śledzić za to będę Kukiza polityka i rozliczenie kampanii i jej wyników w ramach Korwina i KNP. Czy obóz antysystemowy nabierze rozmachu, stworzy struktury regionalne i obsadzi je ludźmi nieuwikłanymi w system, który chcą nominalnie obalać? Wydaje mi się, że były to ostatnie wybory prezydenckie JKM, choć zdrowia wystarczyłoby mu zapewne na kampanię 2020 i 2025. Poczekajmy do jesieni na wybory parlamentarne, a za dwa tygodnie powitajmy nowego lub nowego-starego prezydenta IIIRP.
Pisząc te słowa nie wiem jak rozłożyła się struktura głosów wśród emigracji zarobkowej, zwłaszcza na Wyspach. Czy duet Kukiz-Korwin zgarnął tam całą pulę?