Opinie

Prof.Marian Zembala już jako minister zdrowia na wyjazdowym posiedzeniu rządu na Śląsku, 30.06.2015, fot. PAP / Andrzej Gryciel
Prof.Marian Zembala już jako minister zdrowia na wyjazdowym posiedzeniu rządu na Śląsku, 30.06.2015, fot. PAP / Andrzej Gryciel

Chory resort

Tomasz Szymborski

Tomasz Szymborski

Dziennikarz śledczy. Laureat Nagrody Watergate SDP za publikacje z zakresu dziennikarstwa śledczego ( 2003 r.).

  • Opublikowano: 1 lipca 2015, 18:32

    Aktualizacja: 1 lipca 2015, 22:34

  • Powiększ tekst

Minister zdrowia Marian Zembala będzie musiał „posprzątać” po swoim poprzedniku. Bartosz Arłukowicz zostawił w resorcie kilka „min”, które wybuchną. Pytanie, kiedy?

O konfliktach interesów profesora Zembali napisano już chyba wszystko. Było już o jego działalności w Polskiej Grupie Medycznej i innych spółkach, w czasie gdy równolegle był krajowym konsultantem w dziedzinie kardiochirurgii oraz dyrektorem Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Do momentu ministerialnej nominacji profesor Zembala był „nieprzemakalny”.

Już po swojej nominacji minister zdrowia prof. Marian Zembala odpowiadał na pytania posłów. Zapewnił, że zrezygnował ze wszystkich funkcji, których nie mógłby pełnić jako szef resortu zdrowia. „Minister, który się nazywa Marian Zembala, nie ma dwóch moralności i nigdy nie będzie miał” - odpowiadał na to nowy minister zdrowia.

Wymienił przy okazji funkcje, z których zrezygnował właśnie z powodu objęcia stanowiska szefa resortu zdrowia. Już ich liczba może przyprawić o zawrót głowy.

Minister (podaję za depeszą PAP) zawiesił na przykład działalność gospodarczą pod nazwą „Indywidualna Specjalistyczna Praktyka Lekarska Marian Zembala” i zrezygnował ze stanowiska członka rady nadzorczej spółki Kardio-Med Silesia oraz z pełnienia funkcji członka rady Fundacji na Rzecz Rozwoju Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

Zembala poinformował, że zrezygnował też z zasiadania w radzie Fundacji Rozwoju Medycyny Sercowo-Naczyniowej Zabrze-Gliwice i ze stanowiska członka rady Fundacji Śląskie Centrum Chorób Serca. Dodał, że przestał też być m.in. członkiem rady naukowej fundacji Polpharmy - w której pełnił społecznie funkcję naukową i zrezygnował też z funkcji konsultanta krajowego z zakresu kardiochirurgii.

To ostatnie to dosyć zaskakująca deklaracja, która prowokuje do pytania: Jak prof. Zembala będąc konsultantem krajowym mógł być w radzie naukowej Polpharmy? Z jego oświadczeń majątkowych wynikało, że m.in. Polpharma była sponsorem wyjazdu na kongresy naukowe (np. 18 września ub. roku „pokrycie kosztów wyjazdu i ubezpieczenia do Barcelony celem aktywnego udziału kongresie Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego”).

Zaskakujące, że medyczna sława, która zarabia bardzo dobrze, nie płaci za takie wyjazdy. Moim zdaniem to podobny konflikt interesów, jak ten z jego udziałami w PGM, które ponad rok temu, gdy sprawa stała się głośna, przekazał żonie. Czystka i kontrola Niedawno wiceminister zdrowia Anna Łukasik złożyła rezygnację. Łukasik nadzorowała cztery departamenty: budżetu, finansów i inwestycji; nadzoru, kontroli i skarg; nauki i szkolnictwa wyższego oraz polityki zdrowotnej. Urząd sprawowała cztery miesiące. Wiceminister Łukasik podlegał też samodzielny wydział audytu wewnętrznego. Nadzorowała także działalność m.in.: Banku Tkanek Oka w Warszawie, Centrum Onkologii w Warszawie, Centrum Organizacyjno-Koordynacyjne do Spraw Transplantacji „Poltransplant”, Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie i Instytut Matki i Dziecka w Warszawie.

Z moich informacji wynika, że odejście Łukasik miało związek z jej decyzją o udostępnieniu raportu z przeprowadzonej rok temu kontroli „Poltransplantu”. Kontrolerzy wykryli w działalności tej agendy Ministerstwa Zdrowia wiele szokujących nieprawidłowości, które od dłuższego czasu opisywałem. Jako niezgodne z prawem kontrolerzy uznali zatrudnienie na stanowisku zastępcy dyrektora „Poltransplantu” Jolanty Żalikowskiej-Hołoweńko bez przeprowadzenia wymaganego przepisami konkursu.

Wiele zastrzeżeń kontrolerzy mieli do przeprowadzonych konkursów na świadczenie usług w zakresie doboru niespokrewnionych dawców szpiku. Okazało się, że w komisji konkursowej znalazły się osoby, które nie miały prawa w niej być. Ogłoszenie o konkursie nie zostało wywieszone na tablicy ogłoszeń (taki był wymóg), bo Poltransplant twierdził, iż takowej tablicy nie ma.

Krytycznie opisano też fakt przyjęcia oferty w konkursie Fundacji na Rzecz Chorych z Chorobami Krwi, która nie dysponowała wykazanym w ofercie laboratorium. Kontrolerzy uznali, że z niezrozumiałych powodów wspomniana Fundacja była faworyzowana w tym konkursie. Bezbronny serwer Polstransplantu Kontrolerzy, wśród których byli informatycy, stwierdzili wiele nieprawidłowości w funkcjonowaniu jednego na najbardziej newralgicznych elementów systemu – Centralnego Rejestru Potencjalnych, Niespokrewnionych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej. To baza danych, która zawiera informacje o potencjalnych dawcach szpiku itp. Eksperci stwierdzili, że: „Serwer >>Cerenida<< pełnił funkcje serwera WWW, serwera bazy danych i serwera plików. Biorąc pod uwagę ten fakt oraz brak odizolowanej sieci serwerowej była to wysoce ryzykowna konfiguracja, wykraczająca poza dobre praktyki bezpieczeństwa. […] Poważnym zagrożeniem dla Centralnego Rejestru była utrata danych, ponieważ pliki kopii bezpieczeństwa przechowywane były bezpośrednio na serwerze, na którym znajdowały się dane źródłowe.” Oznacza to tyle, że baza danych nie była wystarczająco chroniona przed atakiem hakerskim, tym bardziej że sieć Poltransplantu była dostępna z zewnątrz poprzez internet. Nawiasem mówiąc wątek informatycznej afery w Poltransplancie i Ministerstwie Zdrowia, który swymi korzeniami sięga czasów „ministrowania” w resorcie przez Ewę Kopacz, od dawna badają służby specjalne.

Śledczy z ABW i CBA szukają odpowiedzi na pytania:

Kto podjął decyzję o rozbudowaniu systemu informatycznego Centralnego Rejestru Potencjalnych Niespokrewnionych Dawców Szpiku i Krwi Pępowinowej?

Jakie były powiązania personalne pomiędzy spółkami konsorcjum, które wygrało konkurs, a członkami komisji w Ministerstwie Zdrowia i jego agendzie – Poltransplancie oraz pośrednikiem w konkursie, czyli osobami z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kielcach, spółkami Trusted Information Consulting Sp. z o. o. (Ticons), Konsorcjum: EC2 Sp. z o. o. i Softronic Sp. z o. o.?

Czy znajdą? Tego dowiemy się zapewne jesienią.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych