Gra o azot
Kto ma oczy niech patrzy – oto przy okazji zamieszania wokół sprawy gazociągu Jamał II spadła zasłona dezinformacji i naszym oczom ukazuje się obraz rozgrywki o polskie zakłady azotowe. A historia to jak z filmu szpiegowskiego – tajne służby, narady gabinetowe i tajemnicze konsolidacje.
Zaangażowanie Aleksandra Kwaśniewskiego w działalność Europy Plus (zwanej też coraz częściej Europą Procent) ukazuje nam wyraźnie, iż do polskiej polityki wyraźnie wdziera się „stronnictwo rosyjskie”. Co gorsza – nie można tu mówić nawet o cichym lobby, jakie Rosjanie mają chociażby w strukturach europejskich. Ujawnione przez GPC powiązania Kwaśniewskiego z rosyjskim oligarchą Wiaczesławem Kantorem (swego czasu odznaczonym przez, wtedy jeszcze, prezydenta Kwaśniewskiego) wyraźnie ukazują jaką rolę może odgrywać były prezydent w działaniach wokół polskich azotów.
Jeszcze w połowie ubiegłego roku nieżyjący już politycznie minister Mikołaj Budzanowski bardzo wyraźnie bronił „azotów” przed przejęciem przez Rosjan. Planowano z kolei wielką konsolidację zakładów chemicznych, które miały stać się jednym z kół zamachowych mocno obitej przez rządy PO gospodarki. „Nowo powstały podmiot ma szansę stać się jednym z filarów polskiego rynku kapitałowego. Jego wielkość, spodziewana kapitalizacja rynkowa i płynność akcji dają podstawy do rozważań na temat wejścia akcji ZA Tarnów w skład WIG20. Konsolidacja daje szansę ZA Puławy wejścia do grupy o międzynarodowym znaczeniu” – tłumaczył wtedy minister Budzanowski. Rzecz w tym, że od piątku Budzanowski „gryzie ziemię” po rekonstrukcji rządu Tuska dokonanej przez Władimira Putina, a sytuacja polskiej chemii wciąż nie jest jasna.
Wtedy też pojawiły się pierwsze informacje o próbie przejęcia zakładów azotowych przez rosyjską spółkę Acron. Sytuacja zrobiła się gorąca, gdy Rosjanie znacząco podbili cenę za akcje Tarnowa.
Co ważne – na forum Senatu interweniowali w tej sprawie senator Grzegorz Bierecki oraz senator Henryk Cioch wzbudzając furię marszałka Bogdana Borusewicza. Na 22 posiedzeniu Senatu 30 listopada senatorowie Bierecki i Cioch skierował do ministra skarbu szereg pytań dotyczących tej konsolidacji, punktując jej, delikatnie mówiąc, ekonomiczne słabości. Senatorowie pytał między innymi o zagrożenie wynikające z konsolidacji Zakładów Azotowych Tarnów SA – to właśnie te zakłady miały przejąć pod swoje auspicje inne duże zakłady chemiczne (choćby ZA Puławy SA). Bierecki wyraźnie wskazuje, iż takie działanie byłoby bardzo szkodliwe – wszak to właśnie ZA Tarnów były celem możliwego wrogiego przejęcia przez rosyjski Acron, a w długiej perspektywie – gdyby do konsolidacji i przejęcia faktycznie doszło – cały polski przemysł chemiczny znajdowałby się w rosyjskich rękach.
Ale nie tylko to wzbudziło wątpliwości senatora Biereckiego – także fakt, iż w opracowaniu programów konsolidacyjnych uczestniczyły tylko kancelarie prawnicze mające siedziby poza Polską. To faktycznie niepokojące, iż mając do dyspozycji renomowane kancelarie polskie, rząd korzysta z usług kancelarii zagranicznych. Sam plan konsolidacyjny również nie był konsultowany ani z posłami ani z senatorami. De facto tylko czujność senatorów Biereckiego i Ciocha sprawiła, że przedstawienie pytań ministrowi było w ogóle możliwe.
Budzanowski bronił się, w odpowiedzi zaznaczając, iż konsolidacja miałaby zapobiec wrogiemu przejęciu „azotów” przez Rosjan. Wtedy rząd bronił polskiej chemii przed Rosjanami zaalarmowany także przez ABW – agencja wyraźnie wskazywała, iż zainteresowanie Rosjan „azotami” stanowi zagrożenie dla polskiej gospodarki.
Teraz, po odwołaniu Budzanowskiego, mamy więcej pytań niż odpowiedzi – niejasna jest nie tylko sprawa dalszego losu polskiej chemii, ale również takich spraw jak przyszłość gazu łupkowego w Polsce (którego wielkim rzecznikiem był minister Budzanowski). Otwarte też jest pytanie o rolę Aleksandra Kwaśniewskiego i jego powiązań z zainteresowanym „azotami” oligarchą. Wszystko wskazuje na to, iż sprawą memorandum Rosjanie rozegrali polski rząd i to bynajmniej nie „lekko”. Pytanie czy ten rząd jest w stanie podjąć jakiekolwiek zdecydowane działania w obronie polskiej chemii. Z pewnością polscy senatorowie nadal będą trzymać rękę na pulsie i strzec interesów polskiej chemii, jednak to niestety nie oni obecnie zasiadają w budynkach KPRM przy Alejach Ujazdowskich.