Biura turystyczne tylko dla krezusów
13 maja zaczną obowiązywać nowe rozporządzenia ministra finansów, dotyczące sum gwarancyjnych dla biur podróży. Teoretycznie przepisy mają nie dopuścić do sytuacji znanej od kilku lat, kiedy to branżę, dotykała masowa upadłość touroperatorów. W praktyce, w ślad za nowymi przepisami, które oznaczają drastyczne podwyżki sum gwarancji może iść zagłada mniejszych graczy na rynku usług turystycznych.
Zmiany w przepisach nie oznaczają tylko i wyłącznie podniesienia samych sum, ale też sposobu ich wyliczania, który będzie zależał głównie od tego, jaki jest zakres prowadzonych usług turystycznych, jaka jest wysokość zaliczek, które na poczet imprezy turystycznej będą pobierane od klienta, a także z jakim wyprzedzeniem biuro to uczyni. Pod uwagę będą brane nie tak jak do tej pory wyniki finansowe z poprzedniego roku obrotowego, ale deklarowane przychody. Jeżeli zaś biuro podróży przekroczy deklarowaną kwotę przychodów, automatycznie będzie zobowiązane do zwiększenia sumy gwarancyjnej, która ma pozwolić na zabezpieczenie klientów w przypadku zagrożenia upadłością biura.
Licząc najmniejszy zakres usług oferowany przez biuro, dla touroperatora zagranicznego - korzystającego z czarterów, a także maksymalnie krótki czas zaliczkowania imprezy przez turystów, nie jest możliwe w świetle nowych przepisów zastosowanie mniejszej sumy gwarancyjnej, aniżeli 149 tys. euro.
O ile na potentatach rynkowych takie sumy nie robią wrażenia, to średni i mały biznes turystyczny drży z przerażenia. Na gwarancje zwyczajnie nie będzie ich stać. Jeszcze przed szczytem sezonu nowe rozporządzenia mogą dotyczyć już nawet 800 podmiotów.
A jest o co kruszyć kopię. Ubiegłoroczny raport „Wiadomości Turystycznych” dowiódł, że rynek organizatorów turystyki w Polsce generuje zyski przekraczające 4 mld zł za rok 2011, z czego pierwsza dziesiątka największych przedsiębiorstw turystycznych generuje ponad 80% tej kwoty. Oznacza to, że mniejsze biura podróży są systematycznie wypychane z gry rynkowej, na rzecz potężnych graczy.
Zupełnie mało optymistyczna wydaje się perspektywa dla tych, którzy chcą otworzyć nowe biuro podróży, gdyż podlegać będą przez pierwsze dwa lata jeszcze bardziej drastycznym i zaostrzonym kryteriom wyliczania sum gwarancyjnych. Dla chcących korzystać z czarterów i oferować zagraniczne imprezy turystyczne wchodzących na rynek przedsiębiorców będzie to kwota minimalnie 250 tys. euro.
Dlatego bez grubo ponad miliona złotych oszczędności, nie ma co marzyć o wejściu i zaistnieniu na rynku.
Czas pokaże, czy zaproponowane przez resort ministra Rostowskiego rozwiązania uchronią klientów przed nieuczciwością i kłopotami biur podróży, choć sama branża nie jest w pełni zadowolona z wchodzących w życie przepisów, domagając się od wielu lat gruntownej i pełniejszej zmiany prawa. Ze zmian płynie jednak jasny sygnał: biura podróży tylko dla wielkich i dla krezusów, których stać na ich otwarcie i ponoszenie obciążeń sum gwarancyjnych. Dla małych i średnich przedsiębiorców - postępujące cementowanie rynku.
POLECAMY wSklepiku.pl: "Moje rzymskie wakacje"