Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Jak to jest z systemem emerytalnym?

Paweł Pelc

Paweł Pelc

Radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Pawła Pelca, wiceprezes Agencji Ratingu Społecznego

  • Opublikowano: 27 czerwca 2013, 10:55

  • Powiększ tekst

Na łamach portalu wGospodarce.pl Marcin Pociecha opublikował wczoraj tekst, że „Obecny system emerytalny to oszustwo”. Warto chwilę się zatrzymać nad nim, bo sporo informacji podawanych przez autora nie do końca odpowiada faktom. Po pierwsze Marcin Pociecha uważa, że „system upadnie, gdyż jest oparty na bismarckowskim systemie emerytalnym, który opierał się na solidarności międzypokoleniowej”. Sęk w tym, że system bismarckowski był systemem kapitałowym, co oznacza, że składki emerytalne były inwestowane, natomiast prawdą jest, że jedynie niewielu ubezpieczonych dożywało wieku emerytalnego, dzięki czemu system generował nadwyżki. Solidarność międzypokoleniowa, czyli system repartycyjny, to wymysł znacznie późniejszy, niż reformy Bismarcka, gdyż związany z wielkim kryzysem w latach trzydziestych ubiegłego wieku.

System taki w rzeczywiści jest bardzo wrażliwy na zmiany struktury demograficznej – relacje między ilością pracujących i pobierających świadczenia i dalszą oczekiwaną długością życia po przejściu na emeryturę – stąd, gdy na początku transformacji ustrojowej w Polsce prowadzono restrukturyzację zatrudnienia z wykorzystaniem systemu emerytalnego, składki na ubezpieczenia społeczne poszybowały znacząco w górę. Im zatem mniej osób będzie pracować, a więcej pobierać świadczenia (przez dłuższy czas), tym większe będą obciążenia tych pracujących lub trzeba będzie szukać innych źródeł finansowania świadczeń. Dlatego właśnie w latach 90-tych ubiegłego wieku wprowadzono w Polsce otwarte fundusze emerytalne. Pozwalają one bowiem przeznaczyć część opłacanych dzisiaj składek (gdy są lepsze relacje między pracującymi a pobierającymi świadczenia, niż się spodziewamy w przyszłości) nie na sfinansowanie bieżących świadczeń, a na sfinansowanie przyszłych emerytur. Dlatego składki te są inwestowane w aktywa finansowe, by zbyć je, gdy ubezpieczony będzie przechodził na emeryturę i nabywał dożywotnią emeryturę kapitałową (annuitet). Ta część emerytury nie będzie zatem finansowana ze składek osób wówczas pracujących, lecz ze środków pochodzących ze zbywania instrumentów finansowych, które posiadały OFE. Niestety rząd PO-PSL znacząco ograniczył część składki trafiającej do OFE, a w obecnie zaprezentowanym raporcie z przeglądu systemu emerytalnego zaproponował w praktyce „dobrowolną” likwidację OFE, powielając, co do zasady tzw. „wariant węgierski” zastosowany niedawno przez rząd Orbana.

Zatem póki co, dopóki OFE istnieją, to ta część składki, która do nich trafia i jest przez nie inwestowana, to są to rzeczywiste oszczędności emerytalne finansowane z naszej składki. Autor wpisu ma zatem rację tylko, co do pozostałej części naszej składki (tej która jest ewidencjonowana na indywidualnym rachunku w ZUS lub na utworzonym po obniżeniu części składki trafiającej do OFE, tzw. subkoncie w ZUS), a nie co do całości składki emerytalnej.

W pełni należy podzielić natomiast postulat likwidacji przywilejów emerytalnych – warto pamiętać, że poza nowym system mieli być tylko rolnicy (do czasu włączenia ich do gospodarki towarowo pieniężnej, co w dużym stopniu nastąpiło w związku z systemem dopłat bezpośrednich uruchomionych po przystąpieniu Polski do UE) i sędziowie (ich włączenie do systemu powszechnego wymagało zmiany Konstytucji RP z 1997 r.), a pozostałe grupy zawodowe, w tym służby mundurowe, prokuratorzy i górnicy czy nauczyciele mieli być częścią systemu powszechnego, z tym, że osoby pracujące w warunkach szkodliwych lub szczególnych miały mieć finansowanie z dodatkowej składki (najlepiej inwestowanej tak jak w OFE) tzw. emerytury pomostowe. Zamiast tego stopniowo zdecydowano o odbudowaniu przywilejów – dla górników, nauczycieli, służb mundurowych czy prokuratorów.

Sędziowie, podobnie jak prokuratorzy nie otrzymują emerytur, lecz uposażenia w stanie spoczynku – właśnie dlatego, że wyłączono ich z systemu powszechnego. Remedium na problemy powinno być zatem nie tyle administracyjne ograniczanie świadczeń, lecz po prostu włączenie wszystkich do systemu powszechnego.

Proponowana przez Marcina Pociechę emerytura obywatelska, wbrew temu co sądzi autor, nie jest remedium na problemy systemu emerytalnego. Wręcz przeciwnie jej mechanizm jest groźny, gdyż zastąpi obecny system ubezpieczeniowy, systemem zaopatrzeniowym, a to oznacza, że obywatele nie będą mieli praw nabytych do emerytury, bo nie będzie się ona wiązała z opłacanymi przez nich składkami. A zatem do emerytur tych bardzo dobrze będzie się stosowało ubiegłoroczne orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wydane przy okazji tzw. „waloryzacji” kwotowej emerytur, w którym Trybunał przyznał pierwszeństwo możliwościom finansowym budżetu państwa przy ustalaniu wysokości świadczeń. A tu już „trojka” dobrze przećwiczyła państwa strefy euro – w razie problemów finansowych pierwsze co jest „cięte” to właśnie wypłacane emerytury. Czy rzeczywiście remedium na problemy demograficzne ma być zdanie się na łaskę państwa? Przyznam się, że to bardzo etatystyczna koncepcja.

Zdecydowanie bardziej odpowiada mi zupełnie inne podejście – wspieranie (choćby ulgami inwestycyjnymi) tworzenia nowych miejsc pracy, prorodzinny system podatkowy (np. kwotowa „ulga” na każde dziecko o realnej, a nie symbolicznej jak obecnie wartości, w przypadku osób nie mających odpowiednich dochodów – zwracana im tak samo jak nadpłata podatku) i powrót do możliwości inwestowania w OFE przynajmniej 1/3 składki emerytalnej, jak to miało miejsce przed zmianami przeprowadzonym przez obecny rząd.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych