Opinie

Marek Rogalski, Źródło: facebook
Marek Rogalski, Źródło: facebook

Pozostaje nam jedynie oczekiwanie, że kredyty walutowe będą spłacane regularnie

xxx xxx

  • Opublikowano: 23 sierpnia 2013, 16:06

    Aktualizacja: 23 sierpnia 2013, 16:41

  • Powiększ tekst

Rozmowa z Markiem Rogalskim, głównym analitykiem walutowym Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska

- Sądy w Chorwacji i Hiszpanii wydały nieprawomocne jeszcze wyroki, które nakazują bankom umożliwienie klientom spłatę kredytów walutowych po kursie z dnia zawarcia umów. Sędziowie uznali, że kredyt walutowy jest instrumentem finansowym zbyt ryzykownym, żeby można byłoby go oferować nieprofesjonalistom. Czy w Polsce powinno się przyjąć podobne rozwiązania?

- W przeciwieństwie do tamtych krajów w Polsce kredyty walutowe spłacają się bardzo dobrze i tylko niewielki procent jest opóźnionych. Z tego względu nie powinniśmy iść tą samą drogą. Rozwiązanie to poważnie obciąża banki i możemy sobie w ten sposób zafundować kryzys bankowy. Oczywiście po stronie kredytobiorców jest problemem ze wzrostem sumy bilansowej – innymi słowy mamy więcej do spłacenia niż pożyczyliśmy, ale to może się w przyszłości jeszcze zmienić, jeżeli złotówka zacznie się umacniać w stosunku do innych walut.

- Decyzje rządu o zawieszeniu progów ostrożnościowych, do których państwo może się zadłużać, oraz dynamiczne powiększanie długu Polski, może jednak doprowadzić do słabnięcia złotówki, a nie jej umacniania.

- Nie wydaje mi się, żeby te decyzje doprowadziły do osłabienia złotówki. Po pierwsze nie było wyjścia i trzeba było podnieść deficyt budżetowy, a jednocześnie znieść pierwszy próg ostrożnościowy. Po drugie to co będzie ważne to czy w ciągu 2-3 lat nastąpi wyraźny wzrost gospodarki. Jeżeli to nastąpi, to nie będzie ryzyka naruszenia kolejnych progów. Jeżeli najbliższe lata pokażą, że to ożywienie, które teraz obserwujemy jest niemrawe, PKB będzie wzrastać w granicach 1,5 - 2 proc. to obawy o siłę naszej waluty będą wracać. Na razie mamy taką specyficzną sytuację na świecie, że dodruk pieniędzy jest przyjmowane pozytywnie.

- Czy nie mamy do czynienia z podobną sytuacją jak w czasach bumu na spółki nowych technologii czy bumu kredytów subprime w USA, że odchodzi się od podstawowych zasad ekonomii, bo ich łamanie nie przynosi natychmiastowej reakcji rynku? Czy nagle nie okaże się, że mamy kolejną bańkę spekulacyjną tym razem zakończoną wielką inflacją?

- Czy taka polityka pieniężna jest właściwa to oceni historia. Trzeba jednak pamiętać, że działania amerykańskiego FED czy innych banków centralnych mają jeden cel – uspokojenie rynków finansowych. W ciągu najbliższych dwóch lat zobaczymy co się dzieje gdy banki centralne zaczną te pieniądze wycofywać z rynków. Zobaczymy czy gospodarka bez kroplówki daje sobie radę. Ja myślę, ze da sobie radę co widać po ożywieniu jakie można już dostrzec w gospodarce światowej w tym europejskiej.

- Wracając do naszych kredytów frankowych. Czy nie obejmowanie żadną ochroną osób mających kredyty w walutach, nie jest niebezpieczne dla samych banków? Przecież gdyby doszło do gwałtownego załamania spłacalności tych kredytów, system bankowy miałby duży problem.

- Tak jak mówiłem na razie nic nie wskazuje na takie załamanie. Opóźnienia dotyczą około 3 proc. kredytów walutowych i ta wartość według mnie jeszcze się zmniejszy gdy poprawią się wyniki w gospodarce. Pozostaje nam jedynie oczekiwanie na to, że kredyty walutowe będą spłacane regularnie i to wszystko.

- Co pan sądzi o pomyśle wprowadzenia widełek kursowych do umów? Dopóki kurs znajdowałby się pomiędzy nimi, kredytobiorca spłacałby mniej lub więcej. Po ich przekroczeniu kurs spłaty byłby zamrażany na danym poziomie do czasu jego powrotu. Rozwiązanie to miałby równomierniej rozłożyć ryzyko pomiędzy klienta a bank.

- Pierwszy raz słyszę o takiej propozycji. Nie sądzę, żeby ktokolwiek na takie coś się zgodził. Tak skonstruowana umowa jest za bardzo ryzykowna. Sądzę, że w tej chwili jedynym rozwiązaniem sprawy kredytów walutowych jest uniemożliwienie brania kredytów w innej walucie niż się zarabia. Fakt, że kredyt w złotówkach jest droższy, ale jak pokazała historia nie ryzykujemy wtedy że będziemy musieli oddać więcej niż wzięliśmy.

- Dziękuje za rozmowę.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych