Opinie

mBank / autor: wikipedia
mBank / autor: wikipedia

mBank musi być Polski

Henryk Uzdrowski

Henryk Uzdrowski

ekonomista

  • Opublikowano: 20 grudnia 2019, 20:38

    Aktualizacja: 20 grudnia 2019, 20:47

  • Powiększ tekst

Sektor finansowy określa się zwykle mianem krwioobiegu gospodarki. Jego właściwe funkcjonowanie jest koniecznym warunkiem zasilania kapitałowego dla sektora przedsiębiorstw. Sektor bankowy pełni również niezwykle ważna rolę przy finansowaniu największych transakcji, takich jak fuzje i przejęcia.

Prezes Zarządu PKN Orlen Daniel Obajtek rozpoczął jeden z najbardziej ambitnych polskich projektów w ostatnich dziesięcioleciach – budowę mocnego koncernu, który po fuzji Orlenu z Lotosem i Grupą Energa dysponowałby aktywami do przejmowania kolejnych podmiotów w procesie ekspansji zagranicznej.

Warunkiem powodzenia tych planów jest uzyskanie silnego wsparcia rodzimych banków. Po 1989 roku w Polsce mieliśmy zazwyczaj do czynienia z sytuacją odwrotną – to zachodnie koncerny wykupowały polskie firmy, dzięki finansowaniu jakie uzyskiwały od zagranicznych banków. Fundusze te często pochodziły z depozytów polskich klientów, których pieniądze gromadzone w zagranicznych bankach służyły wyprzedaży polskiego majątku. Ta skrajnie niekorzystna dla Polski sytuacja została na szczęście przerwana, a ogłoszony już oficjalnie przez prezesa niemieckiego Commerzbanku zamiar sprzedaży mBanku jest doskonałą okazją do podjęcia próby dalszego zwiększania udziałów rodzimego kapitału w sektorze bankowym w Polsce.

Zwracałem na to uwagę już pół roku temu.

W państwach tzw. „starej Unii” zagraniczny kapitał nie przekracza 20 procent udziałów w sektorze bankowym. Najbardziej znacjonalizowany sektor posiada Holandia, gdzie udział obcego kapitału nie przekracza 10 procent. Polska pod rządami Prawa i Sprawiedliwości weszła na ścieżkę prowadzącą do przywrócenia jak największego udziału polskiego kapitału w podmiotach bankowych działających w Polsce.

Najważniejszym elementem tego procesu było oczywiście kupno przez PZU i Polski Fundusz Rozwoju akcji banku Pekao SA od włoskiego Unicredit, który podobnie jak teraz Commerzbank, pilnie potrzebował dokapitalizowania z powodu kłopotów w jakie popadł poza Polską. Transakcja kupna Pekao SA sprawiła, że aktualnie w polskich rękach znajduje się już ok. 55 procent aktywów sektora bankowego, co stawia nas na pierwszym miejscu wśród krajów Europy Środkowo-Wschodniej, ale wciąż daleko nam do poziomów państw takich jak Niemcy, Francja czy wspomniana Holandia. Aby realizować plany budowy naprawdę mocnego polskiego gracza na rynku międzynarodowym, konieczne jest dalsze rozbudowywanie polskiego zaplecza kapitałowego.

Warto przypomnieć, że w 2008 roku rodzimy kapitał posiadał jedynie 28 procent udziałów w sektorze bankowym, co w połączeniu z ówczesnym globalnym kryzysem bardzo mocno odczuwalnym w strefie euro, przełożyło się na zablokowanie przez banki akcji kredytowej na polskim rynku. Doszło do sytuacji, która bardzo boleśnie uświadomiła wszystkim, jak ważne jest to aby posiadać banki, których centrale znajdowałyby się w Polsce, a które dzięki temu nie będą realizowały potrzeb swoich zagranicznych macierzystych spółek kosztem działających w Polsce spółek-córek.

Wydarzenia roku 2008, których ofiarą padli odcięci niespodziewanie od kapitału polscy przedsiębiorcy skłoniły nawet ówczesnego premiera Donalda Tuska do podjęcia rozważań o repolonizacji sektora bankowego. Tusk otwarcie przyznawał, że liczył na solidne wzmocnienie PKO BP, które miało przejąć wystawiony na sprzedaż przez ówczesnego irlandzkiego właściciela BZ WBK. Skończyło się jednak na tym, że BZ WBK kupili Hiszpanie z Santander, a projekt wzmacniający udział polskiego kapitału w sektorze bankowym i zabezpieczający go tym samym przed międzynarodową zawieruchą podobną do tej z 2008 roku, skutecznie zaczął realizować dopiero rząd PiS z premierem Morawieckim na czele.

Aktualnie zaistniały warunki do tego, by dalej konsolidować sektor bankowy w polskich rękach. Należy zrobić wszystko, by kupić mBank, który nazywany jest „perłą” w portfelu Commerzbanku i którego niemiecki właściciel z pewnością nie pozbyłby się, gdyby miał inny sposób na zdobycie potrzebnego kapitału. O możliwym wystawieniu mBanku na sprzedaż przez Commerzbank słychać już od kilku miesięcy, a niżej podpisany usilnie namawiał do podjęcia starań o wykupienie mBanku już wcześniej.

Miejmy nadzieję, że największe polskie instytucje finansowe będą gotowe do szybkiego podjęcia negocjacji cenowych, gdy tylko oferta zapowiedziana przez prezesa Commerzbanku Martina Zielke stanie się faktem. Oczywiście korzystne kupno mBanku to takie, które wyłączy z transakcji portfel kredytów frankowych. W najbliższych latach mógłby okazać się on bowiem zbyt ciężkim balastem dla kondycji finansowej banku z uwagi na prawdopodobne kolejne niekorzystne wyroki w bataliach sądowych z kredytobiorcami.

Henryk Uzdrowski, ekonomista

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych