Japonia - sztuka geopolitycznego balansu
Japonia znajduje się w ostatnim czasie w bardzo niełatwym położeniu. Kraj ten będący najważniejszym sojusznikiem USA na Dalekim Wschodzie jest jednocześnie sąsiadem Chin.
Napięcia między mocarstwami rosną wprost proporcjonalnie do napięć między Państwem Środka a potomkami samurajów, jednak Kraj Kwitnącej Wiśni od lat zachowuje niełatwy balans między zwarciem potęg. Teraz jednak wraz z ustąpieniem premiera Shinzo Abe ten balans może zostać zaburzony - czy Japonii uda się go utrzymać?
Nowy premier Yoshihide Suga ma przed sobą niełatwe zadanie. Wszyscy komentatorzy wskazują na przejściowy charakter jego gabinetu - Suga będzie premierem do października, kiedy to rozpisane mają być nowe wybory. To mało czasu na wdrożenie nowej wizji. Ta jest jednak konieczna, bowiem Japonia ma w regionie coraz istotniejszą rolę do odegrania. Demokratyczny prezydent USA Joe Biden w materii ewentualnej konfrontacji z Chinami będzie prowadził podobną politykę co jego poprzednik Donald Trump. Działania wobec Chin mają być zdecydowane i wyraźne. Najbardziej wymownym symbolem tego ma być zaproszenie do osobistego spotkania w Białym Domu właśnie premiera Japonii. Suga był pierwszym zagranicznym przywódcą, który odwiedzi Bidena w Waszyngtonie. Deklaracja jest jasna - Japonia jako trzecia gospodarka świata i kraj leżący w kluczowym geopolitycznie miejscu Pacyfiku ma być najistotniejszym elementem anty-Chińskiego sojuszu. Mimo to sami Japończycy nie palą się do konfrontacji z potężnym sąsiadem. „To nie jest sojusz przeciwko Chinom. Obaj przywódcy porównają zapewne swoje wizje związane z Chinami. Zaproszenie w pierwszej kolejności premiera Sugi podkreśla oczywiście wagę stosunków amerykańsko-chińskich. Ale także znaczenie Japonii. Stąd pochodzi teraz najwięcej zagranicznych bezpośrednich inwestycji w USA” - wyjaśniał w połowie kwietnia Ichiro Fujisaki, były wiceszef japońskiej dyplomacji. Jak podkreślał minister spotkanie ma omawiać raczej globalne problemy okresu pandemii koronawirusa, nowe technologie i prawa człowieka. Krótko mówiąc - PRowa, dyplomatyczna mowa-trawa wyraźnie wskazuje nam, że tematem będą Chiny. Choć Japonia desperacko stara się udawać, że nie.
Wizyta premiera Sugi jest zresztą bardziej potrzebna USA niż Japonii. Biały Dom musi wysłać Pekinowi wyraźny sygnał, iż Japonia pozostaje w orbicie jego wpływów. Tymczasem sam Suga, będąc premierem czasu przełomu, musi skutecznie podtrzymać delikatną równowagę, jaką Japonia skutecznie realizowała w swej polityce międzynarodowej w ostatnich latach. Owszem, Kraj Kwitnącej Wiśni jest jednym z najważniejszych sojuszników USA na świecie, jednak potrafiła dotąd postępować z gigantycznym, chińskim sąsiadem ostrożnie.
Czy to się uda? Przekonamy się.