Glapiński nie jest winny słabnącego złotego
Nie ma obecnie dnia, by celem nagonki przestał być prezes NBP prof. Adam Glapiński. Ostatnio na jego barki próbuje się zrzucić winę za słabnącego złotego - w domyśle podwyżka stóp procentowych w normalnych realiach powinna skutkować umocnieniem jego wartości. Media opozycyjne podbijają temat słabnącej polskiej waluty, próbując kreować obraz braku zaufania rynkowych analityków do szefa NBP. Tymczasem np. analitycy Ebury zwracają uwagę, że dewaluacja lub aprecjacja złotego zależy od czego innego. W skrócie: są dzieją się ważniejsze procesy na ważniejszych rynkach, które umacniają dolara, czy euro. Poniżej pełny komentarz
Dolar amerykański na zaskakująco wysoki odczyt inflacji w USA zareagował wyraźnym umocnieniem, co negatywnie przełożyło się m.in. na złotego. Jeśli w tym tygodniu urzędnicy Fedu w swoich przemówieniach nie odsuną w przyszłość rynkowych oczekiwań w sprawie podwyżek stóp procentowych, ta aprecjacja dolara może potrwać jeszcze jakiś czas, oceniają analitycy Ebury: Enrique Diaz-Alvarez, Matthew Ryan, Roman Ziruk, Itsaso Apezteguia.
Po danych o inflacji, które pokazały wzrost indeksu CPI o 6,2% w październiku, dolar zakończył tydzień na plusie względem pozostałych walut G10. Pomimo to nieźle radziły sobie też waluty Azji i Ameryki Południowej, którym przewodził real brazylijski. Możliwym wyjaśnieniem odporności części walut jest to, że władze monetarne wybranych krajów rynków wschodzących (w tym szczególnie Brazylii) od kilku miesięcy wyraźnie podnoszą stopy procentowe, prowadząc aktywną walkę z ryzykiem podwyższonej inflacji.
Spodziewamy się, że rynki walutowe będą w dalszym ciągu zależne głównie od wieści inflacyjnych i tempa normalizacji polityki przez poszczególne banki centralne. Ten tydzień jest szczególnie obfity w te pierwsze – opublikowane zostaną raporty inflacyjne ze strefy euro, Wielkiej Brytanii, Kanady i Japonii. Istotne będą również przemówienia co najmniej ośmiu przedstawicieli Fedu i dwa przemówienia prezes EBC Christine Lagarde.
PLN
Polski złoty miał za sobą trudny tydzień, pod koniec którego na chwilę dobił w parze z euro do poziomu 4,65, najwyższego od końcówki marca br. Przyczyn należy szukać przede wszystkim w sytuacji zewnętrznej: gwałtowne umocnienie dolara amerykańskiego wywołało presję tak na złotego, jak i na forinta węgierskiego. Obecnie złoty jest nieznacznie mocniejszy – zyskuje w trakcie stabilizacji amerykańskiej waluty.
W tym tygodniu czeka nas nieco wieści z kraju (m.in. jutro poznamy dane o inflacji bazowej w październiku) oraz regionu (we wtorek decyzję w sprawie stóp procentowych podejmie Narodowy Bank Węgier). Równocześnie obserwujemy sytuację na wschodzie, aczkolwiek z punktu widzenia perspektyw złotego relacje Ukrainy i Rosji są znacznie istotniejsze niż kryzys na granicy z Białorusią.
EUR
W zeszłym tygodniu nie publikowano wielu danych ze strefy euro, więc handel wspólną walutą zależał głównie od wieści z zewnątrz, szczególnie od raportu o inflacji i wzrostu rentowności w USA. Niedawny gwałtowny wzrost liczby przypadków zachorowań na COVID-19 w Europie niepokoi jednak nieco inwestorów. Kilka krajów, w tym Austria, Holandia i Niemcy, przygotowuje nowe restrykcje, a inne mogą wkrótce za nimi podążyć.
Również w tym tygodniu będzie mało publikacji makroekonomicznych. W centrum uwagi znajdzie się więc komunikacja banku centralnego – m.in. prezes Christine Lagarde wygłosi w Parlamencie Europejskim przemówienie na temat „od ożywienia do siły”. Będzie ono dokładnie analizowane pod kątem tego, czy EBC nadal będzie przeciwstawiać się wycenom rynkowym podwyżek stóp procentowych w strefie euro.
USD
Trudno szukać pozytywów w październikowym raporcie o inflacji CPI w USA. Zarówno główna, jak i bazowa miara były znacznie wyższe od już i tak wysokich oczekiwań. Inflacja jest obecnie najwyższa od trzech dekad i mało kto przewiduje jej spadek w najbliższym czasie. Obligacje doświadczyły gwałtownej wyprzedaży i na razie ścieżka najmniejszego oporu dla rentowności jest wyższa.
Tym razem dolar w pełni skorzystał na zaskoczeniu inflacyjnym i zmianie rynkowych stóp procentowych, przynajmniej w porównaniu do walut innych rynków rozwiniętych. Jeśli przedstawiciele Rezerwy Federalnej przemawiający w tym tygodniu nie zdołają odsunąć w przyszłość oczekiwań dotyczących podwyżki stóp procentowych, które zaczęły przybliżać się po ostatnim raporcie o inflacji, umocnienie dolara może trwać jeszcze jakiś czas.
GBP
Zgodnie z danymi z zeszłego tygodnia brytyjska gospodarka wzrosła o 6,6% w ujęciu rocznym (1,3% w kwartalnym), co jest wynikiem solidnym, choć nieco poniżej oczekiwań. Funt osłabił się względem dolara, ale radził sobie lepiej niż inne europejskie waluty, ponieważ rynek ponownie wycenia prawdopodobieństwo pierwszej podwyżki stóp procentowych podczas grudniowego zebrania Banku Anglii na 50%.
W tym tygodniu opublikowany zostanie zestaw kluczowych danych dotyczących rynku pracy i inflacji. Będzie to pierwszy raport z rynku pracy od czasu zakończenia programu dofinansowania przymusowych urlopów (furlough scheme). Rynki szykują się na kolejny znaczny wzrost inflacji i nie wykluczają, że indeks CPI może wzrosnąć o ponad 4%, co naszym zdaniem powinno niemal gwarantować podwyżkę w grudniu i wspierać funta.
CHF
Frank szwajcarski rankiem w poniedziałek 15.11 osiągnął kolejny szczyt względem euro, choć ostatnio radził sobie gorzej niż inne waluty safe haven. Zaczynamy dostrzegać interesującą rozbieżność między ostatnią siłą franka a danymi o pozycjonowaniu. Pokazują one, że inwestorzy są coraz bardziej negatywnie nastawieni do waluty, co znajduje odzwierciedlenie w krótkich pozycjach netto, które osiągnęły najwyższy poziom od grudnia 2019 r. To dodatkowo umacnia nasz pogląd, że frank jest przesadnie silny. Nie będziemy zaskoczeni, jeśli w najbliższym czasie waluta się osłabi, o ile nie dojdzie do znacznego pogorszenia sentymentu do ryzyka.
Podobnie jak w zeszłym tygodniu kalendarz ekonomiczny dla Szwajcarii jest niemal pusty. Będziemy dalej obserwować dane o pozycjonowaniu i sygnały z zewnątrz, szczególnie wieści mogące wpływać na sentyment do ryzyka. W tym kontekście skupiamy się obecnie na regionie CEE, a dokładniej na kryzysie na granicy między UE i Białorusią oraz rosnącym napięciu między Ukrainą i Rosją.
ISBnews, mw
CZYTAJ TEŻ: Na Węgrzech wszedł w życie limit cen na benzynę*