Analizy

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Niespodzianka ze strony OPEC+ pod znakiem wariantu omicron

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowców, Saxo Bank

  • Opublikowano: 6 grudnia 2021, 21:20

  • 2
  • Powiększ tekst

Sektor surowców przez drugi tydzień z rzędu odnotował spadek w reakcji na ostatnie obawy o popyt i wzrost gospodarczy w związku z nowym wariantem koronawirusa

Ponadto, jak już wspomnieliśmy w naszej najnowszej prognozie, amerykańska Rezerwa Federalna oficjalnie zmieniła swoje podejście z nacisku na tworzenie miejsc pracy na walkę z gwałtownie rosnącą inflacją, tym samym zwiększając prawdopodobieństwo szybszej redukcji bodźców fiskalnych i przyspieszonych podwyżek stóp procentowych. Strata w ujęciu dwutygodniowym mierzona indeksem towarowym Bloomberg jest najwyższa od marca 2020 r., byłaby jednak jeszcze większa, gdyby grupie OPEC+ nie udało się „sprzedać” rynkowi kolejnej decyzji o zwiększeniu produkcji.

Produkty rolne: Po wielu tygodniach mocnego popytu na produkty rolne nastąpiło niewielkie odwrócenie po tym, jak wariant omicron i poprawa regionalnych warunków pogodowych przyczyniły się do realizacji zysków w odniesieniu do niektórych z ostatnich rekordzistów, przede wszystkim bawełny, cukru i pszenicy. W ostatnich tygodniach aż do 23 listopada fundusze agresywnie skupywały produkty rolne, równocześnie zmniejszając swoją ekspozycję na energię i metale. W efekcie ich łączna długa pozycja w 13 najważniejszych kontraktach terminowych wzrosła do najwyższego poziomu od sześciu miesięcy wynoszącego 1,13 mln lotów, co odpowiadało wartości nominalnej w wysokości 43,5 mld USD.

Tłumaczy to pewne spadki cen w minionym tygodniu, kiedy to nastąpiła redukcja otwartych niedawno długich pozycji, bynajmniej nie ze względu na zmiany w fundamentach poszczególnych rynków kontraktów terminowych, ale w ramach ogólnego dążenia do minimalizacji ryzyka w reakcji na niepewność związaną z wariantem omicron.

FAO opublikowała swój miesięczny indeks światowych cen żywności za listopad i wykazał on wzrost o 1,2% w ujęciu miesięcznym, podczas gdy wzrost w ujęciu rok do roku wyhamował do nadal jednak bardzo wysokiego poziomu 27,3%. Indeks ten plasuje się obecnie mniej niż 0,5% poniżej rekordu z 2011 r., a wzrost w ubiegłym miesiącu napędzany był przez silny wzrost cen zbóż takich jak pszenica, a także nabiału i cukru.

Trwa dywergencja światowych cen gazu ziemnego: w Stanach Zjednoczonych spadły do poziomu niemal 4 USD/MMBtu, podczas gdy w Europie cena holenderskiego benchmarkowego kontraktu na gaz TTF utrzymuje się powyżej 30 USD/MMBtu, co jest spowodowane niewielką podażą i silnym popytem związanym z ochłodzeniem. Z drugiej strony, ceny gazu w Stanach Zjednoczonych znalazły się pod presją łagodniejszej niż zwykle pogody i rosnącej produkcji; w tym tygodniu doprowadziło to do spadku cen o 22%, co stanowi największy tygodniowy spadek od 2014 r. Podczas gdy UE już teraz jest doświadcza poważnego kryzysu energetycznego, który może się jeszcze bardziej pogłębić w przypadku kolejnej mroźnej zimy, w Stanach Zjednoczonych poziom zapasów w zbiornikach podziemnych powrócił do średniej długoterminowej, co niemal całkowicie wyklucza ryzyko zimowych niedoborów.

Dla ropy naftowej ubiegły tydzień cechowała wysoka zmienność: traderzy musieli zmierzyć się z ryzykiem kolejnego spadku popytu związanego z koronawirusem, niedawnym ogłoszeniem uwolnienia amerykańskich rezerw strategicznych i nie mniej ważną reakcją grupy producentów z OPEC+, która spotkała się w czwartek, aby ustalić swój cel produkcyjny na styczeń. Przed tym spotkaniem cena ropy Brent spadła o 21% w porównaniu z październikowego maksimum, a bardzo szerokie przedziały notowań odzwierciedlały głęboką niepewność na rynku, na którym miały miejsce olbrzymie wahania cen w miarę napływu złych i mniej złych wiadomości dotyczących wariantu omicron.

Przed czwartkowym spotkaniem rynek oczekiwał, że grupa będzie bronić cen ropy poprzez zmniejszenie lub potencjalnie nawet odwołanie styczniowego zwiększenia produkcji. Tymczasem OPEC+ udało się dokonać niezwykłego wyczynu, wspierając cenę, a równocześnie zwiększając produkcję o dotychczasowe 400 tys. baryłek dziennie. Udało się to z następujących powodów:

1) Rynek już wcześniej uwzględnił w wycenach znaczny i jeszcze niezrealizowany spadek popytu związany z wariantem omicron.

2) Grupa utrzymała status posiedzenia „w trakcie sesji”, co oznacza, że może się spotkać i dostosować poziom produkcji na krótko przed kolejnym planowanym spotkaniem 4 stycznia.

3) Podjęto decyzję o złagodzeniu napięć politycznych w odniesieniu do dużych konsumentów, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, potencjalnie skutkującą ograniczeniem ilości uwalnianych rezerw strategicznych ze względu na brak popytu ze strony rafinerii.

4) Członkowie dysponujący rezerwami produkcyjnymi, tacy jak Rosja czy Arabia Saudyjska, chcieli zwiększyć produkcję, częściowo po to, by zrównoważyć niedobór ze strony takich producentów jak Nigeria, Angola czy Gwinea Równikowa, którzy obecnie produkują około 500 tys. baryłek dziennie poniżej przyznanych im kwot.

5) Wreszcie niedawny spadek ceny ropy WTI poniżej 70 USD, a nawet niżej na dalszych odcinkach krzywej, potencjalnie zmniejsza zagrożenie ze strony producentów amerykańskich, którzy mogą teraz przyjąć bardziej ostrożne plany wydatków na 2022 r.

Pomimo potencjalnego przesunięcia o kilka kwartałów, podtrzymujemy długoterminową pozytywną opinię na temat rynku ropy, ponieważ czekają go długie lata potencjalnego niedoinwestowania – najwięksi gracze tracą apetyt na duże przedsięwzięcia, po części ze względu na niepewną prognozę długoterminową dla popytu, ale także, w coraz większym stopniu, ze względu na ograniczenia kredytowe nakładane na banki i inwestorów w związku z ESG (kwestiami dotyczącymi środowiska, społecznej odpowiedzialności i ładu korporacyjnego) i naciskiem na zieloną transformację.

Złoto przez kolejny tydzień odnotowywało mało spektakularne wyniki: nie udało mu się znaleźć nabywców, mimo iż obawy związane z wariantem omicron spowodowały spadek rentowności amerykańskich obligacji skarbowych i, przynajmniej chwilowe, osłabienie dolara. Dodając do tego postępującą destrukcję wartości wielu tak zwanych i do niedawna bardzo popularnych „akcji z bańki” (omówionych w jednym z naszych codziennych podcastów), związany z nimi exodus również nie spowodował wzrostu popytu na metale inwestycyjne jako zabezpieczenia.

Zamiast tego cena spadła do jednomiesięcznego minimum na poziomie 1 762 USD, mniej niż trzy tygodnie po nieudanym wybiciu w górę do poziomu 1 877 USD. Jest to przykład rynku, który w ciągu ostatnich pięciu miesięcy był świadkiem wielu nieudanych prób wybicia w obu kierunkach, a w efekcie końcowym stał się głośnym, choć utrzymującym się w granicach przedziału rynkiem niezdolnym do obrania wyraźnego kierunku. Nie wiadomo, co mogłoby wpłynąć na tę sytuację w perspektywie krótkoterminowej - z jednej strony złoto znajduje wsparcie w postaci utrzymujących się niskich realnych rentowności i zwiększonej niepewności związanej z koronawirusem, z drugiej strony jednak zmaga się z możliwością bardziej agresywnego podejścia ze strony amerykańskiej Rezerwy Federalnej w kwestii walki z inflacją.

Po ponownej nominacji zarówno Powell, jak i Brainard, nowa wiceprezes, zaprezentowali wyraźną zmianę retoryki. Powell powiedział m.in: „Wiemy, że wysoka inflacja zadaje cios rodzinom, w szczególności tym, które mają mniejszą możliwość ponoszenia wyższych kosztów podstawowych produktów i usług, takich jak żywność, mieszkanie czy transport. Będziemy wykorzystywać nasze narzędzia zarówno do wspierania gospodarki i silnego rynku pracy, jak i do zapobiegania umacnianiu się wyższej inflacji”.

Sektor metali przemysłowych nie odnotował w ubiegłym tygodniu większych ruchów cenowych w odniesieniu do metali kolorowych, takich jak miedź czy aluminium. Rynek zaczął się koncentrować na tym, co może czekać nas w 2022 r., w szczególności na potencjalnym wpływie spowolnienia wzrostu w Chinach na ceny i rosnącym popycie na tzw. zielone metale, które będą kluczowymi elementami transformacji energetycznej, polegającej na odejściu od paliw kopalnych na rzecz źródeł odnawialnych.

Naszym zdaniem w ciągu ostatnich kilku miesięcy miedź odnotowywała relatywnie dobre wyniki, biorąc pod uwagę wzrost obaw o prognozy gospodarcze dla Chin, a w szczególności dla chińskiego sektora nieruchomości, w którym szereg spółek znalazł się na progu upadłości, a sprzedaż nieruchomości mieszkaniowych mocno poszła w dół. Dodatkowym utrudnieniem jest silniejszy dolar i banki centralne, które zaczynają koncentrować się bardziej na inflacji niż na bodźcach fiskalnych. Aby przeciwdziałać obawom o wzrost gospodarczy w Chinach, wicepremier Liu He zapowiedział, że tegoroczny wzrost powinien przekroczyć zakładane cele, a rząd planuje zwiększyć wsparcie dla przedsiębiorstw.

W tym kontekście uważamy, że obecne negatywne czynniki makroekonomiczne związane ze spowolnieniem na rynku nieruchomości w Chinach zaczną słabnąć na początku 2022 r., a w sytuacji, gdy zapasy zarówno miedzi, jak i aluminium są już na niskim poziomie, może to spowodować, że ceny powrócą do rekordowych poziomów z początku tego roku, a nawet je przekroczą.

Pozostając przy temacie zapasów, ostatnio obserwowaliśmy spadek zapasów aluminium i miedzi na LME do najniższych poziomów od odpowiednio 2007 r. i 2005 r. W istocie sześć metali przemysłowych notowanych na londyńskiej giełdzie znajduje się obecnie w fazie deportu, a takie zsynchronizowane ograniczenie popytu można było ostatnio zaobserwować w 2007 r.

Ole Hansen, dyrektor ds. strategii rynków surowców, Saxo Bank

Powiązane tematy

Komentarze