Oddech ulgi
Zgodnie z przewidywaniami, dzień ogłoszenia wyniku wyborów prezydenckich w USA przyniósł przesilenie na rynku obligacji. Rentowność amerykańskich papierów najpierw skoczyła, ale szybko odbiła się od linii łączącej szczyty z października 2023 r. i kwietnia br. Lecz problem zadłużenia pozostał.
Trudno powiedzieć, czy wpływ na zachowanie inwestorów miał sam wynik wyborów czy tylko samo jego ogłoszenie. Przed wyborami pojawiały się opracowania sugerujące, który z prezydentów będzie prowadził kosztowniejszą dla budżetu politykę i część wskazywała na Donalda Trumpa, jako tego, który wyda więcej pieniędzy, a pokusa ta będzie tym silniejsza, że Republikanie uzyskali też większość w Kongresie. Na pewno wojny celne mogą pobudzić wzrost inflacji, ale notowania zbóż czy ropy nie reagowały istotnymi zmianami na wybór Amerykanów. Tymczasem już obecnie dług federalny USA to około 120 proc. PKB, a jego obsługa kosztowała w zakończonym już roku podatkowym od 19 do 22,4 proc. dochodów budżetu, w zależności od źródła danych. W obydwu przypadkach to koszt zbyt wysoki.
Rentowność amerykańskich dziesięciolatek wspięła się niemal do 4,5 proc., co oznacza w sumie blisko 90-pkt rajd na przestrzeni półtora miesiąca. To silny ruch, po którym rynek stał się wyprzedany i zwrot był bardzo prawdopodobny. Czy teraz rynek wróci do wzrostu cen i spadku rentowności? Jest to scenariusz pożądany przez wiele grup inwestorów, niemniej, problemów nie ubyło i będą one o sobie jeszcze przypominać. Za kilka dni rynek doprowadzi zapewne do „korekty korekty” i dopiero ten domniemany zwrot poinformuje nas o jego faktycznej kondycji. Obecnie rentowność dziesięciolatek spadła do 4,3 proc., ale ryzyko związane z zakupami nie jest duże, ponieważ zlecenia obronne można ustawić stosunkowo blisko ceny zakupu, a wskaźniki techniczne dopiero zaczęły „się chłodzić”. Innymi słowy, nowa, silna fala wyprzedaży jest mało prawdopodobna, a nawet gdyby do niej doszło, to stosunkowo tanio można będzie z rynku wyjść.
Nasze dziesięciolatki swój punkt zwrotny zanotowały już 31 października, a w poniedziałek poziom 6 proc. raz jeszcze nie dał się sforsować. 6 proc. na dziesięcioletniej obligacji to sporo, przy stopie referencyjnej 5,75 proc. i perspektywach jej spadku. Problemem jest oczywiście konieczność finansowania tegorocznego i przyszłorocznego deficytu, ale tym Minister Finansów zamierza martwić się w przyszłym roku, na ten rok nie zaplanowano dodatkowych emisji związanych ze wzrostem wydatków. Dopóki rząd nie wyciąga do inwestorów ręki po nowe pieniądze, problemy zapewne zejdą na dalszy plan, co zapewni rynkowi kilka tygodni spokoju. Ponieważ - tak jak w USA - jesteśmy po solidnym rajdzie rentowności, rynek raczej nie będzie miał siły na jego powtórzenie, co z kolei prowadzi do wniosku, że ostatnie zakupy są bezpieczne.
Na rynku obligacji korporacyjnych, który jest w znacznym stopniu wolny od ryzyka stopy procentowej, a i kondycja finansowana rodzimych emitentów nie budzi zbyt wielu zastrzeżeń, trwa karnawał. Kruk ponowił publiczną ofertę i tym razem oferuje 100 mln zł z opcją powiększenia puli, gdyby popyt znów poszalał (w październiku zapisy na obligacje Kruka zakończyły się prawie sześciokrotną nadsubskrypcją). Mimo przewagi popytu, Kruk utrzymał marżę (3,0 pkt proc. ponad WBOR), za to wydłużył o rok (do sześciu lat) termin zapadalności. W obecnych warunkach inwestorzy potraktują to prędzej jako prezent niż przeszkodę. Kolejni emitenci (Dekpol) zapowiadają przedterminowe wykupy obligacji, które zastępują nowymi, tańszymi w obsłudze emisjami, które już wchodzą do obrotu (Develia, R. Power). Zgrzytem jest tylko wydłużenie zapisów na obligacje Cavatiny. To pierwszy od wielu miesięcy tego typu przypadek.
Emil Szweda, Obligacje.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje