Dwa nowe prospekty
Dekpol i Kredyt Inkaso dołączyły do grona sześciu emitentów, którzy mogą oferować obligacje na podstawie prospektów emisyjnych do szerokiego grona nabywców. Ale inwestorzy powinni liczyć się ze spadkiem oprocentowania papierów korporacyjnych.
Chętnych do zwiększania zadłużenia przy użyciu do tego obligacji korporacyjnych nie jest jednak zbyt wielu. Jak wynika z przeprowadzonej przez Obligacje.pl analizy prognoz zmiany zadłużenia, tylko kilku emitentów spośród ponad 70. obecnych na Catalyst, wskazało na możliwość zwiększenia zobowiązań z emisji obligacji. Warto jednak pamiętać, że przewidywania te mogą dotyczyć zagregowanej wartości zobowiązań finansowych, co pozwala spółkom wrzucić w jedną pozycję kredyty, pożyczki, leasingi i obligacje. Nie wszyscy emitenci zdecydowali się na publikację pełnych informacji.
Jednak co do zasady, nastawienie emitentów do rynku obligacji jest często chłodne, co wynika z nominalnie wysokich kosztów odsetkowych. Część emitentów posiada też spore zasoby gotówki, której nie mogą ulokować na dobry procent (banki są nadpłynne), więc sięganie w tych okolicznościach po drogi kapitał obcy byłoby nieefektywnym działaniem. Na rynku pozostają więc tylko ci emitenci, dla których finansowanie obligacjami i tak jest opłacalnym sposobem pozyskiwania kapitału obcego, ewentualnie firmy, które zastępują wygasające papiery nowymi emisjami, często z niższymi marżami. Obecne warunki pozwalają emitentom plasować obligacje na warunkach najkorzystniejszych w historii rynku - tj. z najdłuższymi tenorami i najniższymi marżami, co jednak nie jest tożsame z najniższym oprocentowaniem.
Do tego trzeba spadku stawek WIBOR, a w przyszłości POLSTR, bo tak nazywać ma się nowy wskaźnik stawek referencyjnych. Obecnie GPW Benchmark wciąż publikuje inny indeks transakcyjny dla depozytów. Trzymiesięczna stawka WIRON wynosi mniej niż 5,09 proc. czyli 73 punkty poniżej WIBOR 3M (to także efekt nadpłynności sektora bankowego). Zastąpienie WIBOR nowym wskaźnikiem może pomóc emitentom ograniczać koszty odsetkowe, ale czy tak się stanie, to się jeszcze okaże. Być może tranzycja wymusi dostosowanie rynku pod względem oferowanych marż. Więcej szans na realizację mają oczekiwania związane ze spadkiem stóp procentowych. Rynek kontraktów na stopę procentową wycenia spadek stóp o 1,4 pkt proc. w niecałe dwa lata. Inwestorzy, którzy dziś kupują obligacje powinni pamiętać, że nominalne oprocentowanie, które otrzymują dziś może się okazać promocyjnym i trudnym do powtórzenia w przyszłości. Do tego kompresja marż może przekładać się na korzystniejsze dla emitentów warunki tranzycji na nowe stawki referencyjne i w efekcie oprocentowanie naliczane za dwa czy trzy lata może okazać się sporo niższe niż dziś. Jedyna pociecha - taki sam los spotka posiadaczy lokat i niezainwestowanych oszczędności.
Resort finansów nie zmienił warunków, na których oferuje obligacje oszczędnościowe, co oznacza m.in., że trzylatki sprzedawane w lutym nadal naliczać będą 5,95 proc. stałego oprocentowania. Na tle rentowności dziesięcioletnich obligacji, która spadła do 5,8 proc. (dwa tygodnie temu było to 0,3 pkt proc. więcej), to atrakcyjna wartość. Minusem jest jednak ograniczone pole manewru, gdyby sytuacja miała się zmienić. Obligacje oszczędnościowe można tylko trzymać lub przedstawić do umorzenia (za dodatkową opłatą).
Rentowność naszych obligacji wiernie naśladowała to, co działo się z amerykańskimi. Za kilka dni, najdalej tygodni, dowiemy się, czy przebieg notowań w dwóch ostatnich tygodniach był tylko korektą wcześniejszego trendu czy też nowym rozdaniem.
Emil Szweda, Obligacje.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje