Dane i nastroje przygniotły złotego
Pogorszenie nastrojów na rynkach globalnych, a także rozczarowujące dane o produkcji przemysłowej w Polsce, odcisnęły w czwartek niekorzystne piętno na notowaniach złotego. Osłabił się on do wszystkich głównych walut.
O godzinie 15:54 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1406 zł, USD/PLN 3,0609 zł, a CHF/PLN 3,4088 zł. Tymczasem w środę na koniec dni za euro trzeba było zapłacić 4,1327 zł, dolar kosztował 3,0550 zł, natomiast za szwajcarskiego franka płacono 3,4007 zł.
Polska waluta od rana znalazła się pod presją sprzedających. Cieniem na jej wycenie położyło się pogorszenie klimatu inwestycyjnego na świecie i związany z tym wzrost awersji do ryzyka. Po południu dodatkowym negatywnym bodźcem okazały się wyraźnie gorsze od prognoz dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. W czerwcu liczba wydanych pozwoleń nieoczekiwanie spadła 4,2% w relacji miesięcznej, natomiast liczba rozpoczętych budów zaskoczyła spadkiem o 9,3% M/M (w obu przypadkach oczekiwano wzrostu). To pośrednio również zniechęciło do kupna złotego.
W czwartek negatywne impulsy napłynęły też z rodzimego rynku. Były nimi dane o produkcji przemysłowej w Polsce. W czerwcu wzrosła ona jedynie o 1,7% w relacji rocznej, podczas gdy w maju było to 4,4% R/R. Dane okazały się gorsze nie tylko od rynkowego konsensusu, który zakładał dynamikę na poziomie 4% R/R, ale też gorsze od naszych, na tle rynku pesymistycznych oczekiwań, mówiących o wzroście "blisko 3%".
Dla inwestorów obserwowany od miesięcy zimowych spadek dynamiki rocznego wskaźnika produkcji przemysłowej (w lutym było to 5,3%, a w marcu 5,4% R/R), może być odczytywany jako przeciwwaga do czerwcowego wzrostu inflacji CPI i inflacji bazowej CPI w Polsce, stanowiąc jednocześnie zwiększenie szans na obniżkę stóp procentowych jesienią przez Radę Polityki Pieniężnej. Takie cięcie zaszkodziłoby złotemu.
W naszej opinii, ostatnie dane o inflacji nie ustrzegą nas przed deflacją, natomiast dane o produkcji nie są zapowiedzią silniejszego spowolnienia gospodarczego. Dlatego też podtrzymujemy tezę, że ani w tym, ani tym bardziej w przyszłym roku nie dojdzie do cięcia kosztu pieniądza, a kolejnym ruchem Rady będzie podwyżka stóp procentowych w II połowie 2015 roku. Ta teza znajduje uzasadnienie m.in. w ostatnich wypowiedziach członków RPP, w których nie ma determinacji do obniżania stóp. Deklaruje to tylko 1 z 9 członków Rady. Pozostali opowiadają się za ich utrzymaniem na obecnych poziomach przez dłuższy czas.
Dzisiejsza przecena złotego lekko wpływa na sytuację krótkoterminową na rynku walutowym, zwiększając prawdopodobieństwo kontynuacji tego procesu w dniu jutrzejszym. Nie wpływa to jednak na układ sił na wykresach EUR/PLN, USD/PLN i CHF/PLN w średnim i długim terminie. Dlatego dalej twierdzimy, że miesiące letnie ostatecznie przyniosą umocnienie złotego do euro i szwajcarskiego franka. Dolar natomiast, który od pięciu miesięcy pozostaje w szerokim trendzie bocznym, wahając się w ogólnym przedziale 3,0-3,0760 zł, ostatecznie powinien z niego wybić się górą i skierować ku poziomowi 3,15 zł. Nie ma jednak pewności kiedy do takiego wybicia dojdzie. Równie dobrze może to być lipiec, jak i wrzesień. Jest natomiast jasne, że takie wybicie będzie korelować z tendencją aprecjacyjną dolara na świecie.
O tym, czy w piątek złoty, tak jak to sugeruje sytuacji na wykresie, będzie kontynuował osłabienie, czy może jednak zacznie odrabiać, zdecydują przede wszystkim nastroje na rynkach globalnych. Im będą lepsze, tym mocniejsza będzie polska waluta. I odwrotnie.