Przeważyły negatywne emocje
Bierność popytu w okolicach ważnych stref wsparcia, oraz napływ kolejnej porcji negatywnych danych makro zza naszej zachodniej granicy, to główne czynniki, które doprowadziły wczoraj do pogorszenia nastrojów inwestycyjnych na warszawskim parkiecie. Szalę zwycięstwa na korzyść niedźwiedzi przechylił słaby początek notowań na Wall Street.
Po PZU przyszła kolej na KGHM
Podczas pierwszej części styczniowej korekty spadkowej rynkowi znacząco ciążyły m.in. akcje PZU. Inwestorzy cały czas jednak z niepokojem spoglądali na toczącą się walkę popytu i podaży na akacjach miedziowego kombinatu. Wczoraj kurs KGHM ostatecznie wybił się z dwutygodniowej konsolidacji dołem. Fakt ten nie mógł być obojętny dla nastrojów na całym rynku. Czarny wysoki korpus przy umiarkowanym wolumenie obrotów, sprowadził kurs KGHM poniżej istotnej strefy 185-190 zł. Wczoraj słabo wiodło się również spółkom energetycznym. Pod presją znalazły się notowania zarówno PGE, Taurona, jak i Enei. Patrząc przez pryzmat analizy technicznej indeksu WIG20, odnotowujemy przełamanie wsparcia na poziomie 2.550 pkt. W obecnej sytuacji, jedynym pocieszeniem dla posiadaczy akcji jest fakt odnotowanych wczoraj stosunkowo niskich obrotów.
Zachód ciężarem dla GPW
Patrząc na zachowanie naszego rynku od początku roku, widoczna jest próba wyprzedzenia przez krajowych graczy, ewentualnego dalszego rozwoju sytuacji na rynkach rozwiniętych. Wczoraj niedźwiedzie z GPW, zyskały kolejny argument potwierdzający ich stanowisko, w postaci wyraźnej deprecjacji barometru niemieckiej giełdy. Indeks DAX nękany napływającymi słabymi danymi makro), stracił blisko 0,7% i znalazł się poniżej poziomu 7.700 pkt. Trudno na tą chwilę mówić o sygnale wybicia i rozpoczęcia większej korekty spadkowej, jednak z pewnością rodzą się obawy, co do możliwości kontynuacji dynamicznego ruchu wzrostowego zapoczątkowanego w połowie listopad ub. r. Wspomniana statystyka makro dotyczyła szacunku rocznej dynamiki PKB Niemiec w 2012 r. na poziomie 0,7%, wobec prognozy +0,8% i +3,0% w 2011 r.
Amerykanie wstrzymali oddech
Za Oceanem nadal trwają negocjacje dotyczące cięć budżetowych i zwiększenia limitu zadłużenia rządu Stanów Zjednoczonych. W dyskusję polityków mocno zaangażowany jest prezydent Barack Obama oraz prezes FED, Ben Bernanke. Gracze czekają na ostateczne rozstrzygnięcie, co wpływa na kontynuację konsolidacji indeksów giełdowych. Wczoraj po początkowym spadku barometrów giełdowych, w kolejnych godzinach doszło do spokojnego wzrostu, a indeks S&P500 zameldował się na poziomie 1.472 pkt. (+0,11%). Z pewnością częściowo bykom pomogły dane makro z lokalnego podwórka. Okazało się bowiem, iż sprzedaż detaliczna w USA w grudniu wzrosła o 0,5%, podczas, gdy szacowano wzrost o 0,2%. Jest to dobry sygnał w ocenie postawy amerykańskiego konsumenta pod koniec ub. r. Dzisiaj rano obserwujemy jednak dalszy niepokój na rynkach finansowych. Kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy świecą się lekko na czerwono (S&P500 -0,2%).