PMI, amerykański rynek pracy i waluty
Ruchy eurodolara
Co będzie dziś istotne? Dwa tematy, o których powyżej stoi w tytule naszego raportu. Pojawi się sporo odczytów PMI dla przemysłu (finalnych za marzec). Znamy już np. dane z Chin. Wskaźnik liczony przez Markit wyniósł tam 49,7 pkt (poprzednio 48 pkt), a drugi, "rządowy" – uplasował się na poziomie 50,2 pkt (poprzednio 49 pkt).
Wskaźnik redagowany przez chiński odpowiednik GUS przebił zatem symboliczny, graniczny poziom 50 pkt, niemniej wersja Markit jeszcze jest poniżej tej linii. Szanghajski indeks Composite jest tymczasem na lekkim minusie (2994,33 pkt, -0,32 proc., gdy piszemy te słowa), podobnie Hang Seng w Hongkongu. Nikkei 225 lokuje się na -2,5 proc., przy czym w Kraju Kwitnącej Wiśni zanotowano niższe od przewidywań odczyty indeksu Tankan. Z kolei tamtejszy PMI przemysłowy wpisał się w prognozę – ale było to tylko 49,1 pkt (w lutym 50,1 pkt).
O 9:50 poznamy odczyt dla Francji, o 9:55 dla Niemiec, o 10:00 dla Strefy Euro. Tam prognoza to ruch w górę z 51,2 pkt do 51,4 pkt. Godzina 11:00 pozwoli nam poznać bezrobocie w Eurolandzie, o 15:45 przyjdzie PMI dla przemysłu USA, o 16:00 ISM dla tego samego sektora. W międzyczasie, o 14:30, zaprezentowane zostaną payrollsy – dane z rynku pracy.
Prognozy tych danych są generalnie ustawione dość nisko: poza rolnictwem miałoby przybyć 205 tys. miejsc pracy, w sektorze prywatnym 197 tys. (wyniki z lutego to odp. 242 tys. i 230 tys., zresztą może ulegną one rewizji). Eurodolar tymczasem lokuje się dość wysoko, w pobliżu 1,1370 – ale jednak linia 1,14 generalnie przetrwała napór strony grającej na rzecz mocniejszego euro. Tak naprawdę dalszy rozwój sytuacji zależy od dzisiejszych payrollsów.
Jeśli wierzyć w trend łączący dołki z 2 i 28 – 29 marca, to ruch pro-dolarowy mógłby sięgnąć okolic 1,1250-60 (niekoniecznie cały musiałby zostać zrealizowany dziś). Z kolei dalsze podbijanie wartości euro mogłoby prowadzić nas nawet do 1,1490 – tj. do szczytów październikowych. Scenariusz pro-dolarowy wydaje się jednak trochę bardziej prawdopodobny, choćby jako korekta po czterech białych świecach dziennych. Nie znaczy to jednak wcale, że Fed jakoś szczególnie zbliży się do wizji zaostrzania polityki, biorąc pod uwagę ostatnie, wyraźnie gołębie, pozycje Janet Yellen.
Swoją drogą, wczorajsze wystąpienie W. Dudleya z Fed wyjściowo obejmowało kwestie historyczne, związane z historią Fed, ale mówca odniósł się też i do kwestii bieżących. Uznał, że co prawda nie można jeszcze mówić o pełnym sukcesie, ale gospodarka USA jest we względnie dobrej kondycji, narzędzia do kontrolowania polityki pieniężnej okazały się efektywne, a wielki bilans Fed nie doprowadził do gwałtownej inflacji. W sumie były to jednak typowe dla wystąpień bankierów centralnych truizmy.
Co w Polsce?
W Polsce o 9:00 poznamy tutejszy PMI dla przemysłu. USD/PLN tymczasem przebił kolejne minima, jest teraz na 3,73 – a był jeszcze niżej. W zasadzie otwarta jest nawet droga do 3,6770, tj. do dołków z października 2015. Mamy ostry trend spadkowy łączący maksima z 1, 16 i 24 marca. Para generalnie będzie zależała od eurodolara.
Na EUR/PLN widzimy 4,2415. Jeśli sytuacja się rozwinie pro-dolarowo na głównej parze, to nieco paradoksalnie może to oznaczać zwyżkę EUR/PLN – w myśl przekonania, że skoro rośnie wiara w podwyżki stóp w USA (naszym zdaniem, nadzieja ta jest raczej płonna w perspektywie najbliższych miesięcy), to wypada wycofywać się z aktywów typu złoty. Jest to paradoksalne w tym sensie, że często na rynku jest odwrotnie: to wysoki eurodolar w naturalny sposób oznacza mocne euro, a więc i wysoką wartość EUR/PLN. Tak czy inaczej poziom 4,24 nadal jest w miarę silnym wsparciem (które jednak było już wyraźnie testowane, można więc mówić nawet o zakresie 4,2350 – 4,24), a po drugiej stronie rolę oporu może pełnić 4,28. Niższe wsparcia to z kolei 4,2280 i 4,2080.