Dolar na zakręcie?
W ostatnich tygodniach inwestujący w dolara amerykańskiego czuli się jak na rollercoasterze – kurs tej waluty spadł do najniższego poziomu od początku 2015 r., po czym w ubiegłym tygodniu rozpoczęło się zdecydowane umocnienie.
Gdy duża zmiana wydaje się nieuzasadniona jakimikolwiek czynnikami fundamentalnymi dotyczącymi akcji cenowej – a to właśnie mogliśmy zaobserwować w tym przypadku – jest to interesująca sytuacja. Dane ze Stanów Zjednoczonych były w najlepszym razie mieszane, a szanse na kolejne podwyżki stóp Fed bynajmniej nie wzrosły. Sytuacja z ubiegłego tygodnia wynikała po prostu z wyczerpania dominującego ostatnio na rynku przekonania: deprecjacja USD nastąpiła po zwrocie retoryki amerykańskiej Rezerwy Federalnej na posiedzeniu FOMC w marcu (potwierdzonym na posiedzeniu pod koniec kwietnia) na bardziej umiarkowaną, a równocześnie rynki oceniły, że EBC i Bank Japonii skończyło się pole manewru, jeśli chodzi o ujemne stopy procentowe i luzowanie ilościowe.
W teorii USD mógłby znaleźć się pod jeszcze większą presją, gdyby zgodnie z obawami niektórych w Stanach Zjednoczonych nastąpiła recesja, jednak należy pamiętać, że w takim wypadku na osłabieniu amerykańskiej gospodarki straciłaby również i reszta świata.
Bez względu na amerykańską czy globalną recesję, nie można zakładać gwałtownej aprecjacji jena po tym, jak w ciągu ostatniego półrocza umocnił się względem USD o 15%, jeżeli przypomnimy sobie, że Bank Japonii nadal skupuje aktywa warte około 15% PKB rocznie, bez względu na ewentualne rozszerzenia inicjatyw politycznych. Podobny punkt widzenia przedstawiono w artykule na portalu Bloomberg (http://www.bloomberg.com/news/articles/2016-05-08/soros-chart-signals-boj-bond-buying-already-enough-to-weaken-yen): autor zaznacza, że baza monetarna Japonii w przeliczeniu na USD osiągnęła już poziom 96% bazy monetarnej Stanów Zjednoczonych, a rozmiar japońskiej gospodarki to mniej niż jedna trzecia gospodarki Stanów Zjednoczonych. Mocny rajd jena, który trwa od początku tego roku, może stanowić po prostu bardzo dużą korektę spowodowaną nieoczekiwanym odwróceniem prognoz dotyczących podwyżki stóp Fed, jak również naciskiem na względne wyceny walut azjatyckich, w ramach których bardzo słaby jen japoński konkuruje z powiązanym z USD i niekorzystnie mocnym (dla Chin) renminbi.
Prezes Kuroda z Banku Japonii w piątek wygłosi oświadczenie, w którym może, choć nie musi, zasugerować możliwość kolejnych działań w zakresie luzowania. Jak już wcześniej pisałem, wszelkie nowe inicjatywy w Japonii najprawdopodobniej wyjdą od strony fiskalnej, a ich celem będzie zastrzyk realnego popytu dla gospodarki, mimo iż BJ może ostatecznie wszystkich zaskoczyć i oficjalnie zaświadczyć, że nie planuje sprzedaży obligacji, które ponownie sprowadził na rynek, a tym samym potwierdzić monetyzację japońskiego długu. Jeżeli nawet jednak Kuroda nie powie niczego istotnego dla traderów walutowych, BJ nadal drukuje pieniądze, podobnie jak EBC, a oba banki w przewidywalnej przyszłości utrzymają rekordowe tempo tego drukowania. Tymczasem polityka Fed jest stabilna i w perspektywie najbliższych 12 miesięcy może nawet uwzględnić kilka podwyżek stóp.
Należy obserwować pary EUR/USD i USD/JPY po kątem potwierdzenia, że USD osiągnął minimum, ponownego umocnienia USD, które uderzy w rynki wschodzące, a przede wszystkim – pod kątem kursu USD względem chińskiego renminbi. Mocniejszy dolar może ostatecznie zmusić Fed do wycofania się z planowanych podwyżek stóp, jednak na razie wydaje się, że dzięki możliwościom zapewnionym przez deprecjację USD na początku roku, punkt maksymalnej łagodności Fed – w porównaniu z innymi bankami centralnymi – mamy już za sobą.