Na eurodolarze wreszcie nowy obraz
Co widać?
Na wykresie głównej pary walutowej właściwie od końcówki sierpnia trwał marazm – w chwilach siły euro notowania raczej nie wybijały się ponad 1,1275-80, w chwilach siły dolara nie przebijano rejonu 1,1125-30.
Ostatnie dni przyniosły jednak test linii 1,11, a dziś mamy już 1,1075 (gdy piszemy te słowa). Cóż, możemy sobie winszować – ostatecznie przecież przez długi czas, o czym świadczą starsze raporty, te sprzed paru tygodni, generalnie i mimo wszystko obstawialiśmy wzrost wartości amerykańskiej waluty. Bądź co bądź, jest pewna szansa na to, że Fed dokona podwyżki stóp i że koncepcja ta jest rozważana. Dał to do zrozumienia np. Stanley Fischer z Rezerwy. Z kolei Charles Evans był raczej gołębi, ale nawet on nie wyklucza podwyżki jako takiej. Chce tu ostrożności, ale nie wykreśla nawet opcji grudniowej. Zresztą, w tym roku nie ma on prawa głosu, więc i jego wpływ może się ograniczać tu jedynie do sugestii i przewidywań.
Równocześnie wygasły pogłoski o tym, że EBC zacznie szybciej niż zakładano wycofywać się z operacji QE – nie ma więc powodu, by podbijać kurs euro.
Co się tyczy dzisiejszych danych makro, to poznaliśmy w zasadzie tylko indeks instytutu ZEW z Niemiec: 6,2 pkt przy prognozie 4 pkt. Odczyt był więc optymistyczny, ale to nie europejska waluta zarobiła.
Co na rynku krajowym?
Złoty oczywiście mocno stracił do dolara, trudno się temu dziwić. Mamy ok. 3,8640 na wykresie USD/PLN. W jakiejś mierze wpisuje się to, technicznie patrząc, w tendencję zwyżkową, która łagodnie idzie od 22 września, gdy przebadano poziom 3,80.
Na EUR/PLN jest ok. 4,28. Jak na dużą słabość euro na głównej parze, nasz złoty w relacji do waluty strefowej nie radzi sobie jakoś szczególnie pięknie. Ba, w istocie przez tych kilkanaście godzin osłabił się, bo rankiem notowano nawet 4,2650. Z pewnością jednak nie traci tak jak do dolara.
Naturalnie najlepiej nasza waluta prezentuje się na GBP/PLN - mamy tam ok. 4,7360, po niedawnym skokowym osłabieniu funta. Nieznacznie niżej jest wsparcie, jeśli pominąć linię 4,60, chwilowo przetestowaną 6 października.
Był dziś podany końcowy odczyt o inflacji CPI za wrzesień. Wpisał się w prognozy: było 0,0 proc. m/m oraz -0,5 proc. r/r.