Prognozy na 2017 r.: Gospodarka czeka na inwestycje
Prognozy na 2016 r. zakładały zbliżającą się do 4 proc. dynamikę polskiej gospodarki i możliwe kłopoty z utrzymaniem dyscypliny budżetowej. Rzeczywistość okazała się zdecydowanie odmienna. Gospodarka nieoczekiwanie spowolniła, a deficyt budżetu jest nadspodziewanie niski. W 2017 r. możemy spodziewać się stopniowej poprawy koniunktury w gospodarce, ale przy tym narastających kłopotów finansów państwa. Nadal działać będziemy w niekorzystnych warunkach, panujących w otoczeniu zewnętrznym i utrzymującej się niepewności.
Mijający rok dostarczył kolejnych przykładów tego, że klasyczne reguły ekonomii nie zawsze działają w sposób opisany w podręcznikach. Choć tempo wzrostu polskiej gospodarki zdecydowanie in minus odbiega od założonych w ustawie budżetowej 3,8 proc., to jednocześnie deficyt w państwowej kasie jest zaskakująco niski. Po jedenastu miesiącach sięga jedynie połowę zaplanowanej na cały rok wielkości, mimo nie wejścia w życie ustawy o opodatkowaniu handlu i niższych niż zakładane wpływów z podatku od aktywów instytucji finansowych. Przychody z pozostałych, podstawowych kategorii podatkowych, okazały się zdecydowanie wyższe niż w 2015 r. W przypadku VAT i akcyzy to wynik uszczelnienia systemu podatkowego i walki z szarą strefą, zaś w przypadku PIT to efekt poprawy sytuacji na rynku pracy i wzrostu płac. Po stronie dochodów pomagały wpływy z ubiegłorocznej aukcji LTE oraz z zysku osiągniętego przez NBP. Po jedenastu miesiącach jedynie w 87 proc. udało się zrealizować plan wydatków. To jeden z powodów inwestycyjnej zapaści, która odbiła się niekorzystnie na tempie wzrostu PKB. W przyszłym roku budżetowe tendencje ulegną odwróceniu. Trudniej będzie utrzymać dotychczasową dynamikę wzrostu dochodów podatkowych, za to wydatki płynąć będą szerszym strumieniem, zarówno w związku z realizacją licznych programów socjalnych i obniżeniem wielu emerytalnego, jak i realizacji inwestycji publicznych w ramach nowej perspektywy unijnej. Deficyt budżetowy może się więc ocierać o barierę 3 proc. PKB, choć rząd jest w stanie z jednej strony wykorzystać pewne niestandardowe sposoby zwiększenia przychodów, z drugiej zaś poprawić sytuację za pomocą kreatywnej księgowości. Sprzyjać mu też powinna rosnące inflacja i konsumpcja, dzięki którym wyższe będą wpływy z podatku VAT. Problem może stanowić rosnące zadłużenie państwa. Choć do osiągnięcia dopuszczalnych limitów droga daleka, to jednak koszty obsługi zadłużenia, które w ciągu jedenastu miesięcy 2016 r. przekroczyły 30 mld zł, w przyszłym roku będą zdecydowanie wyższe.
Choć wszystko wskazuje na to, że obserwowane od dwóch kwartałów spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego można uznać za zjawisko przejściowe, to jednak prawdopodobnie będzie ono kontynuowane jeszcze w pierwszej połowie 2017 r., a stopniowej poprawy można się spodziewać w trzecim i czwartym kwartale. Trudno jednak liczyć na wysoką dynamikę PKB. W pierwszym okresie wzrost będzie trzymał się głównie na konsumpcji. Inwestycji nie da się sztucznie przyspieszyć. Pierwsze efekty będą widoczne pod koniec roku, a ewentualnego boomu inwestycyjnego można się spodziewać w latach 2018-2019. Spośród czynników o charakterze lokalnym, warto zwrócić uwagę na ujawniające się powoli negatywne konsekwencje tendencji na rynku pracy. Wzrost płac oraz trudności z pozyskaniem pracowników będą działać niekorzystnie na plany rozwojowe firm w coraz większym stopniu, tym bardziej, że odczuwalny będzie już wpływ obniżenia wieku emerytalnego.
Tendencje widoczne w ostatnich miesiącach sygnalizują wygasanie korzystnego wpływu nadwyżki eksportu nad importem na tempo wzrostu gospodarczego. W przyszłości to zjawisko będzie ulegać pogłębieniu. Spowolnieniu dynamiki eksportu będzie towarzyszył związany z odradzaniem się inwestycji wzrost importu. Trzeba też pamiętać, że rosnąca konsumpcja także przyczynia się do zwiększonego popytu na towary sprowadzane z zagranicy. Na osłabienie dynamiki eksportu wpływ będą mieć warunki panujące w otoczeniu. Choć w końcówce 2016 r. zarówno parametry makroekonomiczne, jak i wskaźniki wyprzedzające sygnalizują poprawę kondycji gospodarki Niemiec i strefy euro, prognozy na nadchodzący rok nie są korzystne. Zakładają one dynamikę wzrostu rzędu 1,4-1,6 proc. Nie widać także oznak przyspieszenia w gospodarce Chin, a optymizm wobec poprawy koniunktury w Stanach Zjednoczonych, związany z zapowiedziami Donalda Trumpa, wydaje się przedwczesny. Efekty wynikające z planów obniżenia podatków i wdrożenia programu stymulacji fiskalnej odczuwalne będą prawdopodobnie dopiero pod koniec 2017 r.