Banki płacą najmniej odsetek w historii
W marcu 2017 roku oszczędzającym należało się od banków niewiele ponad 2 mld zł odsetek, najmniej w historii, mimo że wartość zdeponowanych pieniędzy rośnie, a wysokość stóp procentowych NBP nie ulega zmianie
Już w styczniu obecnego roku wartość odsetek należnych klientom banków spadła po raz pierwszy poniżej poziomu najniższego w historii, osiągniętego w grudniu 2007 r. i wynoszącego prawie 2,16 mld zł. Ten rekord poprawiany był w kolejnych miesiącach 2017 r., zbliżając się w marcu do 2 mld zł. Kwota odsetek zależna jest oczywiście od wartości kapitału i oprocentowania. Warto zwrócić uwagę, że pod koniec 2007 r. w bankach Polacy trzymali 267 mld zł, czyli nieco ponad jedną trzecią tego, co obecnie. Za to średnie oprocentowanie lokat sięgało wówczas 3,5 proc., czyli było o 2 punkty procentowe wyższe niż w marcu 2017 r. (według danych NBP, obecnie wynosi 1,5 proc.). Do tych porównań warto również dodać, że w grudniu 2007 r. inflacja sięgała 4 proc., a stopa referencyjna NBP wynosiła 5 proc. Dziś te wielkości to odpowiednio 2 i 1,5 proc.
Na takie parametry jak inflacja, oficjalne stopy procentowe, czy oprocentowanie oferowane przez banki, nie mamy rzecz jasna wpływu. Możemy jednak, w zależności od ich wartości, a także od warunków panujących na rynkach finansowych, podejmować decyzje o sposobie lokowania naszych oszczędności, wybierając najbardziej korzystne możliwości. Dziesięć lat temu, w szczycie gospodarczego boomu i giełdowej hossy, atrakcyjnych ofert nie brakowało, choć czas i kryzys finansowy zweryfikowały wartość wielu z nich. Obecnej do dziś nieufności wobec ryzykownych inwestycji trudno się dziwić, choć kapitał zaczyna poszukiwać wyższych zysków, kierując się ku nieruchomościom, bardziej dochodowym obligacjom, czy w mniejszym stopniu płynąc na rynek akcji i funduszy. Oszczędzający nie wykorzystują jednak w pełni możliwości, jakie kryją się w bankach. Świadczy o tym choćby fakt, że aż 415 mld zł, czyli ponad 56 proc. z 733,5 mld zł ulokowanych w bankach, trzymamy na rachunkach bieżących, które są bardzo nisko oprocentowane, a w zdecydowanej większości przypadków nie dają żadnych odsetek. Nieliczne „konta oszczędnościowe”, kuszące oprocentowaniem sięgającym 2,5-3 proc. stanowią margines bankowej oferty, a średnie oprocentowanie depozytów bieżących według NBP wynosi 0,5 proc. Udział środków ulokowanych na rachunkach bieżących jest najwyższy w historii i zwiększa się od prawie pięciu lat (pod koniec 2012 r. sięgał około 45 proc.). Posiadacze oszczędności rezygnując z wyższych odsetek pozbawiają się korzyści, jakie leżą „na wyciągnięcie ręki”.
Wynika to prawdopodobnie z niedoceniania niewielkich różnic w wysokości odsetek oraz kierowania się wartością nominalną otrzymywanych z tego tytułu kwot, zniechęcającą do poszukiwania lepszych ofert. O ile takie postępowanie mogło mieć pewne uzasadnienie w czasie, gdy mieliśmy do czynienia z deflacją, to w warunkach powrotu inflacji prowadzi do całkiem wymiernych strat i to w przypadku lokat, uznawanych za najbardziej bezpieczną formę oszczędzania. Wszystko zaś wskazuje na to, że z podobnymi warunkami, czyli sięgającą około 2 proc. inflacją, niskimi stopami procentowymi, a co za tym idzie niewielkimi odsetkami w bankach, będziemy musieli liczyć się jeszcze przez wiele miesięcy.