Analizy

Między RPP, a ratingową kumulacją

źródło: Roman Przasnyski główny analityk Gerda Broker

  • Opublikowano: 10 stycznia 2017, 09:32

  • Powiększ tekst

Rada Polityki Pieniężnej na kończącym się w środę posiedzeniu stanie przed zadaniem zakomunikowania swojego stanowiska wobec powrotu inflacji i jednoczesnego spowolnienia tempa wzrostu gospodarczego.

Fakt, że inflacja po grudniowym odczycie nadal znajduje się głęboko poniżej pożądanego przez NBP poziomu, a wyhamowanie dynamiki PKB wciąż można uznawać za zjawisko przejściowe powoduje, że Rada jest w dość komfortowej sytuacji. Wystarczy, że ograniczy się do konstatacji tego oczywistego stanu rzeczy oraz powtórzenia stwierdzeń znanych już z komunikatów publikowanych po poprzednich posiedzeniach i sugestii, że najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest rozpoczęcie pod koniec roku rozważań o podwyżce stóp procentowych. Prawdopodobieństwo zmiany tej retoryki jest niewielkie.

Gdyby do niej doszło, mogłaby ona sygnalizować jedynie możliwość przyspieszenia terminu owych rozważań, a obecnie ani dynamika zjawisk inflacyjnych, ani tempo wzrostu gospodarczego nie dają ku takiemu pośpiechowi żadnych przesłanek. Zmiana tonu, gdyby nastąpiła, mogłaby być podyktowana chęcią umocnienia złotego, szczególnie wobec dolara, którego kurs wciąż znajduje się w pobliżu poziomu najwyższego od czternastu lat. Jednak jednocześnie wpłynęłaby na spadek cen obligacji skarbowych, co byłoby zjawiskiem zdecydowanie niepożądanym z punktu widzenia kosztów finansowania potrzeb pożyczkowych budżetu państwa. Już w trakcie niedawnego przetargu, ministerstwo finansów zmuszone było zaakceptować rentowność obligacji dziesięcioletnich na poziomie 3,757 proc., czyli najwyższym od połowy 2014 r.

Trzeba także pamiętać, że zarówno złoty, jak i obligacje, mogą w najbliższych dniach znaleźć się pod presją związaną z piątkową aktualizacją ocen wiarygodności finansowej Polski przez Moody’s i Fitch oraz konsekwencjami ewentualnej ich niekorzystnej dla nas weryfikacji. RPP tym bardziej będzie skłonna do ostrożności w deklaracjach. Prawdopodobieństwo obniżenia ratingu przez obie agencje równocześnie jest bardzo niewielkie, jednak istnieje pewne ryzyko, że zdecyduje się na to Moody’s, która w maju ubiegłego roku nadała mu perspektywę negatywną, a od tego czasu kilkukrotnie ostrzegała przed możliwością cięcia oceny.

Co prawda budżet w ubiegłym roku był w znacznie lepszej kondycji, niż się spodziewano, a zagrożenie przekroczenia 3 proc. progu deficytu w 2017 r. jest niewielkie, to jednak takie ryzyko istnieje, szczególnie w związku ze spowolnieniem w gospodarce oraz możliwym pogorszeniem się koniunktury w otoczeniu lub wystąpieniem szoku zewnętrznego. Głównym argumentem za obniżeniem ratingu może być uchwalony w ubiegłym roku powrót do niższego wieku emerytalnego oraz niekorzystny klimat inwestycyjny, związany ze zmianami regulacyjnymi. Przedstawiciele Moody’s na obie kwestie zwracali uwagę w sierpniu, we wrześniu i w listopadzie 2016 r. Analitycy Fitch byli znacznie bardziej powściągliwi w ostrzeżeniach, ale także dostrzegali nadmierny optymizm w rządowych założeniach do budżetu na 2017 r.

Kumulacja terminów publikacji decyzji obu agencji na piątek 13 stycznia, może okazać się szczęśliwa nawet w sytuacji obniżenia ratingu przez Moody’s, pod warunkiem, że Fitch przed takim posunięciem się powstrzyma i utrzyma dla naszej oceny perspektywę stabilną. Zachowanie złotego i obligacji sugeruje, że inwestorzy nie spodziewają się negatywnych rozstrzygnięć. Warto także zwrócić uwagę, że za wyjątkiem zaskakującego obniżenia ratingu przez Standard & Poor’s ze stycznia ubiegłego roku, decyzje agencji i oczekiwanie na ich ogłoszenie tak dużych emocji już nie budziły, a dominujący wpływ na notowania w Warszawie miała sytuacja na rynkach globalnych.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych