Czy bać się euro?
Powrót apetytu inwestorów na podejmowanie bardziej ryzykownych inwestycji na rynkach finansowych i kapitałowych powinny sprzyjać złotemu. Jednak równocześnie w tle buduje się też negatywne nastawienie rynku do euro - co nie jest oczywistym zjawiskiem w świetle świetnych wskaźników koniunktury dla gospodarki strefy euro, ale już po wzięciu pod uwagę francuskich wyborów składa się w całość. W tych okolicznościach umocnienie złotego na dłuższą metę może nie być łatwe do utrzymania.
Kolejny dzień zaczyna się od łatwego oddawania pola przez euro, a przecież dopiero co waluta dostała mocny zestaw wskaźników PMI za luty. Wczoraj ukazały się wstępne odczyty oparte na niepełnym zbiorze danych pozyskanych od przedsiębiorców strefy euro. Pytanie czy tym wskaźnikom wierzyć, skoro realne dane na temat produkcji strefy euro, w tym przede wszystkim te z Niemiec w ostatnich odczytach zupełnie nie potwierdziły gospodarczego zrywu na przełomie roku. DAX uwierzył w to, że narastający optymizm w biznesie zapowiada wyczekiwane przyspieszenie wzrostu gospodarczego i ruszył w górę niesiony również pozytywnymi nastrojami na Wall Street. Jak na razie wskaźniki PMI podpowiadają, że I kw może pokazać dla strefy euro wzrost PKB o 0,6 proc. w ujęciu kwartał do kwartału wobec wyniku za ostatni kwartał 2016 na poziomie 0,4 proc.
Jednak EUR wcale się nie miał lepiej po wczorajszych danych PMI. Dzieje się tak za sprawą sondaży dotyczących wyborów prezydenckich we Francji. Dynamika tych sondaży wciąż sprzyja kandydatce, która chce strefie euro zafundować trzęsienie ziemi (wyjście Francji), i nawet jeśli zwykle każdy wynik badania poparcia okraszany jest komentarzem, że jej sukces wyborczy zakończy się na pierwszej rundzie, to przecież rynki zbyt dobrze pamiętają, że podobnie miała się sprawa z referendum brytyjskim i wyborami prezydenckimi w USA - takie uspokajające komentarze tylko spotęgowały efekt zaskoczenia faktycznym wynikiem. Zaniepokojenie francuskimi wyborami początkowo odbijało się tylko na obligacjach - ucieczka francuskich dochodowości coraz wyżej ponad dochodowości obligacji niemieckich, teraz odczuwalne jest też w przypadku euro...
...a to każe się zastanowić jak długo mogą utrzymać się dość silne poziomy złotego. Trudno zakładać, że na dłuższą metę globalni inwestorzy mogliby podchodzić do niego w oderwaniu od tego jaki sentyment panuje na EUR. Póki co pozytywnie reagujący DAX daje ochronę, ale być może wkrótce inwestorzy uznają, że 20 groszy różnicy między bieżącym poziomem EURPLN a poziomem wskazywanym przez różnicę w dochodowościach polskich i niemieckich (na niekorzyść złotego) to dostatecznie dużo i pora ją zredukować.
Dziś ok. 9:20 za euro trzeba było płacić 4,2930 zł, za USD 4,0853 zł, frank szwajcarski kosztował 4,0362 zł a funt brytyjski 5,1070 zł.