Chimeryczne nastroje na rynkach
Czwartkowa sesja przyniosła spory rozdźwięk w stosunku do tego, co widzieliśmy wczoraj. Nieco mocniejsza inflacja w Niemczech sprawia, że ograniczenie luzowania monetarnego przez EBC wydaje się realniejsze. Z kolei na Wall Street dobre nastroje próbowały podtrzymać banki, ale ponownie doszło do dużej wyprzedaży spółek technologicznych
Pomimo niezłego początku czwartkowej sesji, jej dalszy przebieg przyniósł pogorszenie nastrojów i obecnie większość europejskich indeksów giełdowych notuje spadki. Na rynku nie widać klarownej interpretacji ostatnich sygnałów z banków centralnych.
Z jednej strony został wysłany jasny przekaz iż skala luzowania monetarnego zostanie ograniczona, a to powinno doprowadzić do wzrostu rynkowych stóp procentowych, tym samym godząc w atrakcyjność inwestycji w akcje spółek. Z drugiej strony to dobra wiadomość dla przyszłych zysków banków, a wiara EBC w trwałość ożywienia gospodarczego, również częściowo przekłada się na optymizm inwestorów.
Suma sumarum po publikacjach danych z Niemiec oraz Hiszpanii wskazujących na wyższe tempo inflacji od oczekiwań, zwyciężyły obawy co do utrzymania stymulacji ze strony monetarnej i większość parkietów zaczęła notować straty. Na godzinę przed zamknięciem niemiecki DAX traci niemal 1,25%, natomiast francuski CAC40 cofnął się o ponad 1,5%.
Na dzisiejszym otwarciu presji sprzedających próbowało opierać się Wall Street, ale nie trwało to długo. Nadzieje na wzrosty na nowojorskich parkietach dawały banki. Po raz pierwszy w historii wszystkie instytucje finansowe poddawane stress testom przez amerykańską Rezerwę Federalną pomyślnie je przeszły.
To oznacza, że będą one mogły wypłacić akcjonariuszom wyższe dywidendy, a także przeznaczyć większe środki na odkup swoich akcji. Niemniej cały czas mamy do czynienia z dużą huśtawką nastrojów, która szczególnie mocno udziela się spółkom technologicznym. Branżowy Nasdaq wczoraj był najlepszym indeksem na nowojorskim parkiecie, a dziś kilka kwadransów po rozpoczęciu notowań traci już 0,72%. Podwyższona zmienność benchmarku podsyca głosy o bańce wycen spółek technologicznych.
Indeksom z GPW udało się oprzeć dużym wyprzedażom widocznym na zagranicznych rynkach, ale również i one nie uchroniły się przed spadkami. Pośród największych warszawskich spółek nieźle radził sobie KGHM. Jest to efekt rosnących cen miedzi na globalnych rynkach. Notowania tego metalu znajdują się pod presją kupujących, ponieważ jego zapasy monitorowane przez giełdę LME w Londynie są obecnie najniższe od 6 marca. Dodatkowo wyższym cenom większości surowców sprzyja ogólna słabość amerykańskiego dolara.