Analizy

Złoty pozostaje słaby względem euro

źródło: Joanna Bachert, Arkadiusz Trzciołek, Biuro Strategii Rynkowych PKO BP

  • Opublikowano: 31 lipca 2017, 11:09

  • Powiększ tekst

Bieżący tydzień na rynku głównej pary walutowej rozpoczynamy nieznacznie poniżej 1,175 po tym jak w piątek, po publikacji wstępnych szacunków dla PKB oraz indeksu nastrojów U. Michigan dla gospodarki amerykańskiej, kurs EURUSD wzrósł powyżej 1,176.

W oczekiwaniu na publikacje dolarowi nie sprzyjały już doniesienia o kolejnej porażce prezydenta D. Trumpa przy głosowaniu nad częściowym wycofaniem ustawy dot. dostępnej opieki zdrowotnej, tzw. Obamacare. Na rynku od razu pojawiły się wątpliwości, co do perspektyw realizacji kolejnych wyborczych obietnic obecnej administracji waszyngtońskiej, które przy mało optymistycznym nastawieniu do zbliżającego się głosowania nad ustawą budżetową już w pierwszych godzinach piątkowego handlu negatywnie wpływały na dolara.

Wyniki dla PKB (wstępnie 2,6% za 2Q17 przy rewizji w dół do 1,2% danych za 1Q17) jeszcze mocniej nasiliły przecenę dolara. Choć to nieznacznie mniej niż oczekiwali ekonomiści, liczący na 2,7%, ale i tak oznacza spore przyspieszenie względem pierwszego kwartału. Rozczarowanie jednak pozostało, tym bardziej, że poniżej ostatniego odczytu wypadł indeks obrazujący nastroje wśród amerykańskich konsumentów, w lipcu osiągając poziom 93,4 pkt. W reakcji na publikacje kurs EURUSD wzrósł powyżej 1,175. Z kolei notowania na amerykańskiej krzywej dochodowości spadły nieznacznie, o około 1pb, przez co benchmark 10-letni znalazł się w okolicy 2,30%. Preferowana miara inflacji Fed, czyli bazowe PCE obniżyło się w 2Q 2017 do 0,9% SAAR, co może potwierdzać obawy Fed dotyczące inflacji, które zasygnalizowano w komunikacie po ostatnim posiedzeniu FOMC.

Lokalnie, ogólny obraz rynku eurozłotego nadal pozostaje relatywnie stabilny. W piątek kurs EURPLN oscylował w okolicach 4,245-4,263. Na dzisiaj planowana jest publikacja wstępnych danych inflacyjnych za lipiec. Choć nie jest wykluczone, że indeks CPI może wzrosnąć powyżej czerwcowych 1,5% r/r nie wydaje się jednak, aby złoty mógł na tym skorzystać. RPP nadal pozostaje nieugięta w kwestii polityki monetarnej NBP. Po każdym posiedzeniu prezes Adam Glapiński wskazuje bowiem na wysokie prawdopodobieństwo stabilizacji stóp w 2018 roku.

Odbicie inflacji w Polsce mogłoby zaś mieć negatywny wpływ na wyceny obligacji, jednak wspomniane gołębie nastawienie RPP, będzie powstrzymywać mocniejsze wzrosty rentowności, przede wszystkim na krótkim końcu krzywej dochodowości. W piątek doszło do wzrostu rentowności polskich obligacji 10-letnich o około 2pb, co było spowodowane ruchami na rynkach bazowych. Notowania 10-letniego Bunda ponownie zbliżyły się w okolice 0,55% w związku ze wstępnym odczytem inflacji za lipiec, który przyspieszył do 1,7% r/r 1,6% w czerwcu, powyżej prognozowanych 1,5%. Składowe indeksu CPI pokazały, że za odbiciem stały wyższe ceny żywności (+0,3% m/m) oraz usług (+1,6% m/m), które równoważyły spadek cen ropy (-0,3% m/m). Lepsze dane o inflacji będą dawały argumenty jastrzębim członkom EBC, jednak prezes Mario Draghi nadal będzie zapewne czekał na odbicie cen w całej Unii Monetarnej, a nie tylko w największej w gospodarce wspólnoty.

Poniedziałek na polskim rynku długu przyniesie również publikację planu podaży skarbowych papierów wartościowych na sierpień. W lipcu Ministerstwo Finansów nie zdecydowało się na sprzedaż obligacji, a podaż w sierpniu również powinna być zdecydowanie niższa niż miesięczna średnia z pierwszej połowy tego roku (która przekraczała 10 mld PLN). W planie na trzeci kwartał resort zamierzał sprzedać łącznie od 3 do 10 mld PLN. Powrót emisji na rynku pierwotnym nie powinien przyczyniać się do wzrostu rentowności SPW w najbliższych tygodniach.

Tymczasem, w poważnych tarapatach znalazł się frank szwajcarski, w ostatnim czasie zachowując się najsłabiej wśród głównych walut. Kurs EURCHF zbliżając się do 1,40 zniósł już większość ruchu spadkowego z „czarnego czwartku" stycznia 2015 roku będącego reakcją na decyzję SNB odnośnie zaprzestania obrony kursu swojej waluty wobec euro. Podobnie jak wtedy również i teraz rykoszetem dostało się też złotemu, tyle że dzisiaj kurs CHFPLN notowany jest w okolicach 3,73 podczas gdy dwa lata temu niektóre platformy transakcyjne pokazywały na poziom nawet powyżej 5,00. Powodów ostatnich zmian na CHF doszukiwać można się m.in. w ewentualnej większej aktywności transakcyjnej SNB, który wielokrotnie wskazywał na zbyt mocnego franka, a do tego podczas gdy EBC zaczyna już mówić o rozpoczęciu normalizacji polityki monetarnej, bank centralny Szwajcarii nawet o tym nie myśli. W rezultacie siła euro, która dodatkowo mocno wspierana jest mniej jastrzębią postawą Fedu niż oczekiwano na początku roku, przekłada się na notowaną w ostatnim czasie wyraźną słabość franka szwajcarskiego.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych