Turcja – szansa na stabilizację po wyborach
W niedzielę 24 czerwca na rynkach wschodzących może zniknąć jeden czynnik niepewności: tego dnia w Turcji odbędą się przyspieszone wybory parlamentarne i prezydenckie. Będzie to ostatni etap przejścia do ustroju prezydenckiego, co ma przyczynić się do konsolidacji władzy przez prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana.
Od momentu ogłoszenia przyspieszonych wyborów w połowie kwietnia, turecka lira osłabiła się względem amerykańskiego dolara o ok. 15 proc. i to pomimo skokowego podnoszenia stóp procentowych przez bank centralny, a indeks stambulskiej giełdy XU100 stracił ok. 17 proc.
Sondaże przedwyborcze wskazują na zwycięstwo obecnego prezydenta (w drugiej turze) i popierającej go koalicji parlamentarnej. Takie też rozwiązanie jest przyjmowane przez rynki jako scenariusz bazowy. Po wyborach kluczowe będą zapowiedzi dotyczące polityki gospodarczej prezydenta Erdogana. Niewykluczone, że po głosowaniu, gdy wejdą już w życie nowe, poszerzone kompetencje głowy państwa, prezydent osłabi swój populistyczny przekaz i będzie prowadził politykę zmierzającą do załagodzenia ciążących Turcji problemów ekonomicznych. W tym przypadku możliwy jest powrót inwestorów na turecki rynek i okres umocnienia lokalnych aktywów.
Scenariuszem negatywnym dla Turcji byłaby kontynuacja populistycznej linii przez wzmocnionego kompetencyjnie prezydenta. A to mogłyby spowodować dalszy odpływ aktywów z kraju. Już dziś turecka gospodarka płaci cenę za zbyt zachowawcze działania tureckiego banku centralnego, który w przeszłości z nadmierną powściągliwością podnosił stopy procentowe, by wspierać akcje kredytową. Pomimo odpływu kapitału z Turcji, zagraniczni inwestorzy wciąż mają znaczącą ekspozycję na Turcję, co oznacza, że potencjał do przeceny tureckich aktywów nadal istnieje. Zwycięstwo opozycji jest co prawda mało prawdopodobne, ale gdyby do niego doszło, to chaos polityczny mógłby się nawet pogłębić.
Niezależnie od wyników niedzielnych wyborów przed turecką gospodarką stoją duże wyzwania. Kraj będzie musiał poradzić sobie z konsekwencjami rekordowego osłabienia waluty oraz rozgrzanej gospodarki opartej na kredycie i bardzo wysoką inflacją konsumencką (która ostatni raz zeszła poniżej poziomu 10% niemal rok temu). Turcja prezydenta Erdogana zmierzyć się też musi ze wzrostem kosztów obsługi długu zagranicznego, znaczącym deficytem na rachunku obrotów bieżących oraz z niedostatecznym poziomem rezerw walutowych.