Poprawa notowań
Na rynku Catalyst rentowność publicznych emisji powoli topniała w lutym tworząc dogodny klimat dla kolejnych emisji. Kondycja rynku pierwotnego to jednak inna para kaloszy. Echo mniejszą z emisji zamknęło bez problemów, druga trwa do ostatniego dnia zapisów.
Klimat na rynku obligacji korporacyjnych przestał się pogarszać – zauważą optymiści, ale pesymiści dodadzą szybko, że symptomy poprawy też jeszcze pozostają dobrze ukryte. Emisja Echa plasowana przez DM PKO BP sprzedała się w pięć dni, co byłoby wynikiem niezłym, gdyby nie fakt, że chodziło o 15 mln zł. Daleko jeszcze do kondycji rynku „sprzed GetBacku”, gdy emisje Echa warte 100 mln zł sprzedawały się w jeden dzień i to przy niższym oprocentowaniu. Być może nowe warunki to powrót do normalności, a być może trudny wstęp do poprawy w dalszej perspektywie.
Może się do niej przyczynić ogłoszona w tym tygodniu strategia rozwoju rynku kapitałowego, która uwzględnia bolączki, z jakimi mierzy się rynek obligacji. Od technicznych (sposób poboru podatku od odsetek) przez prawne. Zmiana obowiązujących przepisów dotyczących administratora zabezpieczeń (działa na rzecz obligatariuszy, ale jest opłacany przez emitenta) czy powołanie sądu dedykowanego rynkowi kapitałowemu to pomysły, które mogą wzmocnić pozycję inwestorów. W strategii zabrakło jednak głównego postulatu zgłaszanego przez środowisko – umożliwienia handlu obligacjami po dacie ich wygaśnięcia. Z punktu widzenia bezpieczeństwa obrotu obligacjami jest to sprawa kluczowa i hamująca rozwój rynku.
Inny obszar – przyspieszenie procedur związanych ze sprzedażą majątku emitenta, który ogłosił niewypłacalność – to już zadanie dla resortu sprawiedliwości. Sama Giełda też nie jest zachwycona wszystkimi propozycjami – GPW chciałaby przejąć transakcje na rynku nieregulowanym (tych jest najwięcej), ale od dekady jej się to nie udaje. Strategia zakłada więc zredukowanie liczby platform do handlu obligacjami (GPW ma ich cztery), sama Giełda takiej potrzeby nie widzi. O ile wielkość rynku pod względem wartości notowanych tu papierów można uznać za sukces twórców Catalyst, o tyle skala zawieranych transakcji wciąż pozostawia sporo do życzenia. Opublikowane w piątek statystyki GPW potwierdziło to, o czym w Obligacje.pl piszemy od dawna – płynność na Catalyst zapewniają inwestorzy indywidualni, którzy w 2018 r. odpowiadali za 41 proc. wartości transakcji na rynku wtórnym, choć emisje publiczne reprezentują aktualnie 10 proc. wartości notowanych papierów. Inwestorzy instytucjonalni, jeśli handlują obligacjami, to na rynku nieregulowanym, gdzie koszty transakcji są niższe, a mniejsza ich transparentność jest zaletą, nie wadą.
Na światowych rynkach poprawa nastrojów jest coraz bardziej wyraźna. Warto zwrócić uwagę na rosnący spread między dziesięcio- i dwuletnimi obligacjami USA, który wzrósł do 20 pkt z 16 pkt kilka tygodni temu. Zmiana nie jest duża, ale oznacza przynajmniej zatrzymanie trendu przed inwersją krzywej rentowności, która – jak wiadomo – zwykła zapowiadać nadejście recesji. Z lepszych nastrojów korzystają rynki akcji, ale również obligacje high yield oraz papiery krajów uznawanych za rynki wschodzące przeżywają renesans popularności. Wystarczyło by Fed przestał straszyć podwyżkami, a brexit zyskał szansę na odroczenie.
Inwestorzy w Polsce są jednak dużo bardziej zachowawczy – nie widzimy rajdu na giełdzie. Za to notowania emisji publicznych na Catalyst stopniowo się poprawiają i dotyczy to zwłaszcza papierów o bliskim terminie wykupu (rok, dwa). Być może warto cofnąć się w stronę emisji np. trzyletnich obligacji i dać inwestorom to, czego poszukują.