Catalyst: 10 lat za nami
MCI Management pozyskał 26 mln zł z nowej emisji obligacji, a notowania MCI Capital i MCI.PrivateVentures FIZ wyraźnie wzrosły w ostatnich dniach, po tym jak certyfikaty założycielskie straciły uprzywilejowanie względem pozostałych.
Teoretycznie zniesienie pierwszeństwa w kolejce do wykupu w przypadku certyfikatów należących do MCI Capital nie są dobrą wiadomością dla obligatariuszy ani MCI Capital, ani MCI Management, których obligacje notowane są na Catalyst. Pierwszeństwo w umorzeniach dawało bowiem MCI Capital pewność, że pieniądze na wykup obligacji znajdą się na czas, nawet kosztem cierpliwości pozostałych uczestników subfunduszy zgromadzonych w MCI.PrivateVentures FIZ. A jednak właśnie uregulowanie sporu z zewnętrznymi inwestorami wyraźnie pomogło wycenom papierów MCI na Catalyst (także MCI.PV FIZ), zaś w piątek KDPW zarejestrował nową emisję przeprowadzoną przez MCI Management, co jest wieścią nieomal sensacyjną, biorąc pod uwagę, że to właśnie brak możliwości przeprowadzenia kolejnych emisji obligacji powodował, że środki na wykup obligacji MCI pozyskiwało wcześniej właśnie umarzając część posiadanych przez siebie certyfikatów.
Emisja MCI Management świadczy nie tylko o pozytywnym przyjęciu konfliktu z częścią posiadaczy certyfikatów subfunduszy MCI, co samo w sobie jest cennym sygnałem dla pozostałych uczestników rynku – inwestorzy cenią przede wszystkim czyste sytuacje i wolą brak konfliktów nawet kosztem rozwiązań teoretycznie korzystniejszych dla siebie. Powrót MCI na rynek po stronie emitentów jest też kolejnym przykładem powolnego wychodzenia rynku z dołka, w który wpędziła ją afera GetBacku. Przed rokiem dość optymistycznie – jak się później okazało – część obserwatorów rynku zakładała, że wystarczy kilka miesięcy, by rynek zaczął z niego wychodzić, w praktyce okazało się, że potrzebny był okres znacznie dłuższy, najważniejsze jednak, że światełko w tunelu robi się stopniowo coraz większe.
Z drugiej strony mamy też aferę związaną z Zakładami Mięsnymi Henryk Kania. O ile już wcześniej – w czasach zwykłego funkcjonowania spółki – poziom przeterminowanych i prolongowanych wciąż należności był sygnałem do niepokoju, teraz dowiadujemy się – z piątkowego Pulsu Biznesu – że chodziło nie o niezapłacone faktury ze sprzedaży, co w ogóle produkcję pustych faktur. Aktywa grupy – notowanej przecież na giełdzie i kredytowanej przez duże banki – okazują się nie tyle trudne do zamiany na gotówkę, co w ogóle nieistniejące. Ile jeszcze podobnych przypadków musi mieć miejsce, zanim rynek rzeczywiście się oczyści i nabierze etycznych standardów takich, jakich wszystkich od niego oczekujemy? Cóż, prawdopodobnie zawsze będzie istniała pokusa i próby jej realizacji, by ktoś na rynku próbował kogoś innego zrobić w balona, wszak rynki rozwinięte także nie są wolne od ludzi wybierających drogę na skróty.
Jakiekolwiek kto ma zdanie o kończącej się kadencji parlamentu, jedno musi jednak przyznać – coraz więcej twórców obligacyjnych afer jest zatrzymywanych i stawiane im są zarzuty. W tych dniach mogliśmy dowiedzieć się o zatrzymaniu prezesa Nanotela (22 mln zł niespłaconych obligacji), a licencję na prowadzenie działalności stracił DM Vestor. To jeden z domów maklerskich w przeszłości mocno stawiających na obligacje korporacyjne, który wprowadził na rynek wielu emitentów, ale także takich, którzy nie powinni się na nim znaleźć, by przypomnieć choćby Nanotel.
W poniedziałek minie 10 lat od startu Catalyst. Kłopoty wieku dziecięcego mijają powoli.
Emil Szweda, Obligacje.pl