Na rynku obligacji kolejne emisje i napływy
W tym tygodniu zapisy w ramach publicznych emisji obligacji uruchomiły Kredyt Inkaso i Kruk. Dowiedzieliśmy się także, że aktywa funduszy obligacji korporacyjnych wróciły powyżej 10 mld zł po półtorarocznej przerwie. A także kto w Polsce organizuje najwięcej i największe emisje obligacji.
Przez jeden dzień, ale jednak. W czwartek trwały zapisy w aż pięciu publicznych emisjach obligacji korporacyjnych skierowanych do inwestorów indywidualnych. Był to ostatni dzień ich przyjmowania na papiery GPM Vindexus i zarazem pierwszy dzień emisji nowej oferty Kruka, która tym różni się od dwóch poprzednich, że wobec skali zainteresowania tym razem Kruk od razu oferuje obligacje za 10 mln EUR zamiast w dwóch rundach po 5 mln EUR.
Czy dzięki temu redukcje zapisów będą niższe? Zapewne. W systemie emisji „dogrywkowych” zapisy składane są dwa razy „przez ten sam kapitał”, więc większa emisja to ukłon w stronę inwestorów. Dzień wcześniej, w środę, zapisy zaczęło przyjmować Kredyt Inkaso, które celuje skromnie, w 20 mln zł i oferuje przy tym swoje standardowe warunki (5,5 pkt proc. ponad WIBOR 3M), które dobrze pasują także do tego, jak obligacje windykatora wyceniane są na Catalyst. Trwają także emisje Ghelamco i PragmaGo, zatem rok rozpoczął się od mocnego uderzenia. Z naszych informacji wynika, że nie jest to jeszcze komplet ofert, których rozpoczęcie zostanie ogłoszone w styczniu.
Statystycznie rzecz biorąc, pięć publicznych emisji rozpoczętych i zakończonych w jednym miesiącu, to zjawisko rzadkie, ale spotykane. W ub.r. pięć emisji spotkało się w lipcu, a później także w listopadzie (sześć) i grudniu. Jeśli uwzględnić tylko trzy ostatnie miesiące, to liczba zakończonych w tym czasie emisji obligacji kierowanych do inwestorów indywidualnych była wyższa niż w każdym z lat okresu 2018-21. Pozwala to mówić o stanie niezwykłej aktywności emitentów i inwestorów, ale jednocześnie warto przypomnieć, że posucha wspomnianych lat miała swoje przyczyny (GetBack, pandemia, później także wojna). Rynek obligacji korporacyjnych rozkwitł na gruncie kryzysu finansowego lat 2007-09. Jego powtórne ożywienie tym razem nie jest dziełem recesji, ale wyższych stóp procentowych.
Zainteresowanie inwestorów widać nie tylko po liczbie ofert (liczba ofert mówi wprawdzie więcej o apetytach emitentów, ale gdyby nie było popytu, emisje nie wchodziłyby na rynek) lecz także po napływach do funduszy. Od dołka zanotowanego na koniec maja, aktywa funduszy obligacji wzrosły o 34 proc., czyli o prawie 2,6 mld zł i po raz pierwszy od czerwca 2022 r., na koniec grudnia ponownie przekraczały 10 mld zł. Droga do odzyskania świetności z czasów sprzed afery GetBacku, kiedy przekraczały 18 mld zł, jest wprawdzie daleka, ale nie wydaje się już niemożliwa do pokonania. Oczywiście o ile nie pojawi się nowy czynnik, który wstrząsnąłby rynkiem.
Z rankingu, który opracowaliśmy wynika, że najbardziej zapracowanym domem maklerskim na rynku obligacji był w ub.r. Michael Ström DM, który brał udział w 67 emisjach. To oznacza średnią 5,5 emisji w każdym miesiącu. Zestawienie wartości zebranych środków zdominowały oczywiście banki, a i tak nie uwzględnialiśmy w zestawieniu emisji bankowych spółek leasingowych, faktoringowych i banków hipotecznych. Ale jeśli chodzi o oferty dla inwestorów indywidualnych, to prym wiodły zdecydowanie pozabankowe domy maklerskie, które wypracowały standardy współpracy budując szerokie konsorcja. Kilka lat temu duże programy emisji nie mogły liczyć na powodzenie bez udziału bankowych sieci sprzedaży. To się zmieniło, kiedy banki odpuściły rynek po aferze GetBack i teraz widać efekty kilkuletniej pracy niezależnych brokerów. Trigon z kolei toczył z bankami walkę jak równy z równym na polu dużych emisji korporacyjnych.
Emil Szweda, Obligacje.pl