Informacje

Okładka wSieci Historii / autor: Fratria
Okładka wSieci Historii / autor: Fratria

TYLKO U NAS

wSieci Historii: Z kozakami przeciw Moskwie

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 kwietnia 2022, 11:33

    Aktualizacja: 15 kwietnia 2022, 11:35

  • 0
  • Powiększ tekst

Trwająca wojna na wschodzie prowokuje do spojrzenia na stosunki Polski zarówno z Rosją jak i Ukrainą. Najnowszy numer magazynu „wSieci Historii” m.in. przypomina historię walki o wschodnią granicę Rzeczpospolitej i obronę przed naporem Moskwy na Zachód.

Jerzy Miziołek w artykule „W obronie wrót do Europy” podejmuje temat wielkich wyczynów zbrojnych polskich żołnierzy za czasów Pierwszej Rzeczpospolitej w starciach z moskiewskimi oddziałami. Zwraca m.in. uwagę na kwestię organizacyjne polskich wypraw. Łatwo możemy się domyślić, że triumfy i poezja okolicznościowa odgrywały niezwykle ważną rolę w propagandzie, by wojna moskiewska, z początku niepopularna z powodu jej kosztów, otrzymała silniejsze wsparcie wśród szlachty i magnaterii.

Jerzy Miziołek przypomina, że w 1654 r. jako państwo utraciliśmy Smoleńsk. Wtedy to nasze wrota do Moskwy zostały zamknięte, a coraz bardziej otwierały się drzwi prowadzące do Wilna i Warszawy. Tak o tym pisze Mirosław Nagielski, wybitny znawca tematyki wojennych zapasów Rzeczypospolitej z Moskwą: „Zdobycie Smoleńska oddawało w ręce Moskwy obszar na wschód od Berezyny i stanowiło śmiertelne zagrożenie dla pozostałych prowincji litewskich wraz ze stolicą Wielkiego Księstwa – Wilnem. Następny rok pokazał, że upadek stolicy Litwy był tylko kwestią czasu. Smoleńsk stanowił bowiem skuteczną zaporę dla wojsk moskiewskich i po 1654 r. stał się główną twierdzą w systemie obronnym Moskwy. Rzeczpospolita nie odzyskała tej kluczowej twierdzy pogranicza, co w styczniu 1667 r. potwierdził traktat andruszowski. Ostatecznie podpisany w 1686 r. »wieczny mir« z Moskwą oddawał w jej ręce Smoleńszczyznę ze Smoleńskiem”.

Tomasz P. Terlikowski w tekście „Intelektualne DNA rosyjskiej cerkwi prawosławnej” komentuje słowa patriarchy Moskwy i Wszechrusi, który pochwalił działania zbrojne Rosji na Ukrainie. Autor artykułu zwraca uwagę, że idealnie wpasowują się one w koncepcję tzw. „ruskiego miru”, której ojcem jest Aleksandr Dugin.

„Russkij mir” (ruski świat/pokój) to koncepcja geopolityczna mająca swoje głębokie korzenie w koncepcji Moskwy jako Trzeciego Rzymu, Świętej Rusi, ale także słowianofilstwie i euroazjatyzmie. Zgodnie z nią istnieje odrębna przestrzeń cywilizacyjna „ruska” obejmująca wszystkie tereny, na których pisze się cyrylicą, używa języka rosyjskiego (według niej ukraiński nie jest odrębnym językiem) i wyznaje prawosławie. Świat ten ma podlegać centrali w Moskwie, którą zarządzają symfonicznie patriarcha i władca (w tym przypadku Putin), i być zasadniczo lepszy od zgniłego Zachodu. Celem zaś „symfonicznej” (bo jednoczącej władzę duchową patriarchy i świecką Putina) władzy ma być zdobycie dla Świętej Rusi przynajmniej tych ziem, które Rosja uznaje za kanonicznie swoje. Trzeba mieć świadomość, że z ich perspektywy oznacza to nie tylko Ukrainę, ale także państwa nadbałtyckie, Kazachstan i, przy pewnej interpretacji, będące zdrajcami wspólnej słowiańskiej sprawy ziemie polskie – pisze Terlikowski.

Charakterystyczna dla Rosji wrogość wobec zepsutego Zachodu dotyczyła także Kościoła katolickiego, dla którego ważniejsza niż Chrystus miała być ziemska władza papieża, co krytykowali nie tylko filozofowie czy politycy, ale także twórcy literaccy.

W 12. rocznicę katastrofy w Smoleńsku o śp. Lechu Kaczyńskim, polityce historycznej oraz kształtowaniu świadomości narodu z wicepremierem Jackiem Sasinem, ministrem aktywów państwowych i bliskim współpracownikiem zmarłego prezydenta w rozmawia Bartosz Życiński w wywiadzie „Polityka historyczna jako narzędzie polskiej racji stanu”. W świadomości narodowej pamięć tym prezydencie urosła do rangi symbolu myśli państwowej. Spuściznę tę przejął rząd Zjednoczonej Prawicy, który kontynuuje jego myśl.

Chcę powiedzieć, że Lech Kaczyński był dla nas olbrzymim autorytetem i przykładem człowieka, którego już wtedy postrzegaliśmy jako jedną z najwybitniejszych i najbardziej znaczących postaci nowoczesnej historii Polski. Tę relację można porównać do relacji mistrza i jego uczniów. Praca u boku prezydenta Lecha Kaczyńskiego to była wielka szkoła kultury politycznej. Największy podziw i szacunek wzbudzała jego wyjątkowa umiejętność stawiania diagnoz, analizowania sytuacji społecznej, politycznej i gospodarczej. Dla wszystkich, którzy kiedykolwiek zetknęli się z Lechem Kaczyńskim, było jasne, że każda jego decyzja miała u podstaw dobro Polski, a sprawy ojczyzny stawiał na pierwszym miejscu. Prezydent powtarzał, że rolą polityków jest służba społeczeństwu. Nigdy nie spotkałem nikogo, kto byłby tak mocno przywiązany do idei państwa jako wspólnoty. Uważał, że jest ono wielką wartością i ciąży na nas wszystkich obowiązek poprawy oraz usprawnienia państwa polskiego – podkreśla Jacek Sasin.

Henryk Litwin w artykule „Aleksander Zborowski – syn banity” opisuje, jak bardzo śmierć ojca zmieniła losy syna. _Młody Zborowski pojawił się na scenie historii z brzemieniem powierzonej mu zemsty. Kto powinien paść jej ofiarą? Król Stefan Batory, który podjął decyzję, że Samuelowi należy się kara śmierci? Kanclerz Jan Zamoyski, który doprowadził do egzekucji? A może Stanisław Żółkiewski, który pojmał banitę? Wciągu kolejnych kilkunastu lat opinia publiczna w Rzeczypospolitej nie miała wątpliwości, że w oczach Aleksandra Zborowskiego głównym winowajcą śmierci ojca był Jan Zamoyski – _czytamy.

Wielu ówczesnych skrybów spekulowało o złych zamiarach syna magnata względem hetmana. Tymczasem z publikacji dowiadujemy się, że sam Zamoyski miał angażować się w inicjatywy koncyliacyjne. W 1598 r. niejaki Hryhory Krysowicz wysłał list do Aleksandra, w którym wyjaśniał przyczyny ścięcia jego ojca i wskazywał, że była to wola Stefana Batorego związana z prowokowaniem przez Samuela konfliktu z Turcją. Znamy ten list jedynie z kopii zachowanej w archiwum Zamoyskich, więc trudno mieć wątpliwości, że nieznany bliżej Krysowicz działał z inicjatywy kanclerza, który składał całą winę na nieżyjącego już króla, otwierając tym samym drogę do zgody. Można uznać, że list Krysowicza był związany z pertraktacjami, jakie toczyły się w tym czasie między Zborowskim a poplecznikiem Zamoyskiego, wojewodą lubelskim Markiem Sobieskim.

Więcej w nowym wydaniu magazynu „wSieci Historii”, już w sprzedaży w kioskach, dostępnym również w formie e-wydania na stronie internetowej

»»Jak skorzystać z e-wydania KLIKNIJ TUTAJ

Zapraszamy też do subskrypcji magazynu w Sieci Przyjaciół – www.siecprzyjaciol.pl  oraz oglądania ciekawych audycji telewizji wPolsce.pl.

Okładka wSieci Historii / autor: Fratria
Okładka wSieci Historii / autor: Fratria

Powiązane tematy

Komentarze