INWAZJA NA UKRAINĘ
Praworządność po niemiecku? Nie tylko Scholz legitymizuje Rosję
Mimo silnej krytyki ze strony niemieckich mediów stanowiska kanclerza Olafa Scholza oraz niechęci rządu niemieckiego do dostarczenia broni ciężkiej Ukrainie, uzasadnianych obawami przed eskalacją na linii NATO-Rosja i groźbą wybuchu konfliktu jądrowego, postawa niemieckich polityków cieszy się poparciem wielu Niemców, w tym niemieckich intelektualistów – przedstawicieli świata nauki, kultury i innych środowisk
W związku z rosnącą presją na kanclerza Olafa Scholza, aby przekazać Ukrainie broń ciężką, niemieccy naukowcy, politycy, ludzie kultury i przedstawiciele innych środowisk społeczeństwa obywatelskiego napisali list otwarty do kanclerza. Wzywają w nim do wstrzymania dostaw broni dla wojsk ukraińskich i przekonują, aby zachęcać władze w Kijowie do wstrzymania walki i przejścia do negocjacji z Rosją w sprawie zawieszenia broni i rozwiązania politycznego - informuje centrolewicowy dziennik „Berliner Zeitung”.
Niemieccy intelektualiści wzywają Bundeskanzler, Olafa Scholza, NATO i UE do natychmiastowego wstrzymania dostaw broni na Ukrainę - pisze Cezary Gmyz.
Sygnatariusze listu krytykują fakt, że przez uczestnictwo w dostawach broni Niemcy i inne kraje NATO stały się de facto stroną wojny, przez co nasila się zagrożenie konfliktem nuklearnym.
Dodają, że wsparcie militarne Ukraińców ze strony NATO przyczynia się do przedłużania wojny i zmniejsza szanse na rozwiązanie dyplomatyczne. A ceną dalszego stawiania oporu przez Ukraińców staje się więcej zniszczonych miast i wsi oraz więcej ofiar wśród ludności ukraińskiej - czytamy w „Berliner Zeitung”.
Niezgoda mediów na ugodowość
Wobec postawy zarówno Scholza jak i niemieckiego rządu sceptyczne są jednak często niemieckie media. Czy Scholz naprawdę uważa, że decyzja Władimira Putina o użyciu broni jądrowej, przeciwko komukolwiek, zależy od dostarczenia przez Niemcy kilku bojowych wozów piechoty lub haubic na Ukrainę? – pisze portal dziennika „Heilbronner Stimme”.
„Heilbronner Stimme” zastanawia się też, czy „kanclerz naprawdę uważa, że Putin inaczej oceniłby rozpoczęty w tym tygodniu proces wymiany broni ze Słowenią (która wyśle w zamian swoje czołgi T-72 Ukrainie - PAP), niż byłoby to w przypadku bezpośredniej dostawy broni z Niemiec na Ukrainę”.
Nawet ciągłe odwoływanie się Scholza do skoordynowanych działań krajów NATO nie pokrywa się z faktami, ponieważ wielu sojuszników, takich jak USA, Francja czy Holandia, od dawna dostarcza ciężkie uzbrojenie na Ukrainę – dodaje „Heilbronner Stimme” i zauważa, że presja na kanclerza będzie wzrastać, szczególnie że na przyszły tydzień Unia zapowiedziała złożenie do Bundestagu wniosku o dostawę ciężkiej broni dla Ukrainy.
Ten plan Unii może być ryzykowny, i to dla wszystkich stron, ale w pierwszej kolejności dla kanclerza Scholza – zauważa gazeta „Pforzheimer Zeitung” i dodaje, że Scholz „pełni urząd dopiero od kilku miesięcy, ale już został przyparty do ściany”.
Jego dotychczasowa taktyka odpierania zarzutów nieporadnymi frazesami teraz zaczyna się na nim mścić. I słusznie – komentuje „Pforzheimer Zeitung”. „Teraz, jeśli wniosek Unii uzyska większość, będzie to ciężką porażką kanclerza. Zasadniczo musiałby wtedy zgłosić wniosek o wotum zaufania”.
To równocześnie ryzykowny krok dla całej koalicji rządowej.(…)z kolei Unia (CDU - przyp. redakcji) ryzykuje utratą reputacji, wykorzystując wojnę do intryg politycznych. W ten sposób nie zyskuje się współczucia – podsumowuje „Pforzheimer Zeitung”.
Tłumaczenia kanclerza Scholza zupełnie nie przekonują środowisk medialnych w Niemczech, dopatrujących siew jego postawie oportunizmu i kunktatorstwa.
Szkoda, że kanclerz Scholz nie wyjaśnił motywów swojej zwłoki tak dokładnie już wcześniej – komentuje piątkowy wywiad w „Spieglu” dziennik „Frankfurter Rundschau”.
Wtedy prawdopodobnie nie wyszedłby na prokrastynatora, lecz polityka, który w obliczu złożonej sytuacji balansuje między wsparciem militarnym i pomocą dla Ukrainy z jednej strony, a potencjalnymi zagrożeniami dla bezpieczeństwa kraju, takimi jak wojna nuklearna, żądania własnej partii, koalicjantów i zachodnich sojuszników.
Czy wywiad ten coś zmieni, to się dopiero okaże. Na pewno jednak debata publiczna powinna mniej dotyczyć osoby kanclerza, a bardziej skupić się na tym, jak faktycznie można pomóc ludziom w Ukrainie – dodaje „Frankfurter Rundschau”.
Czytaj też: Macron: Francja dostarczy Ukrainie haubicoarmaty Caesar
Twitter/berliner-zeitung.de/PAP/mt