Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay.com

Komisja Europejska znowu zadziwia. Przekracza swoje kompetencje i szkodzi polskiemu budżetowi?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 12 maja 2022, 15:27

  • Powiększ tekst

Decyzje unijnych urzędników po raz kolejny wzbudzają wiele kontrowersji. Tym razem wątpliwości budzi opublikowany przez KE akt delegowany do Dyrektywy Tytoniowej. Jego celem jest zakaz sprzedaży wariantów mentolowych i smakowych wkładów do podgrzewaczy tytoniu w całej Unii Europejskiej. Ekspert dr hab. Piotr Zapadka nie zostawia na projekcie suchej nitki. Akt delegowany wprowadza tylnymi drzwiami nowe pojęcia i definicje prawne, których nie ma w głównej Dyrektywie Tytoniowej – komentuje prodziekan Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (UKSW), w rozmowie z ISBzdrowie. Jego zdaniem KE przekracza w ten sposób przyznane jej kompetencje

Rynek tytoniowy wielokrotnie był regulowany, jak choćby za pomocą Dyrektywy Tytoniowej z 2014 r., której skutkiem był zakaz sprzedaży papierosów mentolowych. Wtedy to komisarze unijni zastrzegli sobie możliwość wycofania z obrotu tzw. nowatorskich wyrobów tytoniowych o aromacie charakterystycznym innym niż tytoniowy, jeśli ich udziały rynkowe w UE przekroczą 2,5% sprzedaży. Jednak najnowsze zmiany legislacyjne budzą niepokój wśród prawników, w tym także z Polski.

Komisja Europejska nie może korzystać z prawa do wydania dyrektywy delegowanej w sprawie zakazu stosowania aromatów w taki sposób, iż wprowadza dość zasadniczą zmianę do dyrektywy „głównej”. Takiego mechanizmu nie obejmuje bowiem zakres „oddelegowania”. W szczególności, dyrektywa delegowana nie powinna wprowadzać nowych definicji legalnych, które stały albo w sprzeczności z istotą (ratio legis) dyrektywy „głównej” albo wykraczałyby poza swoistą ‘legitymację’ wynikającą z Dyrektywy Tytoniowej - przyznaje Zapadka w rozmowie z serwisem ISBnews.

Biorąc pod uwagę powyższe fakty, rodzi się uzasadniona obawa, że unijni biurokraci, że pod płaszczykiem kolejnych regulacji wprowadza się zupełnie nowe pojęcia. I to dokumentem niższej rangi niż dyrektywa, czyli aktem delegowanym.

Wprowadzenie w dyrektywie zmian za pomocą aktu prawnego niższego rzędu, który nie przechodzi ścieżki legislacyjnej przewidzianej dla dyrektywy, jest sprzeczne z prawem – zauważa prof. Elżbieta Chojna-Duch, była wiceminister finansów w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. – Tym bardziej, że czyni to KE, która powinna stać na straży prawa, praworządności w UE – dodaje.

To nie pierwszy raz kiedy Komisja Europejska podejmuje podobną decyzję. W 2016 roku TSUE napomniał już KE za przekroczenie przypisanych jej kompetencji. Wówczas zarzucono jej nadużywanie uprawnień, w celu doprowadzenia do istotnych zmian w aktach prawa pierwotnego UE (aktach wyższego rzędu) za pomocą aktów prawa niższego rzędu (aktów delegowanych). Tym razem zmiana definicji prawnej tytoniu podgrzewanego, budzi sprzeciw wielu państw, na czele z Grupą Wyszehradzką. Dla wielu krajów sektor tytoniowy to ważna gałąź gospodarki, która może poważnie ucierpieć poprzez decyzję UE. Osobną sprawą pozostaje zupełna hipokryzja ze strony KE, która stara się wytykać Polsce łamanie zasad praworządności, a sama nagina prawo wedle swojego uznania. Sprawa ma także istotny wymiar ekonomiczny i społeczny. Organizacje zrzeszające przedsiębiorców z branży (m.in. Pracodawcy RP i Konfederacja Lewiatan) oraz związkowcy z NSZZ Solidarność Sekcji Krajowej Pracowników Przemysłu Tytoniowego wysłały już w tej sprawie apel zarówno do premiera Morawieckiego jak i Ministra ds. UE Konrada Szymańskiego oraz Ministra Zdrowia Adama Niedzielskiego. W Polsce mamy aż pół miliona użytkowników podgrzewaczy tytoniu, co według szacunków może stanowić około 7 procent całego rynku. Zatem tak drastyczne zmiany zaserwowane przez KE, w obliczu dużej popularności aromatyzowanych podgrzewaczy tytoniu, nie mogą być wprowadzane w sprzeczności z literą prawa i w tak krótkim czasie.

Komisja powinna uwzględnić długi okres przejściowy. Ponadto komisarze uderzają w produkty, które według opinii niektórych naukowców stanowią zdrowszą alternatywę dla klasycznych papierosów. Wydaje się, że Komisja Europejska zupełnie nie uwzględniła danych i badań, świadczących o tym, że aromaty i smaki wkładów tytoniowych mogą ułatwiać dorosłym palaczom przerzucenie się na mniej szkodzące zdrowiu podgrzewacze. Spycha tym samym liczne grono użytkowników podgrzewaczy do korzystania z usług szarej strefy. To kolejny przykład krótkowzroczności unijnej instytucji. Państwa członkowskie nie pozostają jednak obojętne na tę samowolkę ze strony Komisji Europejskiej. Zawiązała się nawet specjalna koalicja pod przywództwem Włoch, która potępiła działanie KE i złożyła pisemny protest w tej sprawie. Czekamy również na oficjalne stanowisko polskiego rządu w tej sprawie. Jasne jednak pozostaje jedno. Dyrektywy unijne winny być uchwalane przez Parlament Europejski oraz Radę Unii Europejskiej, a wszelkie próby omijania tej ścieżki przez Komisję Europejską powinny być rzetelnie weryfikowane przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz wszystkie państwa członkowskie.

Żródło: ISBNews

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych