Prawda i mity o węglu i polskiej energetyce
Polska energetyka od wielu lat wspiera Polską Grupę Górniczą (PGG), która jest głównym dostawcą paliwa do funkcjonujących w Polsce elektrowni. Energetyka płaci polskim kopalniom za węgiel coraz więcej. W ubiegłym roku ceny były na poziomie ok. 11 zł/GJ, w planach na ten rok cena może osiągać poziomy dwu a nawet trzykrotnie wyższe.
Ceny płacone przez energetykę za polski węgiel wzrastają uwzględniając sytuację rynkową, pomimo, że strony ustaliły warunki współpracy w ramach zawartych kontraktów długoterminowych. To potwierdza zrozumienie energetyki dla sytuacji rynkowej kopalń oraz dbałość o zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego.
Kontrakty i import
W 2019 r., a potem w 2020 r. nasze kopalnie miały problemy z kontraktami z energetyką, która nie odbierała zamówionego wcześniej węgla. Na zwałach przy kopalniach zalegało prawie 6 mln ton surowca. Zimą będzie problem, bo krajowego węgla nie wystarczy dla wszystkich chętnych. Ludzie będą marzli, a ci którzy mają stare piece, będą palić wszystkim. Podobno już ceny płyt wiórowych rosną, bo ludzie się do tego przymierzają. To jest też temat niewielkich ciepłowni, które brały węgiel rosyjski. Teraz go nie ma, a polskie kopalnie nie są w stanie go zapewnić – powiedział dla portalu Onet Bogusław Hutek, szef górniczej „Solidarności” w Polskiej Grupie Górniczej (PGG).
Prawda jest jednak taka, że po węgiel z importu energetyka sięga wyłącznie dlatego, że polskie górnictwo nie jest w stanie zaspokoić potrzeb rynkowych, czy to pod względem ilości dostarczanego węgla, czy też jego parametrów jakościowych. PGE już w 2020 roku informowała o wolumenach węgla, które była gotowa odebrać w 2021 i 2022 roku.
Mimo to w 2021 roku PGG nie zrealizowała dostaw na poziomie około 10 proc. kontraktu, a w 2022 roku poziom niezrealizowanych wolumenów sięgnął już nawet 20 proc. Takie działanie stawia sektor energetyczny w trudnym położeniu powodując konieczność zwiększenia importu węgla kosztem tego, który jest wydobywany w polskich kopalniach i stanowi preferowany w energetyce rodzaj surowca.
Gdyby polskie kopalnie były w stanie zaspokoić potrzeby energetyki, nie byłoby konieczności importowania węgla z innych krajów.
Z problemem niedostatecznej ilości węgla na polskim rynku walczy rząd oraz spółki energetyczne. Premier Mateusz Morawiecki zobowiązał PGE Paliwa i Węglokoks do zakontraktowania 4,5 mln ton importowanego węgla, który będzie wykorzystywany przez gospodarstwa domowe. Jednocześnie rząd wprowadza program osłonowy w związku z wysokimi cenami węgla. Spółki energetyczne, które nie otrzymają całości zakontraktowanych w PGG dostaw, zabezpieczają dostawy surowca z importu, a także wspierają mniejsze podmioty, takie jak lokalne ciepłownie, w tym procesie. Zgodnie z decyzją premiera kontraktują również dostawy węgla z przeznaczeniem dla gospodarstw domowych.
W tym samym czasie związkowcy reprezentowani przez Bogusława Hutka grozili zablokowaniem dostaw węgla dla polskich elektrowni, co trudno nazwać odpowiedzialnym postępowaniem w warunkach kryzysu energetycznego obejmującego nie tylko Polskę, ale całą Europę.
Spór o ceny
W rozmowie z portalem Onet Bogusław Hutek poruszył także sprawę cen węgla mówiąc: Dziś sytuacja się powtarza: wydajemy do energetyki węgiel po 250 zł, choć średnia cena węgla na światowych giełdach jest obecnie po ok. 1300 zł. Ceny prądu idą do góry, a my nadal sprzedajemy surowiec po 250 zł. Ale dlaczego na litość boską chcą podnosić ceny, skoro wsad mają w tej samej cenie od dwóch lat? Za rok nikt nie będzie pamiętał, że górnicy dali tanio węgiel, ale wszyscy będą mówić, że trzeba do nich dokładać.
Jednak i w tej sprawie się myli i nie mówi wszystkiego. Sytuacja o tyle się nie powtarza, że w poprzednich latach (2019-2021) polska energetyka odbierała węgiel z polskich kopalń za cenę znacząco wyższą, niż zapłaciłaby za węgiel z importu. Mimo to, zarządy spółek energetycznych decydowały się na to, w przekonaniu, że utrzymanie polskiego górnictwa jest kluczowe dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, oraz wywiązując się z wcześniej podpisanych umów.
Obecne ceny wynikają z wiążących obie strony umów między polskimi spółkami górniczymi i polskimi spółkami energetycznymi. Strony zawierały je dobrowolnie, umowy obowiązują i zgodnie z prawem powinny zostać zrealizowane. Mimo to, spółki energetyczne zgadzają się na renegocjację i podwyższenie cen, jednak w rozsądnym zakresie, który podlega negocjacji.
Porównywanie cen z kontraktów długoterminowych z kursami spotowymi ARA samo w sobie jest niedorzeczne. Warto również wspomnieć o tym, że w cenie węgla ARA ujęte są wysokie koszty transportu morskiego (które w przypadku dostaw z polskich kopalń są znacznie mniejsze), oraz inne parametry od węgla z polskich kopalń.
Postulat sześciokrotnego wzrostu ceny już zakontraktowanego z polskich kopalń węgla nie może zostać zrealizowany ze względu na dobro społeczne i jeszcze większy wzrost ceny energii dla konsumentów – gospodarstw domowych, samorządów i przemysłu – który byłby skutkiem tej decyzji. Odpowiedzialność spółek energetycznych i górniczych wymaga zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego, czyli utrzymania dostaw energii elektrycznej w akceptowalnej cenie.
Jak widać, obecna sytuacja dotyka przede wszystkim firmy energetyczne, które ponoszą ryzyko i koszty importu węgla wymuszonego zarówno słusznym embargiem na węgiel z Rosji, ale też brakiem realizacji wcześniej zawartych kontraktów przez PGG. Firmy energetyczne chcą kupować polski węgiel, kupują go zgodnie z umowami, ale kiedy polskie kopalnie nie są w stanie zaspokoić potrzeb rynku, to energetyka musi sprowadzać surowiec z zagranicy.
Energetyka była i wciąż jest lojalnym i pewnym odbiorcą węgla z polskich kopalń. W sytuacji, w której zapotrzebowanie na produkcję energii elektrycznej z węgla kamiennego było na bardzo niskim poziomie (np. lata 2019-2020), PGE podejmowało szereg działań mających na celu zneutralizowanie trudnej sytuacji rynkowej na polskie górnictwo poprzez m.in. utrzymywanie bardzo wysokich poziomów zapasów węgla i rezygnację z dostaw z innych kierunków, a także realizacji umów mimo dostępności tańszego węgla z importu.
Wydobycie, zapasy, inwestycje
Bogusław Hutek o brak węgla obwinia spółki energetyczne mówiąc: (…) zmniejszyliśmy wydobycie węgla o 6,5 mln ton, Tauron o 2 mln i pozostałe spółki o milion. Jeśli to dodać, to jest właśnie 9 mln ton węgla, których dziś brakuje. Tamte decyzje spółek energetycznych — również przecież państwowych firm — doprowadziły do tego, że węgla dziś nie ma.
Jednak o wielkości inwestycji i planowanego wydobycia oraz poziomu zapasów spółek górniczych decydują zarządy spółek górniczych, a nie spółki energetyczne. Przemysł wydobywczy powinien dostosowywać dynamikę produkcji do potrzeb rynku i zakontraktowanych wolumenów. Już w 2020 roku spółki energetyczne (PGE) informowały PGG o wolumenie węgla, który będą gotowe odebrać w 2021 i 2022 roku – czyli rok, a nawet dwa lata wcześniej. Warto też przypomnieć, że spółki energetyczne zawierają z polską energetyką umowy długoterminowe na dostawy węgla - takie rozwiązanie ma zapewnić wystarczające dostawy węgla dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego Polski, ponieważ stabilizuje rynek chroniąc go przed nadmiarem lub deficytem surowca, umożliwia to też spółkom wydobywczym zaplanowanie produkcji.
W przypadku braku możliwości pokrycia zapotrzebowania przez krajowe górnictwo to właśnie energetyka ponosi ryzyko i koszty zakupu węgla z innych kierunków (import). Niezależnie od sytuacji to właśnie węgiel kamienny pochodzący z polskich kopalń stanowi fundament dostaw do jednostek wytwórczych PGE.
Spółki energetyczne mają poważny wkład w rozwój górnictwa. W roku 2016 zainwestowały w PGG 2,3 mld złotych. Stosowały przedpłaty za zakontraktowany węgiel w momencie, gdy PGG była w trudnej sytuacji. Kupowały węgiel od polskich kopalń po cenach wyższych, od konkurencyjnego węgla z importu w latach 2019-2021. Wszystko to miało za zadanie utrzymanie polskiego górnictwa w dobrej kondycji. Spółkom energetycznym zależy bowiem na zachowaniu rodzimego źródła surowca, co w założeniu przekłada się na zwiększenie bezpieczeństwa energetycznego Polski.
I jeszcze jedno ważne przypomnienie. O wielkości produkcji energii elektrycznej w jednostkach centralnie dysponowanych (w tym w jednostkach opalanych węglem kamiennym) decyduje PSE (Polskie Sieci Elektroenergetyczne) biorąc pod uwagę m.in. zapotrzebowanie krajowego systemu elektroenergetycznego i to właśnie ten czynnik w największym stopniu wpływa na zapotrzebowanie energetyki na węgiel kamienny. Polska od lat zmaga się z okresami, w których na krajowym rynku brakuje węgla, co wymaga uzupełnienia zwiększonym importem, oraz z okresami, w których zapasy węgla w jednostkach wytwórczych i kopalniach pękają w szwach. Polska energetyka będąca gwarantem bezpieczeństwa energetycznego kraju jest w pełni obciążona konsekwencjami tej zmiennej dynamiki i to na jej barkach spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie ciągłości dostaw energii elektrycznej i ciepła.
Zespół wGospodarce.pl