Informacje

Premier Mateusz Morawiecki / autor: Fratria
Premier Mateusz Morawiecki / autor: Fratria

Trudna sprawa reformy handlu emisjami

Agnieszka Łakoma

Agnieszka Łakoma

dziennikarka portalu wGospodarce.pl, publicystka miesięcznika "Gazeta Bankowa", komentatorka telewizji wPolsce.pl; specjalizuje się w rynku paliw i energetyce

  • Opublikowano: 27 sierpnia 2022, 13:06

  • Powiększ tekst

Polski premier będzie szukał w czasie swej wizyty w Paryżu wsparcia dla projektu reformy handlu uprawnieniami do emisji. Czeka go bardzo trudne zadanie, bo ceny energii w Europie nakręca przede wszystkim drogi gaz

Premier Mateusz Morawiecki w niedawnym wywiadzie dla telewizyjnych „Wiadomości” zapowiedział, że będzie szukać sprzymierzeńców, by zmienić system, którego skutki wobec aktualnie rekordowych cen uprawnień, odbijają się na cenach prądu dla odbiorców. Temat ten będzie również jednym z poruszanych w czasie rozmów z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Szanse na jego poparcie dla polskiej koncepcji wydaje się jednak mało prawdopodobnie. Dla Francji, której elektroenergetyka oparta jest na elektrowniach atomowych (choć ostatnio mają problemy techniczne) oraz odnawialnych źródłach, pozwolenia na emisję i ich ceny to niewielki problem.

Polski rząd od wielu miesięcy apeluje do Komisji Europejskiej, by zdecydowała się na radykalną reformę handlu uprawnieniami do emisji C02 czyli EU ETS, ale bez skutku. W styczniu tego roku, gdy Polska złożyła do Brukseli swoje propozycje w tej sprawie, minister klimatu i środowiska Anna Moskwa krytycznie oceniła sposób zarządzania systemem, zwłaszcza spekulacje i dostęp instytucji finansowych oraz małą transparentność Funduszu. Koszty pozwoleń to istotny element ceny energii, gdyż krajowa energetyka (polskie elektrownie) – ze względu na znaczący udział węgla w produkcji – musi kupować uprawnienia. A to przekłada się bezpośrednio na ceny dla odbiorców. W ostatnich tygodniach pozwolenia drastycznie drożeją – osiągając ostatnio 100 euro za tonę CO2.
Według Komisji Europejskiej opłaty za emisje CO2 są najlepszym i najważniejszym narzędziem do osiągnięcia celu, jakim ma być 55 - procentowa redukcja emisji w 2030 r. w unii.

Profesor Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej sceptycznie ocenia możliwości zdobycia przez polskie władze poparcia dla reformy EU ETS.

Być może, jeśli sytuacja na rynku energetycznym UE zmieni się za miesiąc lub dwa, największe i najbardziej wpływowe kraje unii będą chciały podjąć temat - mówi. - Teraz biorąc pod uwagę fakt, że na poziom cen energii Europie główny wpływ ma rekordowo drogi gaz, problem kosztów pozwoleń na emisję jest drugorzędny. Zatem i chęć do reformy systemu, skutkującej obniżeniem cen pozwoleń, nie ma dla państw Europy Zachodniej wielkiego znaczenia. Dlatego Polsce trudno będzie je przekonać – dodaje ekspert.

Gaz wywindował ceny energii elektrycznej w Europie do nienotowanych poziomów, gdyż niemal wszystkie kraje Wspólnoty – po odcięciu dostaw surowca przez Rosję – poszukują go w różnych rejonach świata, chcąc dokonać zapasów na zimę.

Rosja w odwecie za sankcje, jakie UE nałożyła po jej agresji na Ukrainę, wstrzymała eksport do wielu państw uznanych za nieprzyjazne (w tym i Polski) a nawet drastycznie (do zaledwie 20 proc. ) ograniczyła transport gazociągiem bałtyckim Nord Stream 1 do Niemiec. Kolejna zapowiedź zamknięcia tego rurociągu - już od 31 sierpnia do 2 września - spowodowanego pracami konserwacyjnymi, doprowadziła do dalszego gwałtownego wzrostu cen „błękitnego paliwa”. Nie wiadomo też, czy po tym terminie Rosjanie uruchomią dostawy. Na dodatek Gazprom szacował, że ceny gazu w najbliższą zimę mogą wzrosnąć o 60 proc. i zbliżyć się do poziomu 4 000 dolarów za 1000 m sześc. ze względu na niedobory surowca na rynku europejskim.

Polska energetyka w przeciwieństwie do wielu państw unijnych, jak choćby Niemiec, oparta jest głownie na węglu – w blisko 70 proc., dlatego koszty pozwoleń na emisję mają ogromne znaczenie.

O ile potentaci czyli duże firmy energetyczne i przemysłowe radzą sobie pomimo wysokich cen uprawnień do emisji, to w trudniejszej sytuacji są mniejsze zakłady ciepłownicze, pracujące na węglu. Dla nich koszty zakupu pozwoleń to bardzo duże obciążenie.

Agnieszka Łakoma

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych