INWAZJA NA UKRAINĘ
Co z rosyjską ofensywą? Wróg przechodzi do strategicznej obrony
Rosyjskie wojska wciąż mogą prowadzić działania zaczepne o charakterze taktycznym, ale ich szumnie zapowiadana zimowa ofensywa zakończyła się fiaskiem; w znaczeniu strategicznym, czyli biorąc pod uwagę całą linię frontu, wróg przechodzi do działań obronnych - ocenił w czwartek przedstawiciel ukraińskiego wywiadu wojskowego (HUR) Andrij Jusow.
„Główne cele (Rosjan) nie zostały zrealizowane. Przeciwnik nie ma obecnie sił, żeby ponownie spróbować działań podobnych do tych, jakie obserwowaliśmy po 24 lutego ubiegłego roku (zmasowanego ataku na Kijów, północne, południowe i wschodnie regiony Ukrainy - PAP). To jednak nie oznacza, że wróg został rozbity i nie stanowi dla nas zagrożenia. (Agresorzy) wciąż dysponują dużą liczbą żołnierzy, potencjałem mobilizacyjnym i poważnymi zasobami uzbrojenia, nawet jeśli jest ono przestarzałe” - zaznaczył Jusow, cytowany przez portal Ukrainska Prawda.
Niemniej, według przedstawiciela HUR, „najlepiej wyszkolona część rosyjskiej armii została zniszczona na Ukrainie”. „Zniszczył ją Władimir Putin, posyłając (tych ludzi) na rzeź” - podkreślił wojskowy.
Od dłuższego czasu pojawiają się doniesienia o planowanej ukraińskiej kontrofensywie, która miałaby nastąpić po kilkumiesięcznym okresie odpierania ataków Rosjan w Donbasie. Władze cywilne i wojskowe w Kijowie oraz zachodni analitycy podają różne możliwe terminy tej operacji - od kwietnia po miesiące letnie.
Strona ukraińska podkreśla, że nie rozpocznie działań ofensywnych przeciwko najeźdźcom, dopóki nie zgromadzi niezbędnych zasobów nowoczesnego uzbrojenia, w tym czołgów, pojazdów opancerzonych i myśliwców przekazywanych przez państwa NATO, a także nie zakończy szkoleń swoich żołnierzy z obsługi tego sprzętu.
W ocenie większości obserwatorów najbardziej prawdopodobnym miejscem kontrofensywy będzie obwód zaporoski, gdzie ukraińska armia mogłaby wyprowadzić atak w kierunku Melitopola i wybrzeża Morza Azowskiego.
Czytaj też: Dania i Holandia przekażą Ukrainie kolejne Leopardy
PAP/kp