Będzie ekstradycja Hunki? Bada to IPN!
Proces pochodzącego z Ukrainy Iwana Demianiuka był jednym z najgłośniejszych procesów przeciwko strażnikom niemieckich obozów zagłady. Do jego ekstradycji z USA do Niemiec doszło, kiedy miał 89 lat. Skazanie Demianiuka zapoczątkowało kolejne procesy strażników obozowych w Niemczech.
Prokuratorzy IPN analizują obecnie posiadane dokumenty, sprawdzając, czy zamieszkały w Kanadzie ukraiński funkcjonariusz SS, 98-letni Jarosław Hunka, brał udział w zbrodni w Hucie Pieniackiej, gdzie Ukraińcy z SS Galizien w lutym 1944 r. wymordowali ludność cywilną.
CZYTAJ TEŻ:
Czechy również się zbroją. Co kupią z USA?
Ukraina stawia Polsce warunki…absurdalne
Bezpośrednio po uzyskaniu informacji o Hunce i powitaniu go owacjami przez parlament Kanady i prezydenta Zełenskiego prokurator rozpoczął analizę tomów akt dotyczących zbrodni w Hucie Pieniackiej – powiedział w rozmowie z PAP rzecznik IPN dr Rafał Leśkiewicz.
W 2021 r. deportowano ze Stanów Zjednoczonych 95-letniego Friedricha Karla Bergera, który pracował podczas wojny jako uzbrojony strażnik w niemieckim obozie koncentracyjnym Neuengamme.
Jednym z najbardziej znanych strażników z niemieckich obozów zagłady był - znany również jako John Demjanjuk - Iwan Demianiuk, który wyemigrował po II wojnie światowej do Stanów Zjednoczonych, gdzie przez wiele lat pracował jako mechanik w fabryce Forda. W 1999 r. amerykański departament sprawiedliwości wszczął przeciwko niemu postępowanie, zarzucając mu, że został wyszkolony w obozie w Trawnikach i służył jako strażnik w samych Trawnikach, Sobiborze i Majdanku, a później jako członek SS-Totenkopfverbaende (Oddziałów Trupiej Czaszki) we Flossenbuergu.
W Trawnikach oprócz m.in. obozu pracy dla Żydów mieścił się obóz szkoleniowy SS (niem. SS-Ausbildungslager Trawniki), gdzie szkolono członków kolaboracyjnej formacji SS-Wachmannschaften (tzw. wachmani), złożonej z sowieckich jeńców wojennych, którzy przeszli na służbę niemiecką.
W 2002 r. Demianiuk utracił obywatelstwo amerykańskie, a w 2005 r. amerykański sąd imigracyjny nakazał jego deportację na Ukrainę.
W 2008 r. władze niemieckie wyraziły jednak zainteresowanie oskarżeniem go o współudział w morderstwach podczas jego służby w Sobiborze, mimo że dotychczas warunkiem wszczęcia postępowania karnego w Niemczech było udowodnienie bezpośredniego, osobistego udziału w zabójstwach. Z tego powodu większość strażników obozów koncentracyjnych występowała w procesach nazistów w latach 60. i 70. jedynie jako świadkowie.
Do czasu deportacji do Niemiec w 2009 r. Demianiuk znajdował się na czele listy 10 najbardziej poszukiwanych podejrzanych zbrodniarzy wojennych prowadzonej przez Centrum Szymona Wiesenthala. Niemieccy prokuratorzy postawili mu zarzut współudziału w morderstwie 28 060 osób w Sobiborze, co odpowiadało liczbie Żydów przywiezionych do obozu 15 pociągami transportowymi z obozu Westerbork w Holandii w okresie od kwietnia do lipca 1943 r.
Był to pierwszy raz w niemieckim sądownictwie, gdy strażnik placówki, której jedynym celem było masowe morderstwo, był traktowany jako współodpowiedzialny za śmierć osób zabitych podczas swojej służby.
W trakcie postępowania Demianiuk nie przyznał się do służby w niemieckim obozie zagłady. Oprócz tego twierdził, że w wieku 89 lat jest zbyt słaby, by stanąć przed sądem, ale sąd orzekł, że proces może toczyć się w dwóch sesjach po 90 minut dziennie i w listopadzie 2009 r. zasiadł w ławie oskarżonych.
Dowody obciążające opierały się na wojennej dokumentacji jego służby w Sobiborze. Po 16 miesiącach poszlakowego procesu postępowanie zakończyło się w połowie marca 2011 r. i Demianiuk został uznany za winnego i skazany na pięć lat więzienia. Został zwolniony do czasu odwołania się od wyroku i zmarł w niemieckim domu opieki 17 marca 2012 r. w wieku 91 lat.
Chociaż Demianiuk zmarł, zanim sąd wyższej instancji zdążył rozpatrzyć apelację złożoną zarówno przez obrońców, jak i prokuraturę, niemieccy prokuratorzy prowadzili kolejne sprawy przeciwko strażnikom obozów zagłady i obozów koncentracyjnych, stosując tę samą zasadę: strażnik obozowy był współodpowiedzialny za śmierć osób zabitych podczas swojej służby.
W 2020 r. sąd okręgowy w Hamburgu skazał 93-letniego byłego strażnika obozu koncentracyjnego Stutthof koło Gdańska na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu za pomoc w popełnieniu 5232 morderstw. We wrześniu br. prokuratura w Hesji postawiła zarzuty 98-letniemu byłemu strażnikowi obozu koncentracyjnego Sachsenhausen; jest on oskarżony o współudział w morderstwie ponad 3300 osób między lipcem 1943 a lutym 1945 r.
Osiem lat po śmierci Demianiuka w 2020 r. w prywatnych zbiorach byłego zastępcy komendanta obozu w Sobiborze Johanna Niemanna odkryto fotografie pokazujące obóz, w którym w latach 1942-1943 zamordowano ok. 170 tys. Żydów. Na co najmniej jednym ze zdjęć rozpoznano Iwana Demianiuka.
W latach 1941–1944 funkcjonariusze SS przeszkolili w Trawnikach ponad 5 tys. mężczyzn, z których większość stanowili Ukraińcy, a oprócz nich m.in. Rosjanie, Białorusini, Litwini i Łotysze. Pracowali oni w niemieckich nazistowskich obozach w Bełżcu, Sobiborze i Treblince, w mniejszym stopniu w Majdanku i Auschwitz.
Część wyszkolonych „trawnikowców” (ang. Trawniki men) wyemigrowała po wojnie do USA i Kanady, ponieważ istniała tam już diaspora ukraińska, a część wróciła do ZSRR, gdzie wielu zostało osądzonych. W latach 50. i 60. również w Polsce odbyło się kilka procesów trawnikowców, którzy posiadali obywatelstwo polskie przed wybuchem wojny.
W 2020 r. niemiecki wymiar sprawiedliwości zajmował się 17 podejrzanymi z czasów II wojny światowej, z których każdy miał co najmniej 95 lat.
PAP/ as/