W tygodniku „Sieci”: IPN będzie twierdzą nie do zdobycia
W wywiadzie dla tygodnika „Sieci” prezes IPN dr. Karol Nawrocki wyjaśnia, dlaczego Platforma Obywatelska i jej koalicjanci boją się Instytutu Pamięci Narodowej oraz chcą jego likwidacji. Ostrzega także: Żadna władza nie może liczyć na to, że IPN zaniecha badania przeszłości osób publicznych na najważniejszych stanowiskach państwowych.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Prezesem IPN dr. Karol Nawrocki w rozmowie z Markiem Pyzą i Marcinem Wikłą („IPN będzie twierdzą”) zapewnia, że on oraz jego instytucja będą dalej konsekwentnie pracować dla państwa polskiego, jednocześnie ma świadomość, jakie zmiany zaszły po wyborach parlamentarnych. Odnosi się również do postulatów niektórych polityków, którzy zapowiadają likwidację IPN.
Oczywiście śledzimy debatę publiczną i widzimy, że ugrupowanie postkomunistyczne, na które zagłosowało 8,6 proc. wyborców, żąda likwidacji instytutu. To zrozumiałe, bo IPN odkrywa istotę niemieckiego narodowego socjalizmu, systemu komunistycznego i postkomuny. Miałem niedawno spotkanie z kadrą kierowniczą Instytutu z całej Polski i nie skupialiśmy się na trwodze, lecz na realizacji kolejnych zadań. IPN jest i będzie atakowany, ale pozostanie twierdzą. Wierzę, że nie do zdobycia – czytamy.
W rozmowie szef IPN podejmuje także kwestię edukacji historycznej. Zwraca uwagę na zagrożenia, jakie płyną w związku z postępującym w Unii Europejskiej procesem odpierania kompetencji państwom narodowym. Zdaniem Karola Nawrockiego bardzo ważne jest dalsze pielęgnowanie patriotyzmu.
Amnezja historyczna grozi obniżeniem odporności narodu, a finalnie, w dłuższej perspektywie, być może utratą państwowości. Historia się nie skończyła, jak chciał Fukuyama. Oprócz dziedzictwa kulturowego i wspólnego języka to ona jest jednym z najważniejszych filarów tego, że jesteśmy państwem i narodem. Wyciąganie jednego z tych elementów zagraża trwaniu narodu. Trafnie opisał to marszałek Piłsudski: „Naród, który traci pamięć, przestaje być narodem. Staje się jedynie zbiorem ludzi czasowo zajmujących dane terytorium”.
Jacek Sasin, poseł Prawa i Sprawiedliwości, minister aktywów państwowych w rozmowie z Michałem Karnowskim („Będziemy bronić naszego dorobku, będziemy patrzeć władzy Tuska na ręce”) podsumowuje swoją pracę w rządzie. Powołując się na słowa Winstona Churchilla, podkreśla, że nie warto poddawać się po porażce, ale jednocześnie nie należy zbytnio przyzwyczajać się do sukcesu. Kluczem jest natomiast odwaga, która daje siły do walki.
– Życie i związane z tym tzw. doświadczenie życiowe ogólnie polega przecież na tym, by wyciągać wnioski z przeszłości i nie powtarzać błędów. Lecz muszę też powiedzieć, że mam dużo satysfakcji z tego, że przez osiem lat byłem uczestnikiem rządów, które bardzo pozytywnie zmieniły Polskę. To obiektywne. Ale oczywiście jest trochę żalu, że wiele projektów, które chcieliśmy zrealizować, stanie teraz pod znakiem zapytania. Takich, jak np. Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, mająca skupić aktywa węglowe i umożliwić transformację energetyczną. Niestety nie zdążyliśmy z tym, bo proces wymagał długotrwałych i skomplikowanych rozmów z instytucjami zewnętrznymi, bankami, związkami zawodowymi. Gdy wywrócono ustawę w Senacie, na ostatniej prostej nie zdążyliśmy już domknąć tego tematu – wskazuje poseł.
Przeciwnicy PiS zarzucają dotychczasowemu rządowi niegospodarność i upolitycznianie spółek z udziałem Skarbu Państwa. Twarde dane pokazują jednak coś zupełnie innego.
– Łączny skorygowany zysk netto największych spółek – prawie 30 proc. wzrostu za naszych rządów w stosunku do okresu, gdy rządziła PO. Nakłady inwestycyjne – wzrost o ponad 40 proc. Mogę tak długo wymieniać i podawać konkretne przykłady. A wszystko to w czasie, gdy mieliśmy do czynienia z kumulacją największych od wielu dziesięcioleci kryzysów, takich jak pandemia, kryzys energetyczny czy wojna. Dzięki temu, że zmieniliśmy filozofię zarządzania państwowym mieniem, mamy doskonałe wyniki w zarządzaniu spółkami skarbu państwa. Kilka dni temu Grupa PZU podała wyniki za trzy kwartały 2023 r. – rekordowe zyski w historii, i to mimo oskarżeń, iż nie podniesiono cen ubezpieczeń komunikacyjnych. Świetne wyniki ORLENU, który inwestuje w całym regionie, także w Niemczech, ma zapewnione niezależne dostawy surowców – podkreśla minister.
Konrad Kołodziejski w artykule „Zmierzch zielonej granicy” przypomina zachwyty środowisk liberalno-lewicowych nad ostatnim filmowym dziełem Agnieszki Holland. Podkreśla, że miał on mocne znaczenie propagandowe i zmobilizował przeciwników rządów Zjednoczonej Prawicy przed wyborami. Dzielną walkę demokratycznych aktywistów z umundurowanymi „oprawcami reżimu” obejrzało w kinach kilkaset tysięcy osób. Wielu z nich potraktowało tę opowieść z pogranicza politycznej fantastyki jako rodzaj dokumentu. I tym samym utwierdziło się w przekonaniu, że na granicy z Białorusią dzieją się rzeczy straszne, pokazujące prawdziwą naturę „zbrodniczego reżimu” – czytamy.
Dziennikarz udowadnia także, że aktualnie Tusk nie będzie mógł pozwolić sobie na lekceważenie zagrożeń związanych z nielegalnymi migracjami i dlatego część przychylnych mu mediów próbuje sterować nastrojami społecznymi, tak aby nie utożsamiali się już z przesłaniem filmu Holland. Tydzień temu w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł Małgorzaty Tomczak, który wpisuje się w nową strategię polityczną Tuska. Autorka przyznaje w nim, że „rodziny z dziećmi, wykształcona Afganka, ciężarna kobieta – osoby takie, jak w filmie Holland, są na granicy wyjątkami”. Dla każdego przytomnego człowieka – niekoniecznie zresztą zwolennika PiS – to fakty zupełnie oczywiste i nie ma w nich niczego odkrywczego. Imigranci na granicy z Białorusią nie są żadnymi uchodźcami wojennymi.
Warte lektury są także artykuły: Stanisława Janeckiego „Konstytucja do kosza”, Jakuba Augustyna Maciejewskiego „Jagodno – symbol Polski Tuska”, Macieja Walaszczyka „Dewocyjna wersja Hołowni”, Gorana Andrijanicia „Polscy biskupi przeciwko rewolucji w Kościele”, Dariusza Matuszaka „Pożegnanie ze złotym”, Marka Budzisza „Co oznacza »scenariusz koreański« dla Ukrainy?”, Jana Rokity „Niezwykła przygoda współczesnej Argentyny”. Godna uwagi jest również rozmowa Doroty Łosiewicz z Marcinem Kulaskiem, sekretarzem generalnym Nowej Lewicy „Marszałek pokazał, że ma talent”.
Ponadto w tygodniku także komentarze bieżących wydarzeń pióra Krzysztofa Feusette’a, Doroty Łosiewicz, Bronisława Wildsteina, Andrzeja Rafała Potockiego, Marty Kaczyńskiej-Zielińskiej, Jerzego Jachowicza, Wojciecha Reszczyńskiego, Aleksandra Nalaskowskiego, Katarzyny i Andrzeja Zybertowiczów.
Więcej w nowym wydaniu tygodnika „Sieci”.
Artykuły z bieżącego wydania dostępne online od 27 listopada br. w ramach subskrypcji Sieci Przyjaciół: https://wpolityce.pl/tygodniksieci/wydanie-biezace.
Zapraszamy też do oglądania audycji telewizji wPolsce.pl.