Belgia jednak zostanie przy atomie?
Premier Belgii Alexander De Croo (Open VLD) uważa, że następny rząd powinien rozważyć wydłużenie żywotności reaktorów jądrowych Doel 4 i Tihange 3 o 20 lat. Tymczasem najliczniejsza w belgijskim parlamencie partia, Nowy Sojusz Flamandzki, wyraziła swój sprzeciw wobec tego pomysłu - podaje telewizja VRT.
Obecny rząd prowadzi negocjacje z przedsiębiorstwem energetycznym Engie w sprawie przedłużenia żywotności dwóch najmłodszych reaktorów jądrowych Doel 4 i Tihange 3. „Przedłużenie o dziesięć lat to znacznie więcej, niż ktokolwiek wcześniej oczekiwał, ale wydłużenie o 20 lat jest czymś, co z pewnością powinniśmy rozważyć. To coś dla następnego rządu federalnego. Obecny nie przekroczy dziesięciu lat - powiedział.
Bert Wollants, poseł do parlamentu z opozycyjnej partii Nowy Sojusz Flamandzki. krytycznie odniósł się do opinii De Croo w sprawie przyszłości energii jądrowej.
„Jak na ironię, to oświadczenie pochodzi od tego samego człowieka, który przez lata stanowczo zamykał drzwi do pozostawienia elektrowni jądrowych otwartych i kategoryzował je jako +stare śmieci+” – powiedział Wollants.
CZYTAJ TEŻ:
Dlaczego polskie porty szkodzą Niemcom?
Akcja w Rumunii! Co robią tam polscy żołnierze?
Polityk uważa, że De Croo po prostu przekazuje to zadanie następnemu rządowi. „I kto wie, może wtedy będzie już za późno na negocjacje z Engie” – mówi Wollants.
Rząd belgijski przyznał wcześniej, że nadmierne poleganie wyłącznie na elektrowniach gazowych nie jest najlepszym wyborem. Powrót do masowego importu również nie wchodzi w grę. Francja, tradycyjnie główny eksporter energii elektrycznej, sama popadła w kłopoty z własnym parkiem energii jądrowej. Ponieważ Belgia nie może polegać na francuskiej energii jądrowej, w marcu 2022 r. rząd zdecydował o pozostawieniu działających dwóch najnowszych reaktorów, Doel 4 i Tihange 3, po 2026 r.
Z Brukseli Łukasz Osiński
PAP/ as/