Informacje

zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay
zdjęcie ilustracyjne / autor: Pixabay

O 75 proc. może wzrosnąć cena tego metalu. A my mamy go dużo

Robert Bombała

Robert Bombała

  • Opublikowano: 3 stycznia 2024, 12:02

    Aktualizacja: 3 stycznia 2024, 12:45

  • Powiększ tekst

Osłabienie dolara, zakłócenia podaży w górnictwie, rosnący popyt branży OZE, wszystkie te czynniki mają przyczynić się do wzrostu cen miedzi o 75 proc. w najbliższych dwóch latach – informuje CNBC, powołując się na przewidywania analityków. Informacja ta bez wątpienia ucieszy KGHM, wiodącego producenta miedzi na świecie.

CNBC powołuje się między innymi na raport BMI (jednostka badawcza Fitch Solutions), zgodnie z którym ceny miedzi wzrosną dzięki zwiększonemu popytowi (napędzanemu transformacją zielonej energii) i prawdopodobnemu spadkowi wartości dolara amerykańskiego w drugiej połowie 2024 r.

Rynki liczą bowiem na to, że Fed obniży w tym roku stopy procentowe i to doprowadzi do osłabienia dolara. W konsekwencji – jak czytamy – miedź, która jest wyceniana w dolarach, stanie się bardziej atrakcyjna dla zagranicznych odbiorców.

Pozytywny pogląd na miedź wynika bardziej z czynników makro”, powiedział Matty Zhao, cytowany przez CNBC, szef działu materiałów podstawowych w regionie Azji i Pacyfiku w Bank of America Securities, powołując się właśnie na ewentualne obniżki stóp procentowych Fed i słabszego dolara amerykańskiego.

Do tego dochodzą zapowiedzi z niedawnej konferencji klimatycznej COP28, gdzie ponad 60 krajów poparło plan potrojenia globalnej mocy z OZE do 2030 r., co z kolei według Citibanku „byłoby niezwykle korzystne dla miedzi”.

W swoim grudniowym raporcie ten bank inwestycyjny prognozował, że te wyższe cele w OZE, doprowadzą do zwiększenia popytu na miedź do 2030 r. o dodatkowe 4,2 mln ton.

W raporcie dodano, że doprowadziłoby to do wzrostu cen miedzi nawet do 15 000 USD/t w 2025 r., czyli znacznie powyżej rekordowego poziomu 10 730 USD/t z marca ubiegłego roku.

Zakłada to bardzo miękkie lądowanie w USA i Europie, wcześniejsze ożywienie globalnego wzrostu, znaczne złagodzenie polityki Chin” - stwierdzili analitycy Citi, podkreślając jednocześnie ciągłe inwestycje w sektor transformacji energetycznej.

Miedź jest jednym z podstawowych surowców, którego popyt jest uznawany za wskaźnik kondycji gospodarczej. Rosnąca gospodarka zazwyczaj prowadzi do zwiększenia popytu na ten metal, który jest wykorzystywany w sprzęcie elektrycznym i maszynach przemysłowych. Jest on także podstawą transformacji energetycznej, wykorzystywanym nie tylko przy budowie sieci energetycznych czy turbin wiatrowych, ale co najważniejsze bez tego metalu nie byłoby pojazdów elektrycznych, czyli całej elektromobilności.

Część analityków – jak podaje CNBC - widzi hossę dla miedzi ze względu na zakłócenia w wydobyciu. Goldman Sachs spodziewa się w 2024 r. deficytu tego surowca na ponad 0,5 mln ton. Przytoczono przykład First Quantum Minerals, które w listopadzie minionego roku wstrzymało produkcję w Cobre Panamá, jednej z największych kopalni miedzi na świecie, a to w następstwie orzeczenia Sądu Najwyższego i ogólnokrajowych protestów dotyczących ochrony środowiska. Anglo American z kolei, główny producent, powiedział, że zmniejszy produkcję miedzi w 2024 i 2025 r., z powodu obniżania kosztów.

Cięcia podaży wzmacniają nasz pogląd, że rynek miedzi wkracza w okres znacznie wyraźniejszego zacieśnienia” – oceniają analitycy Goldmana, którzy przewidują, że ceny miedzi osiągną 10 000 USD/t w ciągu roku, a znacznie więcej w 2025 roku.

Z szacunków BMI wynika, że zwycięzcami miedziowej gorączki będą głównie Chile i Peru. Oba kraje posiadają bowiem duże rezerwy minerałów niezbędnych dla zielonej transformacji, czyli litu i miedzi. Chile ma ok. 21 proc. światowych rezerw miedzi.

Nasza pewność, że miedź znacznie powróci do 2025 r. (średnio 15 000 USD/t) jest teraz znacznie wyższa” – oceniają analitycy Goldmana.

Jak powiedział Wang Ruilin, starszy analityk ds. miedzi w S&P Global, mniejsza podaż oznacza, że nowe huty miedzi będą miały niedobór koncentratów do pracy.

Huty miedzi odczują niedobór podaży koncentratu począwszy od 2024 r., a prognozowane deficyty na rynku koncentratu mają się pogłębić w latach 2025-27” - powiedziała CNBC.

Jeśli chodzi o polski KGHM, to koncern przypomina, że miedź jest kluczowym metalem dla prowadzenia procesów związanych z Green Deal. Według szacunków koncernu, dla rozwoju technologii, które pozwolą zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych w UE o 75 proc., potrzeba 22 mln ton miedzi. Metal ten ma zastosowanie w turbinach w elektrowniach wiatrowych, w elektrowniach fotowoltaicznych, silnikach w samochodach elektrycznych i hybrydowych. Bardzo duży potencjał zwiększenia popytu na miedź wiąże się z restrukturyzacją sieci przesyłowych i dystrybucyjnych wraz z wdrożeniem systemów magazynowania energii odnawialnej. To pociągnie za sobą zwiększone zapotrzebowanie na miedź.

W przypadku Polski, największe szanse na rozwój ma energetyka odnawialna. Na podstawie m.in. tych przesłanek przypuszcza się, że w 2030 r. zapotrzebowanie na miedź w Polsce może osiągnąć ok. 390-400 tys. t/r, w 2040 r. – 400-450 tys. t/r., a w 2050 r. – nawet 450-500 tys. t/r. Sam koncern ocenia, że zapotrzebowanie na miedź podwoi się w ciągu najbliższych 20-30 lat.

Według grudniowego raportu KGHM wyprodukował przez pierwszych 11 miesięcy 2023 r. 646,5 tys. ton miedzi płatnej

Kurs miedzi 3 stycznia 2023 r. o godz. 11.32 wynosił 8 484,50 USD/t.

Czytaj także: KGHM zwiększył produkcję miedzi

rb za CNBC

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych