Szokujący proceder w banku. Tak doradca ograbił klienta
Na dwa lata i cztery miesiące więzienia skazał w poniedziałek Sąd Okręgowy w Białymstoku byłego już doradcę finansowego z banku, oskarżonego o działanie na szkodę jednego z klientów i przywłaszczenie pieniędzy, którymi miał zarządzać. Straty przekroczyły 150 tys. zł.
Sąd okręgowy oddalił apelację oskarżonego i utrzymał wyrok pierwszej instancji. Jest on prawomocny.
Według aktu oskarżenia Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe oskarżony 37-latek, pracując wówczas jako doradca klientów biznesowych w białostockim oddziale jednego z banków, w okresie od maja 2017 roku do marca 2018 roku, wykorzystał do własnych celów pieniądze jednego z klientów, dokonując serii przelewów na swoje konta.
Wypłacił sobie gotówkę
Zarzucono mu, że zamiast spłacić w całości kredyt tego klienta (wedle jego dyspozycji) po wpłacie przez niego na rachunek bankowy 150 tys. zł, oskarżony tego nie zrobił, a opłacał nadal kolejne raty, w międzyczasie wypłacając sobie łącznie blisko 38,5 tys. zł.
Realizując też zlecenie klienta dotyczące zaciągnięcia 100 tys. kredytu, w rzeczywistości wziął na jego konto blisko 250 tys. zł, różnicę - też w mniejszych kwotach - przelewając na swoje rachunki; tu straty sięgnęły 113,7 tys. zł.
Według wyliczeń śledczych, właściciel pieniędzy - prowadzący poważną działalność gospodarczą - stracił w ten sposób ponad 150 tys. zł. Przyznał, że ufał doradcy, a ten nie zapewnił mu elektronicznego dostępu do konta, wskutek czego nie miał on na bieżąco informacji o sytuacji finansowej.
Oszust trafił do aresztu
Oskarżony przyznał się, wypłacane jednorazowo kwoty sięgały od kilku do prawie 20 tys. zł; gdy sprawa wyszła na jaw, po postawieniu zarzutów w połowie 2022 roku był przez prawie miesiąc aresztowany.
Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał go nieprawomocnie na dwa lata i cztery miesiące więzienia, ma też oddać nieco ponad 152 tys. zł z odsetkami, w formie naprawienia szkody w całości. Wyrok zaskarżył oskarżony; chciał przede wszystkim łagodniejszej kary łącznej lub uchylenia wyroku.
W poniedziałek sąd odwoławczy rozpoznał apelację, wysłuchał głosów stron i zapadł wyrok. Na rozprawę nie stawił się ani oskarżony, ani jego obrońca; prokurator i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego chcieli utrzymania orzeczenia pierwszej instancji.
Wyrok w mocy
I Sąd Okręgowy w Białymstoku wyrok utrzymał w mocy. Uzasadniając to orzeczenie sędzia Wiesław Żywolewski mówił, że zarzuty apelacji były bezzasadne. Przypominał, że przestępstwo było zaplanowane i rozciągnięte w czasie, oskarżony był pracownikiem banku, czyli osobą, do której klient musi mieć zaufanie, a wyrządzona szkoda materialna znacząca.
„Nie ulega wątpliwości, że oskarżony swoim zachowaniem w okresie kilku miesięcy (…) wielokrotnie wprowadzał w błąd pokrzywdzonego, w zakresie charakteru czynności podejmowanych na jego rachunku bankowym. A jako pracownik obsługujący tę firmę i pokrzywdzonego, miał pełen dostęp do tego rachunku” - mówił sędzia. Odwoływał się też do zeznań pokrzywdzonego, który wtedy jeszcze nie miał elektronicznej obsługi rachunku, że został on wprowadzony w błąd co do kwot zaciąganego kredytu; był przeświadczony, że dotyczy on dużo niższej kwoty.
Sędzia Żywolewski zwrócił też uwagę, że aby ukryć sytuację na rachunku tego klienta, oskarżony przelewał tam pieniądze z kont innych osób. „Jak gdyby rolując te kwoty zobowiązań i w celu ukrycia tego procederu” - dodał.
PAP/kp
»» O bieżących wydarzeniach w gospodarce i finansach czytaj tutaj:
Rząd mówi koniec. Koniec negocjacji ws. zamknięcia kopalń