Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: fot. Fratria
Zdjęcie ilustracyjne / autor: fot. Fratria

Co ukrywa Tusk? "Śmieciowa" tajemnica rządu

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 22 maja 2024, 08:38

    Aktualizacja: 22 maja 2024, 09:18

  • Powiększ tekst

Rząd i Główny Inspektorat Ochrony Środowiska mają listę nielegalnych składowisk niebezpiecznych odpadów. Ale jej nie upublicznią. Nie pomogły zmiana rządu ani wyrok NSA - informuje w środowym wydaniu „Dziennik Gazeta Prawna”.

Gazeta przypomniała, że „Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ), który sporządził listę bomb ekologicznych w kraju, utrzymywał najpierw, że nie może jej udostępnić, gdyż jest to dokument wewnętrzny”.

Informacje na temat konkretnych miejsc zostały pozyskane przez wojewódzkich inspektorów ochrony środowiska, w ramach działań kontrolnych.

Wykręt GIOŚ?

GIOŚ twierdził, że są one niepełne i nie stanowią informacji publicznej na temat wszystkich miejsc nagromadzenia odpadów w kraju. I to pomimo tego, że wcześniej na listę GIOŚ powoływał się Jacek Ozdoba, były wiceminister środowiska na jednej z komisji sejmowych, twierdząc, że skala porzucania nielegalnych odpadów w Polsce jest +gigantyczna+. GIOŚ sprecyzował wówczas, że chodzi o 768 miejsc, z czego w 231 zostały nagromadzone odpady niebezpieczne” - czytamy w „DGP”. Gazeta wskazuje, że łącznie chodziło o 3,86 mln t odpadów.

Wyrok NSA nic nie znaczy?

Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego zapadł w grudniu zeszłego roku. Przypomniano, że „od czasu Ozdoby zmieniły się rząd, osoba na stanowisku generalnego inspektora i sytuacja prawna”. „W wyroku NSA podkreślił bowiem, że lista jest informacją publiczną pomagającą społeczeństwu +ocenić skuteczność wykonywania zadań przez organ powołany do kontroli przestrzegania przepisów chroniących środowisko naturalne+” - wskazuje „DGP”, dodając, że „nie zmieniło się tylko jedno: lista nadal nie została upubliczniona”.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych