Tyle pieniędzy Polacy są winni... sądom!
Nie płacimy kosztów sądowych, kar pieniężnych, świadczeń i nawiązek. Dług wobec Temidy rośnie od lat. Potrzeba systemu, który to naprawi. Ministerstwo Sprawiedliwości dopiero nad nim pracuje – pisze w środowym wydaniu „Rz”.
Według dziennika zaległości wobec wymiaru sprawiedliwości z roku na rok rosną. Jeszcze w 2020 r. wynosiły 748 mln zł, dziś już 968 mln zł. Chodzi o opłaty za koszty postępowania, świadczenia pieniężne, kary porządkowe, nawiązki itd. - wszystko, co w wyroku zostało zasądzone. Przybywa też osób niechętnych do płacenia tych obciążeń - ich liczba ze 161 tys. osób w 2020 r. wzrosła do 174 tys. obecnie.
Resort sprawiedliwości twierdzi, że temat jest mu znany. „Dokładnie analizujemy dane, tak by opracować najbardziej skuteczną strategię rozwiązania tego problemu” – powiedział dziennikowi Kamil Szwarbuła, dyrektor Biura Komunikacji i Promocji Ministerstwa Sprawiedliwości.
Wzrost zaległości
Zdaniem prawników duży wzrost zaległości obywateli wobec wymiaru sprawiedliwości jest spowodowany tym, że kuleje egzekucja tych należności, która pozwala na wielomiesięczne unikanie płatności.
Średnie zadłużenie sądowe przypadające na jednego dłużnika wynosi dziś 5568 zł. „Są też rekordziści. Na przykład 51-letni mężczyzna z woj. pomorskiego zalega sądowi rejonowemu ponad 75 mln zł, zaś 55-letni mieszkaniec Mazowsza ma blisko 25 mln zł długu wobec sądu okręgowego” - czytamy w „Rz”.
PAP/ as/