Biznes w globalnym tyglu
Wyzwanie. Odpowiedź - to temat przewodni XIV edycji Kongresu Polska Wielki Projekt. Kongres, który rozpoczął się w piątek i będzie trwał do niedzieli 29 września, odbywa się pod patronatem prezydenta RP Andrzeja Dudy.
Pierwszy dzień Kongresu upłynął pod znakiem dyskusji na temat polskiej gospodarki i biznesu. Panel otwierający poświęcony był organizacjom pozarządowym, czyli – teoretycznie - esencji społeczeństwa obywatelskiego. Praktyka pokazuje jednak, że jest to sfera, która może być wykorzystywana instrumentalnie przez podmioty sponsorujące NGO-sy i realizujące za ich pomocą swoje cele. W dyskusji na ten temat uczestniczyli Wojciech Kaczmarczyk - urzędnik państwowy, ekspert sektora NGO i administracji publicznej, Jan Zujewicz - działacz społeczny, fundator Instytutu Poznańskiego, oraz Jan Śpiewak - doktor socjologii, aktywista miejski i publicysta, który przestrzegał przed abdykacją państwa. Według niego, pojęcie „społeczeństwa obywatelskiego” zostało ukute jeszcze w czasach PRL-u i było narzędziem odpolityczniania „Solidarności”. Koncepcja powstała w środowisku gdańskich liberałów, którzy stawiali sobie za cel neutralizację robotniczego zrywu i jego egalitarnych postulatów. Celem tego środowiska - które w III RP stało się nową elitą władzy - było zniesienie społecznej kontroli nad gospodarką i podporządkowanie jej wyłącznie regułom rynkowym. Kolejny panel poświęcony był małym ojczyznom, w których działają przedstawiciele organizacji pozarządowych i instytucji publicznych. Czego wielkomiejską Polskę może nauczyć prowincja? Jakiej państwowej polityki potrzebujemy, żeby mniejsze miejscowości mogły kwitnąć na równi z metropoliami? Polska to coś więcej niż Warszawa czy inne największe ośrodki władzy w państwie. To setki miast i miasteczek o swojej unikalnej historii i tożsamości.
Oszczędzanie to za mało
Gospodarka: zwój czy rozwój. To główny temat panelu, którego moderatorem był Marek Dietl, doktor nauk ekonomicznych i doradca prezydenta RP, były prezes warszawskiej giełdy. Piotr Trąbiński, ekspert ds. międzynarodowej polityki gospodarczej i technologicznej, porównał programy gospodarcze dwóch konkurujących ośrodków władzy w USA: J.D. Vance’a - kandydata Partii Republikańskiej na wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych w wyborach w 2024 roku, oraz Joe Bidena – urzędującego prezydenta USA. Biden wykorzystuje narzędzia państwa do stymulowania wzrostu gospodarczego i w jego koncepcji to państwo odgrywa kluczową rolę. Wzrost gospodarczy wiąże się z inwestycją w klasę średnią. Koncepcja Vance’a jest bardziej konserwatywna i wolnorynkowa, opiera się na ekonomii podaży, stawia bardziej na efektowność rynków. Vance jest za ograniczeniem roli państwa, a wzrost gospodarczy – według niego – można osiągnąć m.in. dzięki niższym podatkom… Według Jadwigi Emilewicz, wiceprezes Rady Ministrów w rządzie Mateusza Morawieckiego, różnice między kandydatami na urząd prezydenta USA nie jest duża. Wspólnym mianownikiem Trumpa i Kamali Harris jest przekonanie, że przemysł musi wrócić do Stanów Zjednoczonych. Co to znaczy? Co chce z tym zrobić Europa? Czy wspólny obszar USA i UE to wspólny obszar gospodarczy, czy nie, czy jest to raczej obszar konkurencyjny? Co to oznacza dla nas, pamiętając, że jesteśmy wpięci w procesy globalne, a 60 proc. naszego handlu odbywa się z Unią Europejską? Prognozy makro dla świata są umiarkowanie pozytywne (tytuł raportu OECD to „Postępujące ożywienie”), a Polska mieści się na tej ścieżce. Jadwiga Emilewicz przypomniała, że odpowiedzią UE na kryzys pandemiczny było wprowadzenie mechanizmów prorozwojowych. Unia zainicjowała najpierw projekt bateryjny (zapominając przy tym, że największymi producentami m.in. litu niezbędnego do wytwarzania baterii są Chiny), następnie mikroprocesorowy. W obu tych przypadkach państwo musiało być aktywne. Stawianie tylko na oszczędzanie, pilnowania wskaźników jest „chyba błędną ścieżką”. Lewary gospodarcze w USA powstały dzięki aktywnej roli państwa. Oczywiście, powstaje pytanie, czy jesteśmy w stanie zwiększać produktywność utrzymując wypracowany już dobrostan społeczny? Jadwiga Emilewicz zwróciła uwagę, że ciągle potrzebujemy bazowych inwestycji, realizacji projektów infrastrukturalnych, podniesienia jakości mieszkań (które powinny mieć wyższą efektywność energetyczną). Pieniądze na to można znaleźć. - Nadpłynność finansowa na świecie jest olbrzymia, kiedy pożyczać jak nie teraz? - mówiła. Paulina Matysiak, posłanka, wiceprzewodnicząca sejmowej Komisji Infrastruktury, mówiła o wyraźnym spowolnieniu w dużych inwestycjach, podczas gdy nie brakuje potencjału, by jednak je zrealizować. Według niej, należy zwiększyć nakłady na badania i rozwój. Wspieranie przez państwo dużych firm nie może nam przesłonić obrazu całej Polski. Paulina Matysiak uważa, że strategiczne podmioty powinny być państwowe.
Powrót protekcjonizmu
Przyszłość jest niepewna, głosów zaniepokojenia jest coraz więcej. Czy czekają nas turbulencje w gospodarce? Będzie tak samo albo gorzej, mówił Leszek Skiba, ekonomista, wykładowca akademicki, były prezes Banku Pekao SA i podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. Gdzie są główne źródła niepokoju? Jaki będzie efekt wyborów w USA? Kandydatów różni ich styl, ale istnieją wyraźne podobieństwa: najskuteczniejszym sposobem, by przemysł wrócił do USA, jest zastosowanie instrumentów protekcjonistycznych. Jeżeli USA zaczną wojnę handlową z Chinami, Europa będzie bardziej poszkodowana niż Stany Zjednoczone. Leszek Skiba przypomniał, że wzrost gospodarczy powstaje w firmach. Państwo może w tym pomóc. Ingerencja państwa ma sens, np. gdy pojawiają się elementy związane z nierównościami, z nierównym dostępem do infrastruktury. Państwo powinno działać tak, by nie zgubić talentów, gdy rodzą się one daleko od centrów gospodarczych. Ale oczywiści z ingerencją państwa w gospodarkę wiążą się też pewne problemy, np. wlewanie w nią pieniędzy, gdy nie są one wykorzystywane efektywnie (na przykład, dofinansowywanie elektromobilności w UE, gdy i tak wszyscy na końcu kupią chińskie samochody). Tani pieniądz dla gospodarki przyniósł słabe efekty, nie spowodował wzrostu gospodarczego, a do tego nie dopingował firm do rozwoju, ale je rozleniwiał. Leszek Skiba zwrócił uwagę, jaki jest cel podnoszenia płacy minimalnej: wyższe pensje zmuszają firmy do inwestowania w maszyny i urządzenia, a nie korzystania z tanich kosztów pracy.
Mali muszą stać się dużymi
Ostatni panel pierwszego dnia kongresu poświęcony był najmniejszym firmom (Wielki mały biznes, pod takim hasłem toczyła się dyskusja). Moderował go Tomasz Sztreker, prezes Polskiej Akademii Biznesu, założyciel Fundacji Wiara w Biznesie zrzeszającej polskich przedsiębiorców, właściciel centrum spotkań Agere Contra. Większość polskiego dochodu narodowego wypracowywana jest przez rodzime, małe i średnie przedsiębiorstwa. To na ich barkach spoczywa finansowy ciężar utrzymania państwa. Właściciele, dyrektorzy i menadżerowie tych firm to rdzeń klasy średniej. Mimo to są oni wielkim nieobecnym w naszej debacie publicznej. Czy ich potencjał jest należycie przez państwo wykorzystany? Jakie bariery ograniczają ich rozwój? Co zrobić, by rosła u nas klasa średnia? Aleksandra Smejda-Rosłaniec, członek zarządu Fundacji Fenicja im. św. Charbela oraz Akademickiej Fundacji Rachunkowości i Audytu im. dr Piotra Rojka, działaczka na rzecz rozwoju przedsiębiorczości w Libanie, opowiadała, jak ważną funkcję w działalności gospodarczej pełni wspólnota. Dobrym przykładem jest właśnie Liban, który należy do trudnych rynków, gdzie środowisko, w jakim działa biznes, wzajemne więzi i współpraca, pozwalają jednak go prowadzić. W Polsce poważnym utrudnieniem dla fundacji jest przerośnięta biurokracja, która w niektórych przypadkach wręcz uniemożliwia start w konkursach organizowanych przez podmioty publiczne. W Polsce mamy do czynienia z coraz bardziej nieprzychylnym i drapieżnym traktowaniem przedsiębiorców. Stawiając przed biznesem absurdalne wymagania, tracimy ich energię, mówił Artur Bartoszewicz, doktor nauk ekonomicznych, nauczyciel akademicki SGH. Państwo potrafi nałożyć na przedsiębiorcę wielkie obciążenia nie licząc się z konsekwencjami, np. wymagania Zielonego Ładu są dla wielu firm nie do udźwignięcia. Zwyciężą duzi, mali muszą stać się dużymi. Robert Raczkowski, Przedsiębiorca, menedżer, szkoleniowiec, zwrócił uwagę, że stopa oszczędności w Polsce należy do najniższych w UE, co oczywiście jest pewną barierą dla rozwoju biznesu. Barierą jest również system edukacji, który de facto powinien uczyć umiejętności walki, a także funkcjonowania w zespołach.
Czas rewolucji
Andrzej Kensbok, menadżer, który poprzednio pełnił funkcje wiceprezesa ds. inwestycji w Gaz-Systemie, a wcześniej wiceprezesa ds. finansowych KGHM Polska Miedź mówił, że w Polsce zreformowano rynek (otwierając go), natomiast nie zreformowano prawa. Według niego, większym kłopotem od braku kapitału jest niebudowanie kapitału społecznego rozumianego jako budowanie kompetencji, wiedzy, dalekowzroczności geograficznej i historycznej, umiejętności porównywania swojej branży z branżami w innych krajach, uczenia się od nich i wyciągania wniosków. Przedsiębiorcy patrzą wycinkowo na państwo, tylko przez pryzmat swojej branży, brakuje im zrozumienia funkcjonowania administracji państwowej. Polscy przedsiębiorcy stosują bardziej tradycyjny model zarządzania, który nie tworzy najbardziej produktywnej relacji między przedsiębiorą a pracownikiem. Rozwój wspomagany przez państwo także kuleje, np. państwo nie zapewnia bezpieczeństwa wychodzenia poza kraj, brakuje wsparcia dyplomacji gospodarczej (nie powstaje ona systemowo, niezależnie kto w Polsce sprawuje władzę). Nie ma też głębokiego programowania gospodarki, czyli wskazania, które sektory państwo rozwija, na które będą pieniądze) Np. nie wiadomo do tej pory, jaki będzie miks energetyczny naszego kraju. Co decyduje o sukcesie lub porażce firmy w Polsce?, pytał Tomasz Sztreker. Według Andrzeja Kensboka, zależy to od czasów, w jakich ona funkcjonuje. W czasach spokojnych wystarczą np. zasoby finansowe, energia, siła organizacyjna. Co innego w epokach gwałtownych, takich jak na początku lat 90. XX w., czy obecnie, które też do takich należą. Rewolucja informatyczna związana ze sztuczną inteligencją dotknie każdego z nas, ale czy przygotowujemy się do niej? Czy polskie firmy starają się, by być w gronie wygranych, czy znajdą się wśród tych, które znikną z rynku?
Stanisław Koczot