Informacje

PAP
PAP

Na początku marca decyzja ubezpieczyciela i firmy leasingowej, co dalej z tym Boeingiem

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 16 lutego 2012, 09:16

    Aktualizacja: 16 lutego 2012, 09:17

  • Powiększ tekst

Na początku marca ma zapaść decyzja ubezpieczyciela i firmy leasingowej, czy Boeing 767, który awaryjnie lądował w listopadzie na warszawskim lotnisku Chopina, ponownie wróci do floty PLL LOT - poinformował w środę prezes spółki Marcin Piróg.

"Ten proces decyzyjny trwa dłużej niż oczekiwaliśmy" - powiedział na konferencji prasowej Piróg.

Wyjaśnił, że są pewne niejasności między właścicielem samolotu, firmą, od której był leasingowany i ubezpieczycielem.

"Jest kwestia, czy wartość napraw przekroczy 70 proc., czyli próg, gdzie właściciel czy ubezpieczyciel ma prawo powiedzieć >>kasujemy samolot<<" - dodał.

Dodał, że decyzja ta będzie znana najprawdopodobniej na początku marca.

"Jesteśmy przygotowani na oba warianty. Jeśli się okaże, że ten samolot nie wróci do nas, to będziemy korzystali z wet-leasingu (wynajęcie samolotu wraz z załogą - PAP) przez okres letni" - wyjaśnił prezes.

LOT w listopadzie ubiegłego roku wynajął od ukraińskiego przewoźnika AeroSvit samolot Boeing 767, który zastąpił maszynę uszkodzoną 1 listopada podczas awaryjnego lądowania bez wysuniętego podwozia. Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi. Nikt nie został ranny.

Piróg ocenił także, że potencjalny inwestor powinien zapewnić PLL LOT dalszy rozwój, pozwalając na zachowanie loga.

"Stawiamy dwa warunki: po pierwsze, żeby w przyszłej konstelacji LOT mógł się rozwijać i kontynuować strategię; po drugie, żebyśmy operowali pod naszym logiem" - powiedział Piróg na konferencji prasowej.

Wyjaśnił, że działania, które spółka realizuje, zbliżają ją do osiągnięcia rentowności.

Pytany o potencjalnych inwestorów, Piróg powiedział, że każdy z trzech największych przewoźników europejskich oficjalnie mówi, że teraz "sprząta" u siebie.

"Zapominają o wszystkim innym, gdyż mają problemy z tym, co kupili do tej pory, albo mają problemy z zadłużeniem czy kosztami" - dodał.

W ocenie Piróga LOT jest za mały, żeby sam się rozwijał.

"Definicja średniej linii lotniczej to 15 mln pasażerów przewiezionych rocznie. My w ubiegłym roku przewieźliśmy niecałe 5 mln ludzi. (...) Sami jesteśmy za mali. Szukamy partnera" - powiedział.

"Zarząd ma pozwolenie na to, by zidentyfikować potencjalnego partnera (...) reszta pozostaje w kwestii właściciela" - podsumował.

Właściciel, czyli Skarb Państwa, podtrzymuje zamiar sprzedaży spółki jeszcze w tym roku. Pod koniec stycznia szef Turkish Airlines Temel Kotil powiedział, że przewoźnik "rozpoczął negocjacje w celu zakupu PLL LOT".

"Jesteśmy jeszcze na początku tego procesu" - podkreślił.

Dodał, że trasy, na których lata polski przewoźnik, są biznesowo bardzo interesujące dla Turkish Airlines.

"Dobrze, że w sposób tak otwarty jeden z przewoźników zadeklarował swój udział w tym procesie" - mówił wówczas PAP wiceminister skarbu państwa Zdzisław Gawlik.

"Proces prywatyzacji realizować zawsze muszą dwie strony" - dodał.

Poinformował, że LOT-em zainteresowany jest również drugi inwestor, ale nie ujawnił szczegółów.  Turcy rozmawiali z Ministerstwem Skarbu Państwa w grudniu.

Austriacki ekspert rynku lotniczego Kurt Hofmann powiedział PAP, że LOT ma szansę na znalezienie inwestora.

"Obok jest węgierski Malev, któremu się nie powiodło, słoweńska Adria Airways, która ma problemy, upadek ogłosił hiszpański Spanair. Turkish Airlines mówi, że będzie miał plan strategiczny dla LOT, m.in. wymienia utworzenie w Warszawie wielkiego portu przesiadkowego" - powiedział.

Dodał, że na tle wielu innych europejskich linii lotniczych przed LOT widzi lepszą przyszłość.

Skarb Państwa ma 67,97 proc. akcji LOT, Regionalny Fundusz Gospodarczy - 25,1 proc., pozostałe 6,93 proc. należy do pracowników.

PAP/Sil

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych